245 lat temu, 3 sierpnia 1773 r., zmarł Stanisław Konarski. Człowiek, od którego rozpoczynają się dzieje nowoczesnej demokracji polskiej, stworzył także podwaliny oświeceniowej edukacji.
Mówił, że wszyscy ludzie są równi, co dziś raczej nie szokuje, ale w połowie XVIII wieku było twierdzeniem rewolucyjnym. Zwłaszcza gdy wygłaszał je szlachcic, człowiek, który obracał się w kręgach monarszych i realnie wpływał na politykę państwa. Ale Stanisław Konarski nie był typem szlachcica zasłaniającego herbem własną przeciętność. „Najwybitniejsza postać wczesnego oświecenia w Polsce” – pisał o nim historyk literatury Mieczysław Klimowicz i nie było w tym cienia przesady. Konarski co prawda nie stworzył zwartego i oryginalnego systemu filozoficznego, choć współczesnych mu myślicieli znał na wyrywki – na tyle dobrze, by swobodnie splatać ich koncepcje z światopoglądem chrześcijańskim bez najmniejszej szkody dla jednego i drugiego, czym zresztą wyznaczył charakter polskiego oświecenia: łagodny, pozbawiony ducha rewolucji.
Stanisław Konarski nie był jednak subtelnym myślicielem, lecz człowiekiem czynu. W chylącej się ku upadkowi Polsce, coraz bardziej pogrążonej w chaosie anarchicznego ustroju i coraz wyraźniej zależnej od sąsiadów, widział zmierzch całego feudalnego systemu społecznego. Ale w odróżnieniu choćby od Francuzów nie chciał go burzyć, lecz reformować. Ponad rewolucję przedkładał ewolucję. A jedynym jej motorem mogła być – zdaniem Konarskiego – edukacja. I pod tym względem zrobił dla kraju bodaj najwięcej z sobie współczesnych.
Przeciw czczej wiedzy
Urodził się 30 września 1700 r. w Żarczycach Dużych w okolicach Sandomierza jako Hieronim Franciszek. Rodziców stracił w dzieciństwie, jego wychowaniem zajmował się wuj Antoni Czermiński, który oddał chłopca do szkoły pijarskiej w Piotrkowie Trybunalskim. Nie znamy szczegółów jego edukacji, nie wiemy także, czy wybór dalszej drogi życiowej był podyktowany koniecznością, czy też był wyborem świadomym – wiadomo jednak, że wkrótce po ukończeniu nauki wstąpił do zakonu pijarów. Prawdopodobnie był obiecującym uczniem, skoro chwilę później rozpoczął nowicjat w Podolińcu, gdzie mieściło się słynne Kolegium Pijarskie – jedna z najlepszych uczelni w ówczesnej Rzeczypospolitej. Formalnie Konarski został tam wykładowcą składni i poezji, z pewnością jednak tyle samo wiedzy przekazywał, ile sam zdobywał.
Prawdopodobnie właśnie tam również narodziły się jego odważne wówczas, demokratyczne poglądy. W tej znakomitej spiskiej szkole uczyli się bowiem nie tylko synowie zamożnych rodów szlacheckich, lecz i mieszczan, a nawet chłopów – kontakt ze zdolnymi umysłami z innych grup społecznych nie mógł nie otworzyć Konarskiemu oczu i nie uwrażliwić go na kwestie społeczne.
Po siedmiu latach pracy w Podolińcu wciąż bardzo młody, bo dwudziestojednoletni Konarski został skierowany jako wykładowca do Warszawy, później zaś dla pogłębienia wiedzy na rzymski uniwersytet Sapienza, a jako wykładowca do Collegium Nazarenum. Bywał też we Francji, w Niemczech i Austrii – wszędzie tam studiował, chłonął nowe prądy, konfrontował je z własnymi przekonaniami, powoli wyrastając na erudytę w skali europejskiej. Rzecz w tym, że im więcej zgłębiał wiedzy, tym bardziej uświadamiał sobie jej archaiczność. Już wówczas przesyłał do swoich zakonnych zwierzchników raporty, w których postulował zmianę modelu edukacji na nowocześniejszy i bardziej praktyczny. Sugerował usunięcie takich przedmiotów jak retoryka, w tamtym czasie ucząca zgrabnego pustosłowia, czy logika, a także ograniczenie łaciny z korzyścią dla języka ojczystego. Jego pierwszy biograf Dymitr Krajewski opisywał to następująco:
„Mimo uprzedzenia o sobie poznawać wkrótce zaczął czczość nauk, którymi dotąd umysł swój zacieśniał. Otwiera oczy na tysięczne przesądy, które sam w sobie postrzega. Widzi swe prace próżno podjęte i w tym błędzie, który go tak dalece uwiódł, nie ma innej drogi przed sobą, tylko tę jedną: zapomnieć o wszystkim i na nowo rozpoczynać naukę”.
Szkoła i polityka
O reformie edukacji myślał więc Stanisław Konarski już wówczas, po powrocie do kraju w 1730 r. wciągnęły go jednak przede wszystkim kwestie polityczne. Zlecono mu opracowanie zbioru praw polskich „Volumina Legum”, do którego przedmowa jest jego pierwszym ważnym tekstem, postulującym reformy w duchu oświeceniowym. Ale nie tylko – jak zauważył historyk literatury Zbigniew Goliński: „Napisana po łacinie miała również walor publicystyczny, uświadamiając czytelnikowi zagranicznemu dawność polskiego parlamentaryzmu”.
W sprawy Polski zaangażował się też wówczas Konarski bardziej bezpośrednio. Wspierał walczącego o koronę polską Stanisława Leszczyńskiego, którą to sprawę przedstawiał zarówno w publikacjach, jak i poselstwach, m.in. do Paryża. Z ważniejszych, choć mających wyłącznie cechy bieżącej publicystyki politycznej, ówczesnych jego prac można wymienić np. „Prawdziwe racje, jak najskrócej zebrane, ichmościów cudzoziemców oponujących się Najjaśniejszemu Stanisławowi, i nad nimi krótkie refleksje”.
W swoim żywiole znalazł się jednak Konarski dopiero w 1740 r., kiedy władze zakonne zleciły mu patronowanie nowemu kolegium w Warszawie. Przystąpił do tego z właściwym sobie rozmachem. Gdy we wrześniu tamtego roku w pałacyku na rogu ul. Długiej i Miodowej otwarto Collegium Nobilium, nie tylko powoli reformował system nauczania, lecz i opracowywał nowe podręczniki dla nauczycieli i wychowanków: „De emendandis eloquentiae vitiis” („O poprawie błędów wymowy”, 1741) i gramatykę łacińską „Grammatica ad usum iuventutis Scholarum Piarum” (1741) – obie, nawiasem mówiąc, wielokrotnie wznawiane, aż do lat trzydziestych następnego stulecia.
Stanisław Konarski znalazł się w ogniu krytyki zarzucającej mu burzenie stuletniej tradycji, a nawet herezję, ale całkowicie ją zignorował. Kontynuował swoją reformę, Collegium Nobilium z roku na rok cieszyło się coraz większym uznaniem, a naukę w nim podejmowali członkowie najwybitniejszych rodzin. Trzeba przyznać, że Konarski okazał się wówczas doskonałym menedżerem w całkiem dzisiejszym tego słowa znaczeniu. W szkole czekały na uczniów wszelkie wygody, przyrządy do ćwiczeń, bilard, warcaby, serwowano doskonałą kuchnię i dbano o rozrywki. Choć uczniowie przez siedem lat byli pod niemal stałym nadzorem – starano się, by był on jak najbardziej komfortowy.
Jak wyglądało zreformowane nauczanie? Zgodnie z wcześniejszymi postulatami mocno ograniczono łacinę – uczono jej akurat tyle, by można było swobodnie czytać autorów klasycznych, ale nic więcej. Duży nacisk położono na język polski, a także języki współczesne: francuski, niemiecki, włoski. Wykładano historię Polski i powszechną, lecz również naturalną, co było najbardziej zaskakujące. Uczono też prawa i filozofii, ale już także tej najnowszej. Rewolucją wprowadzoną przez Konarskiego był teatr jako element edukacji: nie sam w sobie, bo i pijarzy, i jezuici od wielu dekad wystawiali odpowiednie sceny biblijne czy fragmenty żywotów świętych, Konarski jednak teatr zeświecczył i wprowadzał swoich uczniów w wielką europejską klasykę pokroju Moliera, Corneille’a, Woltera, ale przedstawiał też własne teksty, np. „Tragedię Epaminondy” (nie ma zgodności, czy to na pewno autorska praca Konarskiego), a także innych pijarów, m.in. Augustyna J. Orłowskiego czy Antoniego Wiśniewskiego.
Collegium Nobilium było szkołą elitarną i rozwijało się doskonale, w reformowaniu innych szkół pijarskich natrafiał jednak Konarski na poważne opory. Od 1754 r. zarządzał prowincją, co oznaczało, że sprawował zwierzchnictwo na dwudziestoma domami zakonnymi i tyloma szkołami, mimo to nie mógł swobodnie zmieniać kadry –stara kadra miała zaś stare zwyczaje. Konarskiemu udało się jednak pozyskać dla swoich projektów Benedykta XIV i po spisaniu tzw. Ustaw, czyli głównych założeń reformy, rozpocząć wcielanie ich w życie. W 1754 r. Stanisław Konarski, można powiedzieć, przystąpił do kształtowania nowego Polaka.
Skuteczny rad sposób
Nie zaniedbywał jednak Konarski równocześnie prac nad nową Polską. Pierwsze szkice jego słynnego traktatu „O skutecznym rad sposobie” powstały jeszcze w 1750 r., choć prace nad nim trwały przez kolejne jedenaście lat. Kiedy w 1761 r. ukazał się pierwszy tom, a w kolejnych dwóch latach następne, w Polsce rozpętała się burza, a sam Konarski stał się obiektem ostrej krytyki entuzjastów starego porządku. Autor ostro występował przeciwko zwyczajowi zrywania sejmów, potępiał zasadę jednomyślności jako nierealną, a prawo liberum veto określał wprost jako tyranię. Przedstawił własny projekt sejmu rządzącego się zasadą większości głosów, a także czegoś w rodzaju rządu pod nazwą Rada Nieustająca Rezydentów. Zbigniew Goliński określa „O skutecznym rad sposobie” jako „początek dziejów demokracji polskiej, której rozwojowi położył kres rozbiór kraju”, jego zdaniem Konarski „wyprzedził w nim o całe pokolenie reformatorów stanisławowskich i stworzył spójny system w dobie wszechwładnego nierządu”.
Kiedy rozprawa ukazywała się drukiem, Konarski miał sześćdziesiąt jeden lat i z pewnością sam uważał ją – obok prawdopodobnie jeszcze ważniejszych „Ustaw” – za dzieło swojego życia. Później nie podejmował się już podobnie wielkich przedsięwzięć. Miał – jak pisali mu współcześni – „osobliwą ostrość rozumu” i „szczególniejszą bystrość dowcipu”, pozostawiał więc sprawy własnemu biegowi.
Obserwując kolejne roczniki opuszczające Collegium Nobilium, Konarski zdawał sobie sprawę, że to dopiero z nich będą rekrutować się świadomi czytelnicy „O skutecznym rad sposobie” i że wcielenie w życie jego idei to dopiero sprawa przyszłości. Wydał jeszcze trzy książki, z czego dwie w 1769 r. Pierwsza z nich to podręcznik retoryki „De arte bene cogitandi ad artem dicendi bene necessaria”, druga zaś to wybór poezji łacińskiej „Opera lyrica”. Przed śmiercią jeszcze raz wdał się w polityczną awanturę, publikując rozprawę „O religii poczciwych ludzi”, w której rozważał m.in. kwestie relacji władz kościelnych i świeckich.
Zmarł 3 sierpnia 1773 r. Współczesny mu poeta Wojciech Jakubowski skomentował to krótkim wierszem: „On pierwszy w kraju pochodnią zaświecił, Wygnał nadęte czczym wiatrem straszydło”.
ajw / skp /