„Gdy 17 września 1939 w Zamek Królewski uderzyły pierwsze pociski, grupa pracowników Muzeum Narodowego z prof. Lorentzem na czele z narażeniem życia przenosiła dzieła sztuki z płonącego budynku do podziemi muzeum – mówił Stanisław Jankowski „Agaton” w audycji Elżbiety Kollat z cyklu "Portrety".[1]
„Warszawa była jedynym miejscem na świecie, gdzie równocześnie z metodycznym niszczeniem miasta przez Niemców, Polacy prowadzili akcję ratowania najcenniejszych elementów kultury, inwentaryzację zniszczeń, przygotowywanie materiałów do powojennej rewindykacji i planów odbudowy. Jednym z organizatorów i filarów tej urbanistyki nadziei, był właśnie prof. Stanisław Lorentz – mówił "Agaton". [2]
Profesor Stanisław Lorentz, historyk sztuki, w latach 1929-1935 generalny konserwator zabytków województwa wileńskiego i nowogródzkiego, wykładowca Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie w latach 1936-1982 (z przerwą w czasie II wojny światowej), w czasie okupacji pełnił funkcję Komisarza Ochrony Dóbr Kultury. Podczas kampanii wrześniowej 1939 r., z własnej inicjatywy zabezpieczał zbiory Muzeum Narodowego, Zamku Królewskiego, Zachęty i Łazienek, później, już jako przedstawiciel Delegatury Rządu na Kraj jego działalność składała się głównie z prowadzenia ewidencji zabezpieczanych oraz wywożonych eksponatów. Kulminacją tej pracy były miesiące powstania warszawskiego, kiedy ratunek zbiorów biblioteki, muzeum czy archiwum zależał od dotarcia na miejsce przed niemieckimi oddziałami specjalnymi, które zajmowały się podpaleniem budynków.
Akcja Pruszkowska
Po upadku Powstania Warszawskiego na jesieni 1944 roku, nad miastem nieustannie wisiała groźba zrównania z ziemią. W obliczu nieuchronnej zagłady, polskie władze podziemne podjęły starania w celu ocalenia bezcennych dóbr kultury z płonącej stolicy. Decyzja zapadła na spotkaniu Stanisława Lorentza z grupą współpracowników i ochotników. Tadeusz Mazowiecki, jeden z jej uczestników pisał: „Z tysiąca różnych dzieł można było wybrać i dać szansę ocalenia trzem czy pięciu. Resztę przeznaczało się na zagładę. Trzeba to dobrze pojąć to napięcie wewnętrzne, gdy każdy z nas musiał ratować 50 lub 100 000, ale też musiał skazać milion na spalenie.” [3] Władysław Bartoszewski wspomina: „Działo się to w niesamowitej scenerii ruin, często pod ostrzałem artylerii, w cichym lecz stałym wyścigu z postępującym z dnia na dzień zniszczeniem.”[4]
Do końca stycznia 1945 roku, do Pruszkowa udało się wywieźć z Warszawy i przechować do końca wojny około 80 000 woluminów, dlatego też całe przedsięwzięcie zostało nazwane „akcją pruszkowską”. Działania prowadzono w ścisłym porozumieniu z władzami podziemnymi. Uczestnicy akcji (w sumie około 200 osób) podzieleni na zespoły - Muzeum Narodowego, Biblioteki Narodowej, Biblioteki Uniwersyteckiej, Archiwum Głównego, Muzeum Zoologicznego, Hipoteki, Seminarium Duchownego i innych - dojeżdżali codziennie do zrujnowanej stolicy, by tam prowadzić przygotowania do ewakuacji, a jednocześnie, na różne sposoby wywozili nielegalnie z Warszawy dzieła sztuki, archiwa, rękopisy, dokumentacje architektoniczne i varsaviana. Informacje o ukrytych zabytkach kultury przekazywano dyrektorowi Lorentzowi, dzięki czemu ocalały m. in. rękopisy Sienkiewicza, Prusa, Dąbrowskiej, Stempowskiego, a także Psałterz Floriański, Kronika Galla, Mszał Tyniecki i inne.[5]
Epilogiem wojennych działań profesora Lorentza jest udział w przygotowywaniu słynnej wystawy Warszawa oskarża, która stanowi rodzaj rachunku wystawionego hitlerowskim Niemcom za zniszczenia dokonane w trakcie wojny i okupacji.
Po wojnie Stanisław Lorentz powrócił na stanowisko dyrektora Muzeum Narodowego. Był jednym z inicjatorów odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie zrujnowanego doszczętnie w wyniku Powstania Warszawskiego. W ciągu 20 lat profesor opublikował ponad 200 artykułów i odbył niezliczoną ilość rozmów z przedstawicielami władz państwowych. Jego starania zaowocowały w 1971 roku sejmową decyzją o odbudowie Zamku, a sam profesor został jednym z najbardziej aktywnych członków Społecznego Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego.[6]
Wbrew kanonom – odbudowa Starego Miasta w Warszawie
Ludzie ci, którzy po II wojnie światowej wrócili do zburzonej stolicy chcieli dawnej Warszawy”
Jan Zachwatowicz, architekt, profesor Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, Generalny Konserwator Zabytków w Ministerstwie Kultury i Sztuki w latach 1945-1957, był człowiekiem, który całe swoje życie poświęcił zabytkom i ich ochronie. To m.in. dzięki jego determinacji warszawskie Stare Miasto i Zamek Królewski w Warszawie jaśnieją dzisiaj dawnym blaskiem. Już w okresie przedwojennym, prof. Zachwatowicz podjął działalność związaną z warszawską Starówką jako członek komisji, którego zadaniem było min. odsłonięcie murów obronnych Starego Miasta.
Wojna Światowa zastała profesora Zachwatowicza w Centralnym Biurze Inwentaryzacyjnym przy Ministerstwie Wyznań i Oświecenia Publicznego, którym kierował prof. Jerzy Szablowski . Po wkroczeniu wojsk hitlerowskich do Warszawy w 1939 roku, znajdujący się w alei Szucha budynek Ministerstwa został zajęty na siedzibę Gestapo. Tylko dzięki ofiarności prof. Szablowskiego i Jana Zachwatowicza, którzy z narażeniem życia ratowali bezcenne dobra kultury, nie dopuszczono do zniszczenia min. 30 tys. dokumentów ze zbiorów Biura. Po śmierci profesora Sosnowskiego, Jan Zachwatowicz prowadził tajne nauczanie i przewodził przygotowaniom służb konserwatorskich do pracy po zakończeniu działań wojennych a także nie ustawał w wysiłkach mających na celu ratowanie bezcennych dla polskiej kultury dzieł: był uczestnikiem „akcji pruszkowskiej”, dzięki której, z planowo niszczonej po klęsce Powstania Warszawskiego w 1944 roku stolicy, wywieziono wiele dzieł z Muzeum Narodowego i zbiorów bibliotecznych.
Odbudowa
W 1945 roku serce stolicy, Stare Miasto, było morzem ruin. Jerzy Putrament tak to opisał w „Odrodzeniu” : "Na placu Zamkowym król Zygmunt leży na bruku. Jego postać, nieoczekiwanie duża, z bliska staje się zwyczajną, ludzką. Tylko głowa, wisząca w powietrzu, podparta wąskim ramieniem, budzi jakieś zakłopotanie. (...) Idąc Świętojańską, trzeba chwytać się murów, balansować, wspinać się. Cała uliczka to jak górska perć, obramowana dwiema ścianami wypalonych na żużel murów. (...) Ścieżka w pewnej chwili odchyla się w lewo, z prawa olbrzymie głazy przypominają, że tu stała katedra św. Jana. I oto przed nami Rynek Starego Miasta - pięciometrowe kurhany gruzów. (...) Kamienne Schodki. Można na nie patrzeć tylko z daleka. Ogromne kwatery lejów zamknęły uliczkę. Ściana z prawej strony, kopnięta wybuchem, pochyliła się niemal do przeciwległego domu i zastygła w połowie drogi; ale nie runęła".
W takich to okolicznościach, pod koniec stycznia 1945 roku, profesorowi Janowi Zachwatowiczowi powierzono zadanie organizacji Biura Odbudowy Stolicy (BOS). W lutym tego roku został naczelnikiem wydziału architektury zabytkowej BOS-u, a w marcu konserwatorem generalnym Rzeczypospolitej Polskiej. Wraz z gronem swoich współpracowników prof. Zachwatowicz znalazł się on w sytuacji zupełnie dramatycznej, gdyż praktycznie wszystkie zabytki Warszawy leżały w gruzach. Pomimo, że Zachwatowicz później podpisał Kartę Wenecką sprzeciwiającą się rekonstrukcjom zabytków, w 1945 roku, on i jego współpracownicy podjęli bezprecedensową i odważną decyzję odbudowy wbrew pomysłom, aby pozostawić ten teren jako gruzowisko będące pomnikiem historii miasta, albo aby zabudować Stare Miasto nowoczesnymi blokami.[7]
„Patrząc na Warszawę, mieliśmy często wątpliwości, czy uda się rzeczywiście tę rekonstrukcję przeprowadzić, i czy to jest w ogóle realne” - mówił prof. architektury Piotr Biegański.[8]
„I kiedy większość nie wierzyła w sukces, prof. Jan Zachwatowicz podjął decyzję odbudowy. Ta jego postawa po prostu na tyle była sugestywna, że nawet najwyższe czynniki wielokrotnie musiały ustąpić przed argumentami przytaczanymi przez profesora” – dodał architekt.
Gdy w 1946 roku w zrujnowanej Polsce toczyła się dyskusja o skali i formie powojennej odbudowy kraju, profesor Zachwatowicz powiedział[9]: Znaczenie zabytków przeszłości dla narodu z drastyczną jaskrawością uwypukliły doświadczenia lat ostatnich, kiedy Niemcy pragnąc zniszczyć nas jako naród, burzyli pomniki naszej przeszłości. Bo naród i pomniki jego kultury to jedno. Nie mogąc zgodzić się na wydarcie nam pomników kultury, będziemy je rekonstruowali, będziemy je odbudowywali od fundamentów, aby przekazać pokoleniom, jeżeli nie autentyczną to przynajmniej dokładną formę tych pomników, żywą w naszej pamięci i dostępną w materiałach. Za wszelką cenę trzeba było ratować przed ostateczną zagładą resztki dorobku kulturalnego, aby zaś te resztki miały jakiś sens i choć w pewnym stopniu mogły spełniać tę rolę, jaką wyznaczamy zabytkom w życiu narodu i w kształtowaniu jego kultury, należało dać im formę zbliżoną do ich formy właściwej.
Oczywiście jest to w wysublimowanej nauce konserwatorskiej cofnięciem się o wiele dziesiątków lat, lecz na naszym gruncie jest jedynym sposobem postępowania. Kataklizm ostatniej wojny postawił sprawę jeszcze ostrzej. Z premedytacją wydarto całe stronice naszej historii, pisane kamiennymi zgłoskami architektury. Poczucie odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń domaga się odbudowy tego co nam zniszczono, odbudowy pełnej, świadomej tragizmu popełnianego fałszu historycznego.
Decyzja o rekonstrukcji zabytków, odtworzeniu Starego Miasta, Nowego Miasta, zabudowy Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu, była niezwykle odważna i zupełnie pionierska w skali świata: „my niewątpliwie zafascynowaliśmy, ale i zaszokowaliśmy świat konserwatorski Europy odtwarzaniem zabytkowych obiektów w ich pierwotnym kształcie. Nasza koncepcja zachowania Starego Miasta jako symbolu historii Warszawy, jako naszego punktu identyfikacji narodowej na początku wywoływała w świecie konserwatorskim wiele wątpliwości” – wspominał prof. Jan Zachwatowicz.[10]
Odbudowa obfitowała w niespodzianki i wymagała dużej pomysłowości i sprytu by przechytrzyć komunistyczne władze kraju. Varsavianiści wspominają, że sam Bolesław Bierut miał kilka sugestii co do odbudowy Starówki. Widział ją bez murów obronnych, które źle mu się kojarzyły. Prof. Zachwatowicz przekonał go dopiero, rysując sylwetkę Starówki i sugerując, że bez murów widać będzie same kościoły, co było, jak widać, argumentem nie do odrzucenia.
Bierut był też za tym, żeby nie odbudowywać najbardziej zniszczonej wschodniej strony Starego Miasta i tym samym „otworzyć” rynek na Wisłę. Kiedy o pomyśle dowiedział się prof. Zachwatowicz, czym prędzej polecił odbudować ściany frontowe kamieniczek we wschodniej pierzei do wysokości parteru. Wizytujący odbudowę Bolesław Bierut miał ponoć wyrazić uznanie dla robotniczego trudu i nie pozwolił na rozebranie tego, co klasa robotnicza już zbudowała.
Mimo, że praca konserwatora jest z natury swej odtwórcza, profesor Zachwatowicz nie miał wątpliwości, że wybrał właściwą ścieżkę. W wywiadzie dla Polskiego Radia zaznaczył: „Ja nie mam ambicji, żebym był twórcą dzieł architektonicznych, i ta rola, która mi przypadła - ochrony i konserwacji zabytków - w zupełności mi wystarcza dlatego, że przecież rola architekta to jest służenie społeczeństwu. Moja działalność też była służeniem społeczeństwu, w bardzo istotnej nawet części, w odtwarzaniu czy zachowywaniu dokumentów jego tożsamości narodowej i historycznej. Z tego tytułu mam zupełną satysfakcję.”[11]
Profesor Zachwatowicz dożył momentu, w którym dzieło jego życia zostało docenione nie tylko przez wdzięcznych mieszkańców Warszawy ale też i społeczność międzynarodową: w 1980 roku odbudowa Starego Miasta zyskała uznanie międzynarodowe i wpis na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Profesor Zachwatowicz zmarł 18 sierpnia 1983 w Warszawie.
Żywy zabytek – wpis Starego Miasta na listę UNESCO
Architekt, urbanista i konserwator zabytków profesor Krzysztof Pawłowski, który doprowadził do umieszczenia odbudowanego Starego Miasta na Światowej Liście Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO w 1980 roku, podkreśla, że stało się to nie z powodu wartości historycznej czy zabytkowej, ale było docenieniem trudu historycznej rekonstrukcji, miłości do przeszłości, tak brutalnie zdeptanej przez wojnę. Było to także podkreślenie sukcesu Starego Miasta, które nie stało się skansenem ale jest tętniącą życiem dzielnicą. Mieszczą się tu Muzeum Historyczne m.st. Warszawy, Muzeum Literatury, Staromiejski Dom Kultury, teatr Stara Prochownia, liczne galerie i antykwariaty, restauracje i kawiarnie.
Początkowo odbudowa Starego Miasta miała być prowadzona przy użyciu "Planu gotyckiego", wedle którego miasto miało być odbudowane w tym właśnie stylu. Jednak z uwagi na niewystarczającą ilość oryginalnych pozostałości ostatecznie zdecydowano przywrócić Staremu Miastu wygląd z czasów jego świetności, z połowy XVIII w, przy użyciu materiałów ikonograficznych z epoki, w tym obrazów Bernardo Bellotto (Canaletto). Zachowano jednak wcześniejsze detale i fragmenty, które miały wielką wartość artystyczną. Zasadnicza odbudowa Starego Miasta została zakończona w 1953 r. Zamknął ją ostatecznie Zamek Królewski, o odbudowę którego tak walczył prof. Lorentz, z pietyzmem odtworzony w latach 1971-1984, który oprócz funkcji muzealnych pełni też rolę pierwszego salonu Rzeczypospolitej. Tu odbywają się najważniejsze uroczystości państwowe, tu przyjmowani są najdostojniejsi goście. Latem na dziedzińcu zamkowym rozbrzmiewają koncerty.
Dzięki wysiłkom profesora Pawłowskiego, w dniu 2 września 1980 r., na IV sesji Komitetu Światowego Dziedzictwa UNESCO, postanowiono wpisać historyczne centrum Warszawy na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego. Był to trzydziesty wpis na Listę. W tekście wyjaśniającym czytamy: ,,Ponad 85% zabytkowego centrum Warszawy zostało zniszczone przez nazistowskie oddziały okupacyjne. Po wojnie mieszkańcy Warszawy podjeli dzieło odbudowy, które doprowadziło do odtworzenia kościołów, pałaców i domów będących symbolem polskiej kultury i narodowej tożsamości. Jest to wyjątkowy przykład całkowitej rekonstrukcji zespołu historycznego."
Profesor Krzysztof Kazimierz Pawłowski jest niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie rewaloryzacji miast i zespołów zabytkowych oraz historii polskiej i europejskiej urbanistyki, zasłużonym w działalności naukowej i w ratowaniu dziedzictwa kultury w kraju i na arenie międzynarodowej. Umieszczenie warszawskiej Starówki na Liście, nie jest jedynym sukcesem profesora, gdyż przyczynił się on również do wpisania na listę UNESCO Starego Miasta w Krakowie, zabytkowej kopalni soli w Wieliczce, obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau oraz Białowieskiego Parku Narodowego. Profesor Pawłowski zainicjował działania, które doprowadziły do wpisania na listę UNESCO Starego Miasta w Zamościu, średniowiecznego zespołu miejskiego Torunia oraz Zamku Krzyżackiego w Malborku. Był on także inicjatorem stworzenia Funduszu Konserwacji i Rewaloryzacji Zabytków Warszawy.
Profesor przewodniczył międzynarodowemu zespołowi ekspertów, który w latach 1998 - 1999 ustalił zasady zagospodarowania otoczenia dawnych obozów Auschwitz-Birkenau, a w 1997 roku stworzył koncepcję i doprowadził do powołania Stałej Konferencji Miast Zabytkowych Europy Środkowo - Wschodniej z sekretariatem w Zamościu. Prof. Pawłowski był również inicjatorem Deklaracji Praw Człowieka do Dziedzictwa i Obowiązków wobec Niego, która stanowi aneks do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ. W latach 1974-82 był zastępcą Generalnego Konserwatora Zabytków oraz dwukrotnie pełnił funkcję prezesa Polskiego Narodowego Komitetu ICOMOS. W 2003 r. został wybrany Członkiem Honorowym ICOMOS.
Źródło: MKiDN
Przypisy:
[1] http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1594600,Stanislaw-Lorentz-ratowal-skarby-narodowe
[2] Ibid.
[3] red. Stanisław Lorentz, Walka o dobra kultury. Warszawa 1939-1945, T.2, Warszawa 1970, s. 251
[4] W. Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków 1974, s. 730
[5] http://www.pruszkowmowi.pl/2015/03/ratowanie-zbiorow-bibliotecznych-z-ruin-stolicy-czyli-akcja-pruszkowska-czesc-1/
[6] http://warszawa.ngo.pl/wiadomosc/779802.html
[7] https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Zachwatowicz
[8] http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/909950,Jan-Zachwatowicz-udaremnil-zamach-Niemcow-na-kulture-polska
[9] Program i zasady konserwacji zabytków. Biuletyn Historii Sztuki i Kultury, 1946.
[10] http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/909950,Jan-Zachwatowicz-udaremnil-zamach-Niemcow-na-kulture-polska
[11] Ibid.