Przygody ze swoich egzotycznych podróży opisał w 32 książkach wydanych w 23 językach i przeszło dziesięciomilionowym nakładzie. Jego reportaże „kolorowały” szaroburą rzeczywistość Polski Ludowej, inspirując kolejne pokolenia żądnych przygód wagabundów. 130 lat temu 28 listopada 1894 r. urodził się Arkady Fiedler – podróżnik, pisarz, porucznik Wojska Polskiego, autor słynnego „Dywizjonu 303”.
„Uczył mnie kochać rzeczy takie, obok których inni ludzie przechodzili obojętnie” – mówił podróżnik o swoim ojcu Antonim. To właśnie on – poznański poligraf i wydawca rozbudził w Arkadym zainteresowanie otaczającym go światem. Miał pięć lat, gdy ojciec zabrał go na polanę porośniętą wysoką trawą i polnymi kwiatami. „Doznałem na ten widok jakiegoś wstrząsu. Tak silnego i dziwnego, że echo jego pozostało we mnie przez długie lata” – przyznawał później w jednej z audycji radiowych.
Przez wiry i porohy
Po maturze studiował filozofię i nauki przyrodnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Studia przerwała I wojna światowa – przyszły podróżnik został wcielony do armii niemieckiej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości brał udział w powstaniu wielkopolskim. Na opublikowanej 24 września 1921 r. „Pierwszej liście oficerów rezerwowych Wojska Polskiego” figurował jako porucznik rezerwy żandarmerii. Jednak tym, co najbardziej pociągało Arkadego Fiedlera, od zawsze były podróże. Relacja z pierwszej z nich ukazała się w 1926 r. pt. „Przez wiry i porohy Dniestru”. „Rzeka – to przeważnie przyjaciel, czasem wróg, rzadko kiedy ktoś obojętny […]. To czasem fanatyk, bijący o skałę, czasem zachłanny wojownik, zabierający brzeg, czasem choleryk wodospadów, starzec w głębokich zatokach, upokorzony słabeusz w brodach lub znienawidzony gwałciciel w czasie powodzi” – opisywał barwnie.
Rok później wziął udział w misji badawczej do południowej Brazylii. W trakcie wyprawy zgromadził bogate zbiory składające się z okazów brazylijskiej flory i fauny oraz sztuki wytwarzanej przez Indian Koroadów. Po powrocie do Polski nieodpłatnie przekazał je Muzeum Przyrodniczemu w Poznaniu i innym placówkom naukowym. Swoje wrażenia z podróży spisał w książkach „Bichos, moi brazylijscy przyjaciele” i „Wśród Indian Koroadów”. Za pieniądze zarobione ze sprzedaży reportaży cieszących się olbrzymią popularnością finansował kolejne wyprawy.
W 1933 r. spełnił swoje podróżnicze marzenie – uczestniczył w wyprawie do Amazonii, z której także przywiózł unikatowe eksponaty. Zasiliły one zbiory Państwowego Muzeum Zoologicznego w Warszawie. Przebieg podróży w głąb puszczy amazońskiej opisał w kolejnym bestsellerze pt. „Ryby śpiewają w Ukajali”.
Również następna pozycja w dorobku pisarza – zapis wyprawy do Kanady – przyniosła Fiedlerowi uznanie czytelników. „Zjawisko pozornie niezrozumiałe i wprost niedorzeczne, a jednak prawdziwe: nad Irokezami, najzuchwalszymi i najbardziej męskimi Indianami, panowały kobiety. Układ społeczny tego narodu był najskrajniejszym matriarchatem” – notował w rozdziale „Irokezi – Indianie wśród Indian”.
Bogactwo językowe i unikatowa treść jego książek zostały docenione także przez krytyków. Fiedler otrzymał nagrodę literacką miasta Poznania oraz Srebrny Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury.
Polskim pilotom należała się wdzięczność
Kolejnym celem Arkadego Fiedlera był Madagaskar. W 1937 r. wyruszył tam wraz z delegacją pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych, by „dokonać oceny możliwości osiedlenia na wyspie emigrantów z Polski”. Na czele grupy stał major Mieczysław Lepecki, także podróżnik i były adiutant marszałka Józefa Piłsudskiego. Kiedy dwa lata później Niemcy zaatakowali Polskę, Arkady Fiedler przebywał na Tahiti.
„Ojciec popłynął tam śladami malarza Paula Gauguina. Zamierzał napisać książkę z tej wyprawy, lecz jego plany zburzyła wiadomość o wybuchu wojny. Przygnębiony upadkiem ojczyzny postanowił skrócić swój pobyt” – opowiadał syn pisarza, Arkady Radosław Fiedler.
Podróżnik przedostał się do Francji, gdzie wstąpił w szeregi Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W lutym 1940 r. dotarł ze swoim oddziałem do Wielkiej Brytanii. Na rozkaz generała Władysława Sikorskiego został oddelegowany do bazy lotniczej w Northolt, gdzie poznał polskich lotników walczących w bitwie o Anglię. Ich losy opisał w słynnym „Dywizjonie 303”. „W kolejnych dniach, za każdym razem, kiedy lotnicy wracali ze swoich bitewnych lotów, ojciec na gorąco pytał ich o wrażenia, przebieg pojedynków, czy ponieśli jakieś straty oraz ile samolotów zestrzelili” – podkreślał Arkady Radosław Fiedler.
„Na szczęście pilotom nie przeszkadzało to, że ojciec zupełnie nie znał się na lotnictwie. Pomagali mu w zrozumieniu specyfiki wojny powietrznej, przekazując materiały czy wspomnienia z walk” – dodawał drugi syn pisarza, Marek Fiedler.
Przedruki wydanej w Londynie publikacji zrzucano z samolotów partyzantom walczącym w radomskich lasach. Do paczek z bronią dodawano miniaturowe książeczki. Wkrótce kopie „Dywizjonu 303” zaczęły krążyć po okupowanej przez Niemców Polsce, podnosząc na duchu rodaków marzących o odzyskaniu wolności. „Im wszystkim należała się najgłębsza wdzięczność. Należały się najwyższe odznaczenia: wymagały tego i honor wojska i najprostsze, ludzkie poczucie sprawiedliwości” – pisał Fiedler o bohaterach swojej książki.
Fiedler i duch socrealizmu
Na początku 1946 r. Arkady Fiedler gościł w swoim londyńskim mieszkaniu Jerzego Borejszę, ówczesnego prezesa Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”. Prominentny komunista zapewniał pisarza, że w kraju będzie drukowany, i że wszyscy czekają na niego z szeroko otwartymi ramionami. „Nie byłem zaangażowany politycznie, więc nowy system mnie nie powiesi” – Fiedler oświadczył pilotowi Witoldowi Urbanowiczowi i podjął decyzję o powrocie do kraju. Z poślubioną w czasie wojny Marią Maccariello oraz dwoma synami zamieszkał w Puszczykowie pod Poznaniem.
Obietnice Borejszy początkowo pokrywały się z rzeczywistością – pisana jeszcze przed wojną książka o Madagaskarze ukazała się w odcinkach w „Przekroju”. Jak podaje opracowany dla ówczesnego MSZ przegląd prasy, reportaże podróżnika były (zaraz po powieściach Sienkiewicza) najchętniej wypożyczanymi pozycjami w wiejskich bibliotekach. W tym samym czasie Fiedler otrzymał zgodę na wyjazd do Meksyku. „Była to jego ostatnia podróż przed okresem mrocznego stalinizmu. Na podstawie zebranego materiału zaczął pisać książkę o Indianach, Aztekach i współczesnych Meksykanach” – zaznaczał Arkady Radosław Fiedler.
Jednak podczas jego nieobecności w kraju z bibliotek usunięto wszystkie egzemplarze „Dywizjonu 303”. „Książka trafiła na indeks dzieł zakazanych, bo wychwalała pilotów reakcji i nie przystawała do komunistycznej wizji wychowania” – podkreślał Piotr Bojarski, autor książki „Fiedler. Głód świata”. Pod koniec lat czterdziestych reportaże Fiedlera przestały być wznawiane. „Po przyjeździe do Polski zaczął pisać swoją kolejną książkę [o Meksyku]. Kiedy jego koleżanki i koledzy ze Związku Zawodowego Literatów Polskich dowiedzieli się o tym, wezwali go, żeby przedstawił im tworzony materiał. Ojciec, pełen dobrej woli, przeczytał fragmenty powstającej książki. Literaci bardzo go skrytykowali, twierdząc, że nie potrafi pisać w duchu socrealistycznym […]. Ojciec przejął się tym tak bardzo, że wspomnianego dzieła nigdy nie dokończył” – opowiadał Marek Fiedler.
Podróżnik otrzymał też zakaz opuszczania kraju. W 1950 r. „Nowa Kultura” pisała: „Minęły czasy świetności egzotyzmu. Przestaliśmy spoglądać i na dalekie kraje oczami Fiedlera, tego Fiedlera, któremu ryby śpiewały w Ukajali”.
Fiedler zaczął więc podróżować w świecie wyobraźni. Do tzw. październikowej odwilży napisał trzy powieści fabularne dla młodzieży, osadzając ich fabułę w realiach indiańskich. „Nie mogąc pisać o swoich podróżach, ojciec znalazł bezpieczne dla siebie i dla rodziny rozwiązanie. Mając pewien zasób wiedzy i informacji o Indianach, mógł zacząć tworzyć powieści. »Mały Bizon« był później cytowany przez wielu ludzi” – mówił Arkady Radosław Fiedler.
Po 1956 r. pisarz powrócił na podróżnicze szlaki – odwiedził Indochiny, Brazylię, Madagaskar, Gujanę, Kanadę i kilkukrotnie Afrykę Zachodnią. Wyprawy owocowały kolejnymi reportażami. „Urzekają one obrazowością opisu, przybliżają czytelnikowi ludzi o różnych kolorach skóry, uczą szacunku dla innych kultur i obyczajów oraz ukazują piękno przyrody” – podkreślał Oskar Jernas, autor książki „Arkady Fiedler. Człowiek bez paszportu”. Jednak sam pisarz nie mógł czuć się w pełni usatysfakcjonowany.
„Powoli wracał do głównego literackiego nurtu, ale już jako człowiek zupełnie inny, o przewartościowanym światopoglądzie oficjalnie podróżującego urzędnika z socjalistycznego obozu. Prawdopodobnie nawet nie dostrzegał tego, jak zaczął stawać się produktem PRL-owskiej propagandy” – pisał Tomasz Kempiński w artykule „Egzotyczny świat Arkadego Fiedlera”.
Pisarz zmarł 7 marca 1985 r. w wieku 91 lat.
Autor: Jan Hlebowicz
Źródło: Muzeum Historii Polski