W nocy 16 czerwca 1942 roku polski niszczyciel eskortowy typu Hunt II ORP "Kujawiak" wszedł na niemiecką minę i kładąc się na lewą burtę zatonął u wybrzeży Malty. Na wieczną wachtę odeszło 13 członków załogi. 72 lata później – we wrześniu 2014 r. - wrak okrętu odnalazła polska ekspedycja Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe.
O poszukiwaniach polskiego okrętu i wyprawie zdecydował przypadek. Zimą 2014 r. biorąc udział w warsztatach z archeologii podwodnej w amerykańskim Toledo szef Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe Piotr Wytykowski poznał Chrisa Kraskę, którego ojciec marynarz Jan Kraska służył na niszczycielu eskortowym ORP "Kujawiak" i tej nocy kiedy okręt tonął był na pokładzie i sześć godzin w wodzie czekał na ratunek.
„Wtedy przyszła mi do głowy myśl o odnalezieniu wraku polskiego okrętu, którego wielu szukało dotąd bez powodzenia. Zadzwoniłem do przyjaciela Romana Zajdera, z którym od lat organizujemy ekspedycje wrakowe. Od tego wszystko się zaczęło” - wspomina Wytykowski.
Podwodni detektywi rozpoczęli zbieranie wszelkich dostępnych dokumentów archiwalnych i książek na temat historii i udziału "Kujawiaka" w działaniach bojowych na morzu. W języku polskim zachowało się niewiele materiałów i relacji świadków z katastrofy, pozostawały źródła angielskie. Bardzo pomocny w poszukiwaniach dokumentów okazał się Vincent O’Hara, autor wielu publikacji dotyczących operacji morskich podczas II wojny światowej. Jedna z jego książek jest poświęcona Operacji „Harpoon” - ostatniej akcji bojowej w której wziął udział ORP "Kujawiak".
Poszukiwacze nawiązali kontakt także z The Nationale Archives w Kew, Instytutem Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, Brytyjskim Urzędem Hydrograficznym w Taunton i Bundesarchiv-Militärarchiv we Freiburgu. „W pewnym momencie okazało się, że dysponujemy tak wielką liczbą fotografii, notatek, raportów, map sytuacyjnych i innych dokumentów, że ciężko było to ogarnąć. Musieliśmy na spokojnie zapoznać się i przeanalizować wartość posiadanych materiałów. Śledztwo historyczne jest bowiem mozolne i monotonne, ale bardzo fascynujące” - podkreślił Wytykowski.
ORP "Kujawiak"
ORP "Kujawiak" był brytyjskim niszczycielem eskortowym typu Hunt II, budowanym jako HMS Oakley, a przekazany 30 maja 1941 r. przez Royal Navy, Polskiej Marynarce Wojennej. Niszczyciele eskortowe były mniejsze, miały niższą wyporności oraz były słabiej uzbrojone od klasycznych niszczycieli. Przeznaczone były przede wszystkim do wykonywania zadań bojowych podczas służby konwojowej i ochrony eskortowanych statków handlowych, narażonych na ataki wrogich okrętów podwodnych i samolotów. Rzucały bomby głębinowe, odpierały ataki lotnicze, stawiały zasłony dymne i ratowały rozbitków z zatopionych jednostek.
Polska Marynarka Wojenna w ramach współpracy z brytyjską Royal Navy otrzymała trzy okręty klasy Hunt II. Zdecydowano, że w odróżnieniu od klasycznych niszczycieli, których nazwy pochodziły od zjawisk pogodowych tj. .„Piorun” czy „Błyskawica”, niszczyciele eskortowe, podobnie jak przedwojenne torpedowce, będą określane nazwami mieszkańców polskich regionów. Okręty typu Hunt II otrzymały nazwy ORP: "Krakowiak", "Kujawiak" i "Ślązak".
ORP "Kujawiak" opuścił stocznię 18 czerwca 1941 r. z polską załogą pod dowództwem kapitana Ludwika Lichodziejewskiego. Zasadniczym zadaniem okrętu była eskorta alianckich konwojów w kanale La Manche i Kanale Bristolskim, głównym zaś jego przeciwnikiem były niemieckie samoloty startujące z francuskich baz. W grudniu 1941 r. "Kujawiak" wziął udział w operacji „Anklet” – rajdzie brytyjskich komandosów na znajdującą się pod niemiecką okupacją wyspę Moskenesøya w norweskim archipelagu Lofotów. W maju 1942 r. zapadła decyzja o skierowaniu okrętu na Morze Śródziemne, gdzie miał wziąć udział w eskortowaniu jednego z alianckich konwojów przewożącego zaopatrzenie na Maltę.
Ekspedycja - Początek
Po wielomiesięcznych przygotowaniach ekspedycja "The Hunt for L72" (L72 to numer burtowy okrętu)
wyruszyła na Maltę z Gdańska 15 września 2014 r. Pierwszy dzień minął na przygotowaniu i sprawdzeniu działania specjalistycznego sprzętu. Właściwe poszukiwania okrętu rozpoczęły się 17 września.
„Dla osób niezorientowanych w temacie nasza praca wydaje się nudna i monotonna. Po analizie dokumentów archiwalnych wyznaczyliśmy kwadrat, w którym powinien znajdować się wrak naszego okrętu. Oczywiście kwadrat ten odpowiednio powiększyliśmy, aby dać sobie odpowiedni zapas na wypadek popełnienia błędu przy analizie. Sonary w wodzie ciągnęły się za łodzią kilkadziesiąt metrów, a ta posuwała się z prędkością nie większą niż 2 węzły” - relacjonował szef wyprawy.
Niezatapialny lotniskowiec i tragedia "Kujawiaka"
Po wybuchu II wojny światowej obydwie strony konfliktu zdawały sobie sprawę, że pomiędzy dwoma skrajnymi brytyjskimi bazami na Morzu Śródziemnym – Gibraltarem i Aleksandrią – znajduje się tylko jedno miejsce, skąd może operować alianckie lotnictwo i marynarka – Malta.
Przez dwa lata wojny od 1940 do 1942 roku wyspa ta stała się jednym z najintensywniej bombardowanych rejonów na całym świecie. Lotnictwo Państw Osi regularnie próbowało zniszczyć to, co premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill nazwał „niezatapialnym lotniskowcem”, z którego alianckie bombowce i okręty podwodne nieustannie atakowały morskie szlaki zaopatrzeniowe wojsk niemieckich i włoskich w Afryce. W połowie 1942 r. sytuacja na wyspie była szczególnie dramatyczna. W tych okolicznościach alianci zaplanowali większą operację konwojową pod kryptonimem „Harpoon” (Harpun).
11 czerwca konwój wiozący zaopatrzenie na Maltę oznaczony kryptonimem WS 19Z (w jego skład weszło początkowo 5 statków handlowych pozostających pod osłoną dwóch krążowników lekkich HMS Liverpool i Kenya oraz 10 niszczycieli) wpłynął przez Cieśninę Gibraltarską na Morze Śródziemne, gdzie dołączył do niego szósty statek wiozący benzynę lotniczą.
Bezpośrednią eskortę konwoju stanowił Zespół X w składzie: krążownik przeciwlotniczy HMS "Cairo", 9 niszczycieli, w tym polski "Kujawiak", 4 trałowce i 6 kutrów trałowych oraz stawiacz min HMS "Welshman".
Wkrótce po opuszczeniu Gibraltaru konwój był śledzony przez nieprzyjacielskie okręty podwodne. 14 czerwca w nocy doszło do pierwszego ataku, który przeprowadził jeden z włoskich okrętów podwodnych, a nad ranem włoskie samoloty torpedowe stacjonujące na Sardynii dokonały zmasowanego nalotu dając początek najcięższej bitwie o ten konwój w pobliżu wyspy Pantelleria. Podczas walk alianci stracili aż trzy statki z konwoju i jeden okręt osłony.
Niszczyciel ORP "Kujawiak" odpierał ataki lotnictwa i sił nawodnych zestrzeliwując wspólnie z innym niszczycielem brytyjskim dwa włoskie samoloty i uszkadzając kolejne dwa niemieckie Ju 88. Wieczorem 15 czerwca mocno okaleczony konwój dopłynął do południowo-wschodniej części Malty i rozpoczął procedurę wejścia do portu w La Valletta.
Pierwsze za trałowcami szły najcenniejsze ocalałe frachtowce, z nimi w szyku torowym miały podążać okręty osłony. Jednak ze względu na nieodpowiednie zaplanowanie procedury podejścia i brak komunikacji doszło do tragicznych wydarzeń. Tuż po północy na minę wszedł niszczyciel HMS "Badsworth". Płynący jako ostatni w osłonie zespołu polski niszczyciel wiedząc, że sam znajduje się na obszarze nieprzetrałowanej zagrody minowej, przystąpił jednak do akcji ratunkowej. W jej trakcie ORP "Kujawiak" lewą burtą na wysokości drugiego działa najechał na niemiecką minę morską.
Mimo szybko podjętej akcji ratowniczej i próby załatania ogromnej dziury okręt zaczął przechylać się na burtę. Gdy powiększający się z każdą minutą przechył osiągnął niebezpieczny poziom otworzono zawory bezpieczeństwa kotłów i zabezpieczono zapalniki bomb głębinowych, a o godz. 1.20 okręt zatonął, mimo heroicznej walki załogi.
Ekspedycja - Odkrycie
22 września 2014 r. rozpoczęło się przeszukiwanie strefy zero. „Wszyscy byli bardzo podekscytowani, a wykonywane czynności każdy z nas starał się robić z największą dokładnością, aby tylko czegoś nie przeoczyć. Urządzenia pracowały sprawnie, nam pozostało +tylko+ wpatrywać się w monitor sonaru. Była godz. 11:15, gdy zaczęło się coś dziać - na ekranie monitora wyłoniła się rufa wraku, a zaraz za nią dobrze widoczne stanowisko artylerii. Po chwili milczenia, wybuchła ogromna radość” - relacjonował Wytykowski.
Ze względu na wiele zabytków zalegających w przybrzeżnych wodach Malty przepisy dotyczące poszukiwań i eksploracji są bardzo restrykcyjne. Aby zrealizować projekt, ekipa musiała uzyskać odpowiednie pozwolenia nie tylko na poszukiwanie wraku „Kujawiaka”, ale także na wykorzystanie każdego rodzaju sprzętu – sonaru, czy podwodnego pojazdu.
Wszystkie urządzenie rejestrowały wrak znajdujący się ponad 100 metrów pod kilem jachtu. "Zmienialiśmy tylko ustawienia i częstotliwości, aby uzyskać jak najdokładniejszy obraz. Pracowaliśmy jak natchnieni, rozpierała nas radość, duma i szczęście” - relacjonował szef ekspedycji.
Następnego dnia ekipa postanowiła użyć podwodnego pojazdu ROV wyposażonego w kamery, który miał dokładnie sfilmować wrak okrętu. Obraz z kamer pojazdu wprowadził jednak konsternację wśród członków załogi - okazało się bowiem, że na samym śródokręciu, przy kominie sto ławka z cienkimi szczebelkami i wywiniętym siedziskiem. Obawiano się, że to może nie być polski niszczyciel, a jakiś statek wycieczkowy.
Ze względu na wzmagający się wiatr i rosnące fale, członkowie ekspedycji zmuszeni byli wówczas przerwać prace. Przez niemal całą noc załoga jachtu walczyła ze sztormem, nim dopłynęła do portu La Valletta. Dopiero nad ranem – po dokładnym sprawdzeniu planów stoczniowych ORP "Kujawiak" – okazało się, że rzeczywiście na jego śródokręciu był stojak na drewno, który kształtem przypominał ławkę z angielskim napisem "Lumber Rack". Uzbrojenie, charakterystyczne elementy i ułożenie bulajów - nie było wątpliwości, ze ekspedycja odnalazła wrak Okrętu Rzeczypospolitej Polskiej "Kujawiak".
„Wrak leży na lewej burcie i znajduje się relatywnie w dobrym stanie, wszystkie charakterystyczne elementy znajdują się na swoich miejscach, elementy, które bez cienia wątpliwości potwierdzają identyfikacje” - podkreślił Wytykowski. Także maltańscy eksperci nie mieli wątpliwości, że ekspedycja odnalazła i zidentyfikowała wrak polskiego niszczyciela.
Ekspedycja - Finał
Dla Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe organizatora ekspedycji i jego członków projekt odnalezienia okrętu się wówczas jednak nie skończył. W czerwcu 2015 r. wspólnie z Uniwersytetem Maltańskim wrócili na wrak polskiego okrętu i dokonali pierwszej eksploracji, zbadali wrak oraz wykonali bardzo szczegółową dokumentacje filmową.
Bardzo ważnym elementem drugiej ekspedycji, która odbyła się pod nazwą " L72 A Forgotten Tragedy" było upamiętnienie poległych na okręcie marynarzy. 16 czerwca 2015 roku dokładnie w 73. rocznice zatonięcia polskiego okrętu w The Upper Barrakka Gardens odbyła się uroczysta ceremonia podczas której odsłonięta została marmurowa tablica pamiątkowa ufundowana przez Stowarzyszenie Wyprawy Wrakowe. Podczas ceremonii przy odczytywaniu nazwisk poległych marynarzy oddano 13 salw armatnich na cześć polskich bohaterów.
"Pozycja wraku jest i będzie utajniona ze względu na obawy przed niekontrolowaną eksploracją oraz na fakt, ze wrak polskiego okrętu jest grobem wojennym i powinien być traktowany z odpowiednim szacunkiem i godnością" - zaznaczył Wytykowski.
Pod koniec stycznia 2016 roku na rynku wydawniczym ukaże się książka Mariusza Borowiaka "Podwodni Tropiciele. Tajemnica wraku niszczyciela eskortowego ORP Kujawiak" szczegółowo opisująca historię okrętu oraz niesamowitą przygodę odnalezienia i eksploracji wraku.
W ostatniej międzynarodowej ekspedycji "L72 A Forgotten Tragedy" wzięli udział: prof. Matthew Montebello, dr Timmy Gambin, Mark Alexander, Joseph Sultana, Gianmichele Iaria oraz członkowie Stowarzyszenia Wyprawy Wrakowe: Bartłomiej Grynda, Mariusz Borowiak, Piotr Kardasz, Michał Szczepaniak, Roman Zajder oraz Piotr Wytykowski.
Piotra Wytykowskiego wysłuchał Kamil Szubański (PAP)
szu/ ls/