89. urodziny w środę, a w czwartek 65-lecie kapłaństwa będzie świętował ojciec Leon Knabit, popularny polski benedyktyn i publicysta. Kapłan z krakowskiego Tyńca słynie z werwy, poczucia humoru oraz podążania za duchem czasu – nieobce mu są nowe technologie, internet.
26 grudnia 1929 r. Leon Knabit (właśc. Stefan Knabit) przyszedł na świat w Bielsku Podlaskim. 27 grudnia 1953 r. o. Leon przyjął święcenia kapłańskie z rąk ówczesnego biskupa siedleckiego Ignacego Świrskiego. Tynieccy benedyktyni mówią, że nie sposób w kilku słowach streścić tego, co przeżył jubilat – a są to nie tylko tysiące odprawionych mszy, wygłoszonych wykładów i spotkania autorskie.
O. Knabit mieszka w opactwie benedyktyńskim od 1958 r., pełnił tu m.in. funkcję przeora. W latach 1983-1993 przebywał w klasztorze benedyktynów w Lubiniu k. Kościana (wówczas przeorat zależny od Tyńca). Kard. Karol Wojtyła, z którym się przyjaźnił, mówił o benedyktynie, ze względu na szczupłą sylwetkę: „definicja mnicha: kupa kości owiniętych w czarny materiał”.
Lubiany rekolekcjonista niejednokrotnie występował w telewizji – w takich programach, jak m.in. „Ojciec Leon zawodowiec”, „Ojciec Leon zaprasza”, „Sekrety mnichów”. Ojciec prowadzi także swojego bloga (w 2011 został wybrany „Blogiem Roku” w kategorii blogów profesjonalnych).
W 2016 r., w związku ze Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie, stał się twarzą kampanii „Młodość to stan ducha”. Ukazała się też wtedy książka jego książka „Młodość to nie tylko wiek. Młodość to stan ducha”.
Ostatnia książka benedyktyna „Bloger dusz” (2018) zawiera refleksje o kondycji Polaków: „Tak sobie myślę, że wszyscy, którzy widzą tylko Kościół obłudników, rozpustników, zdzierców, pewniaków itp., mają bardzo ograniczone spojrzenie. Nie widzą Kościoła świętych i mistyków, wspaniałych wychowawców i naukowców, Kościoła męczenników i ludzi poświęcających się aż do końca dla biednych i wyrzuconych za nawias. Módlmy się za takich niedowidzących. Chyba oni też kiedyś zatęsknią za tym, by ujrzeć dobro tam, gdzie dotychczas widzieli samo tylko różnorakie zło” – pisze zakonnik.
O. Leon mówi po latach, że powołanie nie objawiło mu się niczym grom z jasnego nieba, a rozwijało się stopniowo. Kiedy miał 14 lat stracił ojca – zabiło go gestapo. Po wojnie chłopiec został harcerzem. Studia w siedleckim seminarium duchownym ukończył w 1954 r. Na początku był duszpasterzem w Gronkowie na Podhalu. Zanim w 1958 r. wstąpił do zgromadzenia benedyktynów, pełnił posługę jeszcze w kilku parafiach.
To w opactwie benedyktyńskim Knabit przybrał imię Leon, na cześć papieża Leona Wielkiego. W 1963 r. przyjął śluby wieczyste.
W Tyńcu tradycja monastyczna styka się z otaczającą klasztor rzeczywistością – funkcjonuje tu parafia, dziedziniec klasztorny i dom gościnny tętnią życie. „W tym środowisku, które z wolna kształtowało naszego Jubilata przez dziesięciolecia, był On z pewnością potrzebny i ogromnie pożyteczny: rzetelnie pełnił w klasztorze rozmaite funkcje, dając przykład zaangażowania i benedyktyńskiej pracowitości” – czytamy na stronie internetowej tynieckich benedyktynów.
Postawa i aktywność o. Leona Knabita została wyróżniona m.in. orderami: Odrodzenia Polski, Ecce Homo, Uśmiechu.(PAP)
autor: Beata Kołodziej
bko/ wj/