Andrzej Radwański był jednym najważniejszych krakowskich malarzy cechowych XVIII wieku, zajmującym się malarstwem monumentalnym w kościołach takich jak: Mariacki, wizytek, dominikanów, franciszkanów. Jego malarstwo uległo zniszczeniu po tym, jak w 1850 r. pożar strawił wiele budynków w Krakowie. Dlatego dziś niewielu ludzi słyszało o tym artyście - mówi Natalia Koziara-Ochęduszko, kuratorka wystawy „Mistrzostwo rysunku. Andrzej Radwański 1711–1762”, którą do 15 maja 2022 możemy oglądać w Zamku Królewskim na Wawelu.
Magda Huzarska-Szumiec: Kim był Andrzej Radwański?
Natalia Koziara-Ochęduszko: Jednym z najważniejszych krakowskich malarzy cechowych XVIII wieku. Zajmował się głównie malarstwem monumentalnym, które znajdowało się w kościołach takich jak: Mariacki, wizytek, dominikanów, franciszkanów…
Magda Huzarska-Szumiec: To dlaczego jest dziś zupełnie zapomniany?
Natalia Koziara-Ochęduszko: Jego malarstwo uległo zniszczeniu po tym, jak w 1850 r. pożar strawił wiele budynków w Krakowie. To co z niego zostało zamalowano albo skuto. Dlatego dziś niewielu ludzi słyszało o tym artyście. Choć ostatnio został on przypomniany dzięki odkryciu, jakiego dokonano podczas prac konserwatorskich w krypcie kościoła pijarów. Odnaleziono tam malowidła Radwańskiego z lat 30. XVIII wieku.
Magda Huzarska-Szumiec: Czy Radwański za swojego życia był uznanym artystą?
Natalia Koziara-Ochęduszko: Tak, cieszył się dużym poważaniem. W końcu nie byle komu powierza się pokrycie całego wnętrza takiej świątyni jak kościół Mariacki. Tę pracę wykonał w latach 1748-1753 na zlecenie ks. Jacka Augustyna Łopackiego. Ten sam zleceniodawca zamówił u Andrzeja Radwańskiego wykonanie malowideł w katedrze krakowskiej. Choć współcześni historycy sztuki przez długi czas uważali, że realizował on wiele prac tylko dlatego, iż był tani i mieszkał na miejscu. Nie zgadzam się z tą tezą. Po przeprowadzeniu wieloletnich badań, doszłam do wniosku, że Radwański miał po prostu wielkiego pecha. Świadczy o tym choćby odnaleziony w latach 70. w kościele cystersów w Jędrzejowie, ukryty za organami, fragment jego znakomitego dzieła. Kiedy można go już było zobaczyć, prof. Marcin Fabiański napisał na jego temat artykuł, sam będąc zdziwionym, jak dobre jest to malarstwo. Dostrzegł piękny późno-barokowy styl Radwańskiego, który przechodzi w delikatne rokoko. Widzimy tu pastelowe barwy, a kompozycja oparta jest na znakomitych wzorach graficznych.
Magda Huzarska-Szumiec: Na nich oparte są też rysunki. Dlaczego dopiero teraz po raz pierwszy prezentujecie je publiczności?
Natalia Koziara-Ochęduszko: Ponieważ papier jest bardzo nietrwałym tworzywem. To powód, dla którego w Polsce i na świecie bardzo rzadko robi się takie wystawy, szczególnie jeśli nie dotyczą one rysunków wielkich mistrzów. Poza tym w przypadku Radwańskiego problem polega na tym, że choć zachowało się sporo jego prac na papierze, to są one rozsiane po różnych miejscach. Te pochodzące z kolekcji Pawlikowskich i Ambrożego Grabowskiego pożyczyliśmy z Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. Kolejna część pochodzi z Muzeum Narodowego w Krakowie. Wśród nich znajduje się niezwykle cenny szkicownik artysty. Do niedawna wiele z tych rysunków nie było w ogóle rozpoznanych. Jednak w czasie badań, jakie prowadziłam w Gabinecie Rycin i Rysunków Muzeum książąt Czartoryskich, udało mi się kilka z nich przypisać Radwańskiemu. Możemy je także oglądać na tej wystawie.
Magda Huzarska-Szumiec: Jaka tematyka dominuje w tych pracach?
Natalia Koziara-Ochęduszko: Większość z nich nawiązuje do tematyki religijnej, poza kilkoma pracami mitologicznymi i alegorycznymi. Radwański nie malował tylko dla kościołów, ale także dla osób prywatnych. Zrobił na przykład dekoracje do wielu kamienic w Krakowie. Dlatego podejrzewam, że dużą część rozwiązań pochodzących z tych rysunków wykorzystywał ozdabiając na przykład fryzy w domach zamożnych osób. Dotyczy to szczególnie rysunków projektowych, do których udało się znaleźć realizacje, lub które swoją formą wskazują na to, że miały praktyczne zastosowanie. One są dużo dokładniejsze niż te przygotowywane jako zamysł artysty, próbującego stworzyć różne kompozycje ikonograficzne. Działo się tak pewnie dlatego, że twórca pokazywał je ewentualnym zleceniodawcom. W XVIII wieku artyści dostawali bardzo konkretne wytyczne, jak dane zamówienie ma wyglądać, co zawierać, podawana była nawet wymagana kolorystyka. Zdarzało się też, że te rysunki były tworzone na podstawie konkretnych, graficznych wzorów.
Magda Huzarska-Szumiec: Jak całość ekspozycji została zaaranżowana?
Natalia Koziara-Ochęduszko: Wystawa została podzielona na cztery grupy prac. Pierwsza przedstawia wczesne rysunki Radwańskiego z lat. 30., które są jego studiami nad stiukami Baltazara Fontany w kościele św. Anny w Krakowie. Artysta przerysowywał je, ćwicząc w ten sposób kompozycję, anatomię postaci, światłocienie. Dzięki prezentowanym na ekspozycji zdjęciom, zwiedzający mogą porównać, jak wyglądają rzeźby Fontany, a jak przełożył je na papier Radwański. Dalej znajdują się rysunki oparte o wzory graficzne. Tu możemy zobaczyć na przykład zaskakujące rysunki, będące studiami postaci czterech wielkich astronomów, które artysta przerysował z karty tytułowej rozprawy astronomicznej. W kolejnej sali znajdują się tzw. koncepty, czyli rysunki, do których nie udało mi się znaleźć bezpośrednich wzorów graficznych ani potencjalnych miejsc, gdzie mogłyby one zostać zrealizowane. To są wyobrażenia świętych, którym towarzyszy jedna alegoria.
Magda Huzarska-Szumiec: A czwarta grupa, co przedstawia?
Natalia Koziara-Ochęduszko: W tej części znalazły się projekty twórcy do konkretnych realizacji malarskich. Rozpoczynamy projektem dekoracji kopuły św. Scholastyki w Tyńcu. To jest rysunek z Muzeum książąt Czartoryskich. Udało mi się go zidentyfikować, kiedy w klasztorze odkryto szczątki malowideł. Projekt pokrywał się z tym, co tam znaleziono, więc na jego podstawie można było odtworzyć malowidło. Tu znalazł się też rysunek, który identyfikuję jako jeden z projektów zrealizowanych w kościele Mariackim, który prawdopodobnie został skuty podczas dziewiętnastowiecznej regotycyzacji świątyni. Aby widzowie mogli sobie choć trochę wyobrazić, jak wyglądała pomalowana przez Radwańskiego nawa główna tej świątyni, postanowiłam zaprezentować na wystawie obraz autorstwa Saturnina Świeżyńskiego, który przedstawia jej wnętrze. Widzimy na nim lekko zarysowane malowidła, które dają nam wyobrażenie na temat prac Radwańskiego znajdujących się niegdyś w tym miejscu.
Magda Huzarska-Szumiec: Myśli pani, że wystawa na Wawelu przyczyni się do tego, iż Andrzej Radwański stanie się bardziej rozpoznawalny?
Natalia Koziara-Ochęduszko: Mam taką nadzieję. Chciałabym, żeby rysunki artysty zobaczyli specjaliści prowadzący prace konserwatorskie, którym dzięki temu będzie łatwiej skojarzyć odkrywane dzieła z nazwiskiem tego twórcy. Marzę też o tym, by ekspozycję odwiedzali mieszkańcy Krakowa i przyjeżdżający tu turyści, którym prace te pozwolą wyobrazić sobie, jak wyglądał barokowy Kraków. Ułatwi im to dodatkowo wydany przez nas katalog rysunków artysty, szkicownik oraz spacerownik, z którym będzie można wybrać się na przechadzkę po mieście śladami Radwańskiego.
Rozmawiała: Magda Huzarska-Szumiec