19 grudnia – po 10 latach przerwy spowodowanej remontem konserwatorskim – otwarte zostanie Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie. To będzie muzeum, w którym opowieść jest budowana w oparciu o wyjątkową kolekcję gromadzoną przez kilka pokoleń rodu Czartoryskich – mówi dyrektor MNK Andrzej Betlej.
PAP: Kiedy księżna Izabela Czartoryska tworzyła pierwsze w Polsce muzeum przyświecały jej słowa "Przeszłość przyszłości", widzimy je wchodząc na nową ekspozycję.
Andrzej Betlej: Izabela mówiąc "Przeszłość – przyszłości" myślała przed wszystkim o uratowanych obiektach, które miały być dla przyszłej, odrodzonej Rzeczypospolitej świadectwem pamięci. My to pojęcie rozszerzamy: muzealne obiekty są najważniejsze i tworzą główną narrację, ale odwołując się do przeszłości bardzo mocno myślimy o teraźniejszości i przyszłości, bo muzeum musi być nowoczesne pod względem infrastruktury, dostępne i ciekawe.
PAP: Muzeum Książąt Czartoryskich przez ostatnich dziesięć lat było dla widzów zamknięte. Jaki będzie charakter tego miejsca w nowej odsłonie?
Andrzej Betlej: To było największe wyzwanie. Najprostszym rozwiązaniem byłoby przywrócenie stanu sprzed roku 2010. Ale z różnych względów m.in. konserwatorskich i bezpieczeństwa, to niemożliwe.
To będzie muzeum prawdziwe. Prawdziwe czyli takie, w którym opowieść jest budowana w oparciu o historyczne obiekty kolekcjonowane przez kilka pokoleń rodu Czartoryskich z konsekwencją i pełną świadomością, czemu mają one służyć. Będzie to także muzeum zrozumiałe i przyjazne. Kolekcja Czartoryskich jest wyjątkowa. Jej charakter będzie mocno widoczny. Pokażemy jej bogactwo, różnorodność, historyczne znaczenie i wyjątkową klasę. Właściwie Muzeum Czartoryskich jest muzeum historii Polski, a zarazem muzeum sztuki.
PAP: Gdy pod koniec 2016 r. polskie państwo kupiło od rodziny Czartoryskich budynki i kolekcję, sprawa ta wzbudziła ogromne emocje i dyskusję.
Andrzej Betlej: Dla mnie ten zakup nie był zaskoczeniem i wielokrotnie mówiłem o jego zasadności. Sytuacja wymagała regulacji, a koncepcja wykupu kolekcji od jej właściciela była jedną z najczęściej rozważanych i najbardziej logicznych. To rozwiązanie klarownie zamykające sprawę.
Dzięki temu zakupowi Muzeum mogło wreszcie w pełni podjąć się prac konserwatorskich obiektów z kolekcji Czartoryskich. Wcześniej każdy, nawet najmniejszy, ruch związany z obiektami będącymi w depozycie, wymagał akceptacji Fundacji Książąt Czartoryskich. Przede wszystkim jednak, będąc posiadaczami nie tylko kolekcji, ale także budynków, mogliśmy sprawnie dokończyć remont z zachowaniem wszelkich zasad przejrzystości finansowej. Fakt, że w tym momencie, po prawie 10 latach niemocy, otwieramy Muzeum Książąt Czartoryskich potwierdza słuszność tej decyzji.
PAP: Co będzie można zobaczyć w zmodernizowanym Muzeum Czartoryskich?
Andrzej Betlej: Pokażemy ponad 3 tys. obiektów. O jedną trzecią więcej niż wcześniej. Będzie to najważniejsza część kolekcji Czartoryskich: polskie i europejskie malarstwo, sztuka sakralna, militaria, rzemiosło artystyczne m.in. namiot zdobyty przez króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, portrety Jagiellonów z warsztatu Łukasza Cranacha młodszego, pamiątki związane z polskimi władcami i bohaterami, "Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" Rembrandta i "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci.
Po raz pierwszy pokażemy dzieła z kolekcji sztuki orientalnej Bliskiego i Dalekiego Wschodu, Chin oraz Japonii. Zyskaliśmy miejsce na prezentację - w formie wystaw zmiennych - grafiki i rysunku, które wcześnie były dostępne tylko badaczom. Co trzy miesiące będziemy także pokazywać inne obiekty ze zbiorów Biblioteki Książąt Czartoryskich, one także nie były dotąd eksponowane. Zwiedzający zobaczą m.in. akt Hołdu Pruskiego, dokument potwierdzający zobowiązania przedślubne Władysława Jagiełły, które podjął zawierając Unię w Krewie oraz akt Unii w Horodle zawartej przez króla Władysława Jagiełłę i wielkiego księcia litewskiego Witolda.
PAP: Najcenniejsze dzieło w polskich zbiorach "Dama z gronostajem" Leonarda da Vinci wraca tam, gdzie przez lata była pokazywana.
Andrzej Betlej: "Dama z gronostajem" będzie prezentowana dokładnie w tym samym miejscu, w którym znajdowała się w Pałacu przed rozpoczęciem remontu. Będzie umieszczona w rozbudowanej, dużej gablocie, która zapewnia maksymalne warunki bezpieczeństwa i najlepsze warunki klimatyczne dla tego dzieła. Będzie to jedyny obraz w tej sali, żeby można było go kontemplować.
PAP: Remont wiązał się z konserwacją obiektów.
Andrzej Betlej: Wszystkie obiekty przeszły przez ręce konserwatorów. Wykonali oni ogromną pracę. Największy zakres konserwacji dotyczył tkanin, które zostały poddane restauracji po raz pierwszy od okresu przedwojennego. Dzięki temu możemy oglądać m.in. wspaniałą chorągiew "carów Szujskich" namalowaną i uzupełnioną złoceniami na jedwabnym adamaszku czy słynny namiot turecki. Odnowione zostały obiekty rzemiosła artystycznego i malarstwa. Wśród nich żupan Stanisława Żółkiewskiego, burka Stefana Czarnieckiego czy bursztynowy ołtarzyk, którego własność przypisywana jest Janowi III Sobieskiemu.
PAP: Jak się zmienił sam budynek Pałacu przy ulicy św. Jana?
Andrzej Betlej: Dawne oficyny pałacowe, w którym mieściła się część administracyjna zostały zaadaptowane na potrzeby ekspozycji. Dzięki temu przestrzeń przeznaczona do prezentacji kolekcji Czartoryskich zwiększyła się niemal o jedną trzecią. Na dwóch piętrach przybyło dziesięć nowych sal. Wybudowana została nowa klatka schodowa i windy, więc muzeum jest dostępne dla niepełnosprawnych. Mamy kawiarnię, księgarnię, szatnię oraz bardzo nowoczesną salę edukacyjną. Świadomie ograniczyliśmy multimedia. Postanowiliśmy nie podpisywać obiektów QR-kodami, ponieważ w przyszłym roku uruchomiony zostanie system, dzięki któremu po zbliżeniu telefonu komórkowego do dzieła będzie wyświetlała się pełna informacja o nim.
PAP: Remont, który kosztował ponad 51 mln zł w znaczniej części był finansowany z środków zewnętrznych.
Andrzej Betlej: Pieniądze na remont, prace wykończeniowe, aranżację wnętrz, przygotowanie nowej ekspozycji pochodziły z unijnego programu "Infrastruktura i Środowisko 2014-20", a konieczny wkład własny zagwarantowało Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wcześniej remont był prowadzony przez Fundację Czartoryskich, ale właściwie bez scenariusza przyszłej wystawy. To spowodowało, że rozwiązania dotyczące bezpieczeństwa, ale też wentylacji i klimatyzacji pomieszczeń wymagały w ostatnich dwóch latach kompletnej poprawy.
System zabezpieczenia zbiorów i sposób ich eksponowania w Muzeum Książąt Czartoryskich po modernizacji tego budynku możemy porównywać z nowym Luwrem w Abu Zabi. Gabloty dla nas robiło polskie przedstawicielstwo tej samej firmy – Mayvaert - która zaopatrywała muzeum w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Wykonanie nowych i konserwacja historycznych gablot kosztowały ok. 6 mln zł.
PAP: Ile osób rocznie będzie mogło odwiedzić Muzeum Czartoryskich?
Andrzej Betlej: Bilety na pierwszy miesiąc – od 20 grudnia – już się sprzedały. To dowód na to, że krakowianie i turyści czekali na otwarcie tego muzeum i myślę, że dobrze się stało, że kolekcja Czartoryskich i budynki stały się własnością państwa, które obiekty te powierzyło Muzeum Narodowemu w Krakowie. Szacujemy, że rocznie będzie mogło tu przychodzić ok. 350 tys. widzów.
Rozmawiałą Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ agz/