Muzea we Florencji w fazie łagodzenia restrykcji we Włoszech pozostaną zamknięte – zdecydował burmistrz Dario Nardella. Wyjaśnia, że wpływy z biletów w mieście, w którym nie ma turystów, byłyby mniejsze od kosztów otwarcia placówek zgodnie z nowymi regułami.
Do kasy Florencji wpłynęło z powodu ograniczeń na tle pandemii o 200 mln euro mniej. Budżet został zubożony między innymi o specjalną opłatę turystyczną w wysokości kilku euro, pobieraną we wszystkich hotelach i pensjonatach za każdą dobę pobytu.
Dlatego, jak wyjaśniono, w związku z pilną potrzebą oszczędności władze miasta postanowiły, że wszystkie podlegające im muzea pozostaną zamknięte. Uznano, że zbyt kosztowna byłaby ich konieczna obecnie dezynfekcja oraz stosowanie specjalnych reguł bezpieczeństwa sanitarnego w porównaniu ze spodziewanymi przychodami z biletów.
Pieniądze, stwierdził burmistrz, potrzebne są ludziom wymagającym pomocy. Sytuację socjalną w mieście określił jako bardzo trudną. Jak zaznaczył, całym sektorom i grupom społecznym grozi ubóstwo.
"Wybierając między tym, by kazać ludziom umierać z głodu albo zamknąć muzeum, także we Florencji, mieście-symbolu kultury, wybieram to drugie" - oświadczył Nardella, cytowany w piątek przez włoską agencję Dire.
"Będę gotów na wszystkie wyrzeczenia z wyjątkiem pomocy dla osób potrzebujących, bo życie ludzi jest ważniejsze od wszystkiego innego" - dodał burmistrz Florencji.
Zgodnie z decyzją rządu Włoch muzea, galerie i wystawy mogą być otwarte od 18 maja, gdy kraj wkroczy w decydującą fazę wznowienia działalności większości sektorów.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ kar/