Jak dawniej wykrawano hostię można się dowiedzieć w Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce. Placówka ma w swoich zbiorach specjalną metalową formę, którą kiedyś ręcznie wykrawano ten komunikant używany podczas nabożeństwa przez kapłana.
O przedmiocie tym nie od początku było wiadomo, do czego służy - powiedziała PAP Katarzyna Mróz z ostrołęckiego muzeum. Pierwotnie sądzono, że to narzędzie do obróbki drewna czy wycinania otworów.
"To było odkrycie wyjątkowe, gdy okazało się, że to forma, wycinacz do komunikantów" - mówi Mróz. We właściwej klasyfikacji przedmiotu pomogła m.in. wizyta w muzeum diecezjalnym w Łomży (Podlaskie).
Forma to metalowa obręcz osadzona w toczonej rączce. „Przedmiot bardzo prosty, a jednak mamy do czynienia ze zjawiskiem dla kultury chrześcijan, bo przecież hostia to wyjątkowy chleb. To wzbudza ciekawość” – mówi Mróz.
Forma do wykrawania hostii, którą ma ostrołęckie muzeum, pochodzi z XX-w. Nie udało się ustalić konkretnego roku pochodzenia. Przedmiot jest o tyle rzadki, że – jak mówi Mróz – od lat powojennych, a później szczególnie od 80. hostie produkowano już najczęściej w formie masowej, z użyciem większych maszyn, przypominających duże maszyny do gofrów, a to już forma mniej "uduchowiona".
Jak mówi Mróz, przy ręcznym wycinaniu odbywa się to z „większym namaszczeniem”, są też na tę okoliczność specjalne modlitwy. „Jest to wtedy taki mistyczny moment. Bo przywykliśmy do tych produkcji masowych, czasami nie zastanawiamy się nad tym" - powiedziała.
Ostrołęckie muzeum ma też starą formę do wypiekania wigilijnych opłatków. Co roku pokazuje ją dzieciom na przedświątecznych warsztatach etnograficznych. Forma przypomina metalowe kleszcze z wytłoczonym wzorem. "Jest to ciężka żeliwna forma, pamiątka po zakonie Bernardynów, którzy przebywali w ostrołęckim klasztorze. Wewnątrz jest pamiątkowy napis: +Bernardyni ostrołęccy z powinszowaniem+" - powiedział Mróz. Bernardyni byli w Ostrołęce w XVIII w.
Ostrołęckie muzeum badając zastosowanie formy do komunikantów ustaliło m.in, że siostry benedyktynki w Łomży kontynuują tradycję nieprzemysłowego wykrawania hostii. Od 40 lat używają maszyny, gdzie krojenie hostii uruchamia się nogą. Wykrawane są duże hostie używane na potrzeby kościołów w diecezji łomżyńskiej – powiedziała PAP siostra Janina Podsiad.
Ks. Jan Krupka z diecezji łomżyńskiej powiedział PAP, że trudno ocenić, ile komunikantów wykrawają łomżyńskie zakonnice, ale dodał, że hostie te bierze "spora grupa parafii”. Komunikanty poza zakonnicami wytwarzają też specjalne manufaktury.(PAP)
kow/ malk/