O tym, jak „ważno dlo kożdej kobity je taszka”, czyli torebka czy o „familijnej geszichcie”, czyli historii rodzinnej opowiadały śląską gwarą w Izbicku (Opolskie) dzieci i młodzież. W piątek odbył się tam XXII Wojewódzki Konkurs Gawędziarski „Śląskie beranie”.
13-letnia Antonina Kuś ze szkoły w Żędowicach (Opolskie) na „Śląskim beraniu” w piątek powiedziała monolog o tym, jak „ważno dlo kożdej kobity je taszka”. „Taszka je tak somo ważno jak nowy mantel abo nowe czewiki. Abo nawet ważniejszo!” – recytowała śpiewną gwarą dziewczynka wyjaśniając za kulisami, że „taszka” to torebka, a „mantel” to płaszcz. „Kożdo kobito mo tych taszek sporo – nieftore to ino dwadzieścia, a nieftore to pora setek” – przekonywała i tłumaczyła dalej, że „taszka mo być fajno - do niedzielnego klajdu (czyli ubrania – przyp. PAP) malutko; ale do roboty trza, żeby była srogo i z kabzoma (czyli duża z kieszeniami), bo tam mo się wszystko zmieścić”.
Z kolei 8-letnia Kasia Langer z Kadłuba (Opolskie) powiedziała o swojej rodzinie, czyli familii: o ołmie, czyli babci; opie, czyli dziadku, a także rodzicach, którzy najpierw mieli się ku sobie, a potem pobrali się i doczekali dzieci. A brzmiało to tak:. „Familijno geszichta (historia – przyp. PAP) prawi, że mój tatulek boł za mamulką gupi a gupi. Przy tym obiecywoł, że jak mamulka się go weźnie, to co jeno bandzie chciała, to jej kupi. Potym przed Ponbuczkiem se +ja+ pedzieli... ”.
Swoich uczniów w konkursie w Izbicku, gdzie od lat odbywa się „Śląskie beranie”, wystawiły w sumie 24 szkoły podstawowe z woj. opolskiego, 11 gimnazjów i dwie szkoły ponadgimnazjalne. Dyrektor szkoły w Izbicku Jolanta Lamm poinformowała PAP, że szkoły podstawowe wystawiły w sumie 36 solistów, a gimnazjaliści, którym w tym roku przypadła kategoria „Scenki”, przygotowali łącznie 13 mini spektakli.
W „Śląskim beraniu” zaprezentowało się także siedem osób dorosłych, bo – jak wyjaśniła PAP Lamm – w ub. roku poszerzono konkurs o tę właśnie kategorię. „Liczymy, że kategoria ta w kolejnych latach rozwinie się i dorosłych uczestników będzie przybywać” – mówiła.
Lamm podkreślała, że zainteresowanie konkursem od lat utrzymuje się na podobnym poziomie, choć – jak zaznaczyła – „obecna podstawa programowa nie sprzyja nauczycielom, którzy chcą realizować edukację regionalną”, bo tej nie ma w programie i musi być realizowana np. na zajęciach dodatkowych. Tymczasem – co podkreślała Lamm - warto uczyć regionalizmu, by w młodych ludziach rozwijać poczucie tożsamości. „To ważne, by młody człowiek - prócz świetnej znajomości obsługi komputerów czy tabletów - wiedział też, kim byli jego przodkowie, jaka jest historia jego miejscowości i skąd pochodzi" – zaznaczyła dyrektorka szkoły w Izbicku.
Właśnie podtrzymywanie tożsamości, edukacja regionalna i podtrzymywanie znajomości śląskiej gwary to jedne z głównych zadań, jakie stawiają sobie organizatorzy „Śląskiego berania”.
W jury konkursu w Izbicku, jak co roku, zasiedli językoznawcy, folkloryści czy regionaliści – m.in. z Uniwersytetu Opolskiego czy Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu. Folklorystka i etnolog z Katedry Kulturoznawstwa i Folklorystyki Uniwersytetu Opolskiego prof. Teresa Smolińska oceniła, że kondycja śląskiej gwary zaprezentowanej przez uczestników piątkowego „Śląskiego berania” jest bardzo dobra. Uznała, że młodzież nie tylko zna słownictwo, ale też rozumie o czym mówi i ma niemal idealny akcent. „Taki, którego nie można się nauczyć i który można tylko wynieść z domu” – podkreślała komentując, że widać, iż język śląski „w duszy i w sercu im gra”.
Prof. Smolińska chwaliła też dobór tematów i scenek – prostych, odnoszących się do codzienności – a także fakt, iż w scenkach pojawiły się komentarze gwarowe okraszone pieśniami śląskimi. „Jeśli młodzież nauczy się tych pieśni w wieku dziecięco-młodzieżowym, to zostaną im one na całe życie” – podsumowała.
"Śląskie beranie" odbyło się po raz dwudziesty drugi.(PAP)
kat/ mhr/