Najnowszy, podwójny numer kwartalnika „Herito”, wydawanego przez krakowskie Międzynarodowe Centrum Kultury, poświęcony jest tematowi architektury socmodernistyczej w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jak przypomina we wstępie Jacek Purchla, termin „socmodernizm” został użyty po raz pierwszy przez polskiego historyka architektury, Adama Miłobędzkiego, na określenie architektury od lat 50. do 80.: „Jako synonim wielkiej płyty i fabryk domów – stypizowany, skrajnie ekonomiczny i utylitarny – w parze z biurokratyzacją zawodu architekta, socmodernizm objawił się w oczach Miłobędzkiego setkami realizowanych przez państwo osiedli mieszkaniowych, blokowisk wcielających w życie dogmat komunistycznej inżynierii społecznej. Innymi słowy «era postartystyczna» reprodukująca drugorzędny funkcjonalizm biernie zapożyczony z Zachodu”.
Upływ czasu stwarza jednak dystans, który pozwala na zrewidowanie tej niekorzystnej oceny. Socmodernizm jest dziś tematem modnym, budzącym żywe zainteresowanie badaczy architektury, wśród nich młodego pokolenia, patrzących na to zjawisko bez resentymentów i wolnych od uprzedzeń wynikających ze związków socmodernizmu z systemem politycznym, w którym się rozwijał.
Uważne przyjrzenie się jego historii w poszczególnych państwach bloku socjalistycznego pozwala na nowo odkryć postacie wybitnych architektów, którzy potrafili zachować swoją twórcza autonomię, a wiele ich dzieł zyskało status ikon architektury.
Najważniejsze wątki dyskusji wokół socmodernizmu wyłaniają się z otwierającej numer rozmowy Michała Wiśniewskiego z Davidem Crowleyem, brytyjskim historykiem architektury, kuratorem i publicystą, specjalizującym się w m.in. w historii sztuki i wzornictwa Europy Środkowo-Wschodniej w czasach komunizmu. Jak stwierdza, istnieje duża potrzeba wnikliwej oceny tego, które z doświadczeń PRL-u czy innych państw bloku wschodniego okazały się twórcze i inspirujące.
Wymaga to m.in. zrezygnowania z uproszczeń akcentujących związek budownictwa tamtych czasów z państwowym socjalizmem. Dają one o sobie znać zwłaszcza w licznych dyskusjach toczących się wokół wyburzania budynków modernistycznych, które budzi protesty nie tylko znawców architektury, lecz także mieszkańców miast. Crowley przypomina tu np. wyburzenie berlińskiego Pałacu Republiki w 2007 r. Jego zdaniem był to przykład kierowania z zjednoczonych Niemczech pamięcią, czy też raczej niepamięcią o NRD. Takiej niepamięci sprzeciwiają się mieszkańcy miast świadomi ich historii.
Inny ciekawy temat to spojrzenie na socmodernizm jako przeciwwagę dla globalizacji i komercjalizacji współczesnej architektury. W tym kontekście Crowley zwraca uwagę na prawdziwą fascynację, jaką budzą powojenna architektura i wzornictwo w badaczach najmłodszego pokolenia, np. w krajach nadbałtyckich. Modernistyczne budownictwo i szerzej - kultura materialna tamtego czasu jest przez nich odkrywana na nowo także jako nieznane, oryginalne dziedzictwo. Zainteresowanie socmodernizmem inspiruje także toczącą się dyskusję na temat budownictwa socjalnego, jego rewitalizacji i ponownego wykorzystania.
Ważny nurt badań, na który zwraca uwagę Crowley, to przywracanie pamięci o wybitnych architektach i urbanistach tamtego czasu. W Polsce np. wydaje się pisma Oskara Hansena, zainteresowanie budzi twórczość tria Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusz Wierzbickiego, zwanych Tygrysami. Crowley przypomina postać Haliny Skibniewskiej, która zaprojektowała warszawskie osiedle Sady Żoliborskie.
Spojrzenie na socmodernizm w szerszej perspektywie historycznej pozwala dostrzec związki między architektami pierwszej połowy XX w. a pokoleniem twórców powojennych. Podstawę tej więzi, zdaniem Crowleya, stanowi etos architektury służącej społeczeństwu: „Według jednego z założeń modernizmu architekci służą dobru publicznemu – etos ten przetrwał w Europie Środkowej od lat dwudziestych do osiemdziesiątych. Jest to jeden z przykładów tego, co nazywacie ciągłością. Bo nawet jeśli Syrkusowie czy Brukalscy dostosowywali stylistykę swoich projektów do uwarunkowań politycznych za rządów Bieruta, to jednak byli względnie spójni w przekonaniu o społecznej funkcji architektury – zdolności łagodzenia biedy, generowania kontaktów towarzyskich między mieszkańcami i tak dalej”. W czasach komercjalizacji architektury, dyskursu neoliberalnego i wszechwładzy deweloperów, których głos jest w kwestii budownictwa decydujący, są to idee warte przypomnienia.
Na najnowsze wydanie „Herito” składają się m.in. teksty poświęcone wybitnym postaciom socmodernizmu: Radomira Sedláková przedstawia czeskiego architekta Karela Pragera, Szymon Piotr Kubiak - budowniczego Berlina – Hermanna Henselmanna, Łukasz Galusek - Słoweńca Edo Ravnikara i Serba Bogdana Bogdanovića, o którym piszą także Urša Komac i Ivan Ristić. W tym samym numerze także artykuły o powojennej architekturze Słowacji, Węgier, odbudowie zniszczonego trzęsieniem ziemi Skopje, modernistycznych Katowicach i Tychach oraz krakowskiej szkole modernizmu.
Marta Juszczuk
ls/