Poseł Kacper Płażyński (PiS) chce utworzenia izby pamięci w budynku, w którym w trakcie II wojny światowej pod kierownictwem niemieckiego lekarza Rudolfa Spannera prowadzono eksperymenty pseudomedyczne. Wysłał w tej sprawie listy do ministra kultury i do rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Poseł Płażyński i dwóch gdańskich radnych Andrzej Skiba i Przemysław Majewski na konferencji prasowej w poniedziałek poinformowali o przesłaniu pism do ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego i do rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Marcina Gruchały w sprawie utworzenia izby pamięci w budynku przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie w Gdańsku.
"Stoimy w miejscu, w którym w czasie II wojny światowej, kiedy to był niemiecki uniwersytet medyczny Wolnego Miasta Gdańska, dokonywano potwornych zbrodni" – mówił Płażyński.
Przypomniał, że w budynku tym pod kierownictwem prof. Rudolfa Spannera, odznaczanego przez Hitlera, członka NSDAP, prowadzono eksperymenty pseudomedyczne.
"Z ciał zabitych Polaków, jeńców niemieckiego obozu zagłady Stutthof, z Królewca i ze szpitala psychiatrycznego z Kocborowa dokonywano eksperymentów, a nawet z tych ciał robiono mydło" – tłumaczył.
W piśmie do ministra Glińskiego zwrócił się z prośbą o stworzenie w tym miejscu izby pamięci poświęconej ofiarom Rudolfa Spannera i "odczłowieczającej niemieckiej machinie zbrodni" Zaznaczył, że takie miejsce jest szczególnie potrzebne w Gdańsku, "gdzie Polacy byli prześladowani, a po wybuchu wojny – eksterminowani" – napisał.
Zapewnił ministra, że są na miejscu społecznicy chcący podjąć się tego zadania. "Są materiały, są wreszcie służący odpowiednimi konsultacjami historycy".
W piśmie do rektora Płażyński poprosił o zabezpieczenie obiektu.
"Wierzę, że wizyta w izbie pamięci pomoże licznemu gronu studentów medycyny z całego świata, zdobywających wiedzę w naszej znakomitej uczelni, zrozumieć, czym była III Rzesza, jak ówczesne państwo niemieckie traktowało Polaków, a także do jakiego niewyobrażalnego upadku może doprowadzić lekarza porzucenie zasad zawodu, złamanie wierności przysiędze Hipokratesa i brak szacunku dla drugiego człowieka" – napisał Płażyński w liście do rektora.
Zaznaczył, że budynek, który niszczeje i nie jest zagospodarowany, należy uratować i stworzyć w nim ekspozycję upamiętniającą ofiary tych zdarzeń.
Rzeczniczka Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego dr Joanna Śliwińska przekazała PAP, że budynek nie jest użytkowany z uwagi na stan techniczny. Dodała, że do rektora nie wpłynęło jeszcze pismo od posła Płażyńskiego.
"Do jego treści będziemy mogli się odnieść, jak otrzymamy prośbę pana posła" – zaznaczyła.
Od 1975 r. na budynku prosektorium Instytutu Anatomii dawnej Akademii Medycznej w Gdańsku (obecnie Gdański Uniwersytet Medyczny) widniała tablica pamiątkowa z napisem: "W tym gmachu faszyści niemieccy w latach II wojny światowej popełnili zbrodnię przeciw ludzkości, używając zwłok więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof jako surowca do fabrykacji mydła. Ludzie ludziom zgotowali ten los".
Tablicę zdjęto po protestach przedstawicieli mniejszości niemieckiej w Gdańsku. Argumentowali oni, że napis na niej zawiera zbyt mocne słowa.
W czerwcu 2007 r. ponownie umieszczono tablicę z tekstem nie tylko w języku polskim, ale także m.in. angielskim i niemieckim: "W tym gmachu faszyści niemieccy w latach II wojny światowej używali zwłok ofiar zbrodni przeciwko ludzkości, osób straconych w więzieniu w Królewcu i Gdańsku, pacjentów okręgowego zakładu zdrowotno-opiekuńczego w Kocborowie i więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof jako surowca do produkcji mydła. Ludzie ludziom zgotowali ten los."
Autor: Piotr Mirowicz
pm/ joz/