Promujący się jako najstarsze miasto w Polsce oraz "Wenecja północy" - Kalisz to jedno z najciekawszych i wartych odwiedzenia miast w Wielkopolsce. Jest jednym z głównych ośrodków kultu św. Józefa. Miłośnikom muzyki może kojarzyć się z marką fortepianów, a łasuchom - z lokalnym przysmakiem, tradycyjnymi andrutami kaliskimi.
Drugie pod względem wielkości miasto regionu leży w dolinie rzeki Prosny. Kalisz odwiedza 300-400 tys. turystów rocznie.
Kalisz ma najprawdopodobniej najstarszą pisaną metrykę wśród wszystkich polskich miejscowości. Aleksandryjski uczony Klaudiusz Ptolemeusz w swojej "Geografii" z II wieku n.e. wymienia miejscowość Kalisia. Przez część badaczy nazwa ta jest identyfikowana właśnie z wielkopolskim miastem.
Prezes Kaliskiego Koła Przewodników PTTK dr Piotr Sobolewski przyznał, że to właśnie dzięki Ptolemeuszowi, Kalisz promuje się czasem nie do końca precyzyjnym, choć zaczerpniętym z Długosza hasłem: najstarsze miasto w Polsce.
"Nie wszyscy wiedzą też, że niektóre hipotezy wskazują, że także w Kaliszu miał swoje +gniazdo+ ród Piastów - pierwszych władców Polski. Pamiętając o tym, warto odwiedzić kaliski rezerwat archeologiczny i zrekonstruowany gród" - powiedział.
Zdaniem Sobolewskiego miasto nad Prosną warto jest poznać nie tylko ze względu na jego historię i metrykę. Kalisz szczyci się swoją starówką z doskonale zachowanym układem komunikacyjnym średniowiecznego miasta lokacyjnego, pięknym, uważanym za najstarszy w Polsce parkiem oraz licznymi mostami.
"Stutysięczny Kalisz ma pięćdziesiąt mostów - można powiedzieć, że jesteśmy Wenecją północy. Tak jak i tam, niektóre nasze obiekty +posadzone+ są na palach, by się nie zapadły" - dodał.
Miasto jest jednym z najważniejszych w Polsce miejsc kultu św. Józefa z Nazaretu. Kaliska bazylika jest najstarszym i centralnym ośrodkiem kultu św. Józefa w Polsce. Zgodnie z tradycją, początki Sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu sięgają 1670 roku, kiedy to uzdrowiony za przyczyną świętego mężczyzna ufundował jako wotum obraz Świętej Rodziny. W 1997 r. przed obrazem modlił się papież Jan Paweł II.
Kaliskie sanktuarium, według szacunków, odwiedza rokrocznie nawet ponad 200 tys. pielgrzymów. Rokrocznie do bazyliki przybywa pielgrzymka robotników i pracodawców. Przez lata u św. Józefa spotykali się też księża ocaleni za wstawiennictwem świętego z niemieckiego obozu koncentracyjnego Dachau podczas jego likwidacji w kwietniu 1945 r.
W kaliskim Sanktuarium Serca Jezusa Miłosiernego znajduje się namalowany przez prof. Ludomira Sleńdzińskiego obraz Jezusa Miłosiernego. Obraz powstał w 1954 r. według wskazówek ks. Michała Sopoćki, spowiednika i kierownika duchowego św. Faustyny Kowalskiej. Przedstawia Zbawiciela wchodzącego przez zamknięte drzwi do Wieczernika. Lewą ręką Jezus uchyla szatę w okolicy serca, skąd wychodzą dwa promienie: blady i czerwony.
Był to drugi wizerunek Jezusa Miłosiernego, po tym stworzonym w Wilnie w 1934 roku przez Eugeniusza Kazimirowskiego, pod bezpośrednim kierunkiem św. Faustyny.
W Kaliszu można szukać śladów dawnej, wielokulturowej, wielowyznaniowej i wielonarodowej przeszłości miasta. Przed wojną mieszkało tam około 30 tys. Żydów. Poza nimi, w XIX i na początku XX w. w mieście współegzystowali Rosjanie, Niemcy i Polacy. Świadectwem tamtych czasów są m.in. stare cmentarze różnych wyznań.
Ciekawostką Kalisza jest pomnik książki - symbol książek zniszczonych przez barbarzyńców. Gdy w czasie II wojny światowej Niemcy zasypali jeden z kaliskich kanałów, użyli do tego celu m.in. tysiecy woluminów z kaliskich bibliotek.
Warto też zobaczyć dzielnicę przemysłową z dawną fabryką fortepianów Calisia. Fabrykę fortepianów i pianin utworzył w 1878 r. Arnold Fibiger. Przed przeprowadzoną kilka lat temu likwidacją fabryki, Calisia sprzedawała na cały świat nawet 400 instrumentów rocznie.
Na zwiedzanie Kalisza trzeba przeznaczyć trzy-cztery godziny, choć poznawanie miasta można prowadzić cały dzień. Kalisz można objąć wzrokiem także z góry, z tarasu widokowego na ratuszowej wieży.
Odpocząć można w jednym z licznych lokali gastronomicznych na kaliskiej starówce, warto się też przy okazji zaopatrzyć w lokalny przysmak - andruty kaliskie. Te słodkie wafle wypiekane od początku XIX w. w Kaliszu i okolicach, od kilku lat są chronione unijnymi certyfikatami.(PAP)
rpo/ mow/