Kaliszanie chcieli, by w centrum miasta stanął pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego. Pieniądze na ten cel miały pochodzić z budżetu obywatelskiego. Projekt nie przeszedł, a za jego wykonanie musiały dopłacić prywatne osoby. Miasto nie chce odkupić marszałka.
Pomnik Józefa Piłsudskiego w Kaliszu odsłonięto w dzień jego 151. rocznicy urodzin - 5 grudnia 2018 roku. Stanął w alei Wolności, na cyplu łączącym trzy miejskie drogi. Warto wspomnieć, że aleja Wolności do 1939 roku nosiła imię Aleksandry Piłsudskiej. W tym samym miejscu w latach 1900-1918 stał pomnik cara Aleksandra II.
Zdaniem inicjatorów jest to miejsce na tyle wizerunkowo doskonałe, że tylko ono nadawało się na uczczenie tak wielkiego człowieka.
Marszałek jest okazały i prezentuje się dostojnie. Mierzy 2,7 metra wysokości. Całość konstrukcji z postumentem sięga sześciu metrów. Został wykonany ze stopu brązu i waży 600 kilogramów. Z tyłu marszałka widoczny jest zabytkowy budynek Sądu Okręgowego w Kaliszu. Stanął w miejscu, gdzie kiedyś stał pomnik cara.
Autorem rzeźby jest Michał Pronobis z Kielc. Nad projektem cokołu pracowali Piotr Pietrzykowski i Przemysław Wierzbicki.
Monument miał być sfinansowany w ramach środków z budżetu obywatelskiego, ale podczas głosowania nie zdobył wystarczającej liczby głosów. Kiedy wydawało się, że kaliszanie nie doczekają się rzeźby marszałka, do akcji wkroczyli działacze skupieni w lokalnych środowiskach patriotyczno-historycznych.
W tym celu powstał Komitet Budowy Pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego, który zajął się wzniesieniem monumentu. Na jego czele stanął ówczesny radny Edward Prus.
"Przyjęliśmy sobie za punkt honoru, żeby ten pomnik stanął" – powiedział i dodał, że wtedy nawet w najgorszym scenariuszu by nie przewidział, że będą jakieś problemy.
Piłsudski kosztował ponad 450 tys. zł. Ale – jak okazało się – komitet zdołał uzbierać zaledwie 106 tys. zł. Zatem zgromadzone pieniądze wystarczyły jedynie na wykonanie prac ziemnych i wylanie fundamentów.
Jeden z lokalnych kamieniarzy wykonał cokół i obejście, za co powinien dostać brutto 200 tys. zł. Do dzisiaj zapłacono mu jedynie 10 tys. zł. Z kolei wykonawcy odlewu Edward Prus zapłacił 150 tyś. zł, ale te środki pochodziły z jego kieszeni.
"Na ten cel sprzedałem pół hektara swojej ziemi. Musiałem to zrobić szybko, przez co dużo straciłem. Nie chciałem, żeby pozostały jakieś długi. Kamieniarz jest moim znajomym, więc cierpliwie znosi powstały dług" – powiedział.
W dniu uroczystego odsłonięcia pomnika – jak przyznał - czuł ogromną radość. Tego dnia przy pomniku zgromadziły się tłumy. W jednym rzędzie stanęli i świętowali samorządowcy, posłowie, senatorowie, radni, kombatanci, reprezentanci służb mundurowych, przedstawiciele różnych organizacji i stowarzyszeń oraz uczniowie kaliskich szkół. Były podniosłe wystąpienia zgromadzonych gości. Mówiono o polskości, niepodległości i oczywiście o marszałku, który bardzo upodobał sobie Kalisz, ponieważ odwiedził miasto trzykrotnie.
Po 5 latach od jego odsłonięcia Edward Prus w rozmowie z PAP powiedział, że nie chce nikogo oceniać, wytykać czy pociągać do odpowiedzialności. Ale szkoda, że miasto nie chce partycypować w kosztach. Kiedyś, jak kandydowałem do rady miejskiej myślałem, że wszyscy ponad podziałami pójdziemy budować to miasto. Jest inaczej" – powiedział.
Z uchwały rady miejskiej w sprawie pomnika jednoznacznie wynika, że miasto użyczyło grunt pod jego budowę, ale - jak zaznaczono - środki będą pochodzić z budżetu komitetu.
"W mojej rozmowie z prezydentem Krystianem Kinastowskim na ten temat w pierwszym roku jego urzędowania dano mi do zrozumienia, że skoro pomysłodawcą nie było miasto, to urząd nie będzie partycypować w kosztach" – powiedział.
Co roku z okazji świętowania odzyskania przez Polskę niepodległości władze miasta i delegacje rozpoczynają uroczystości od złożenia wiązanek kwiatów pod pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego.
Dlatego coraz częściej w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, że pomnik powinien być potraktowany jako dobro miasta i powinien stać się jego własnością.
"Wyszło na to, że na inicjatywie społecznej mamy dług u ludzi, którzy za jego powstanie zapłacili. Nastąpiła jakaś niedorzeczność, którą należałoby wyprostować" – powiedział PAP jeden z urzędników kaliskiego ratusza.
Okazało się, że to niejedyny problem, który towarzyszy tematowi związanemu z marszałkiem.
Ostatnio na swoim profilu społecznościowym Edward Prus zamieścił zdjęcia z wykonanych przez niego prac przy pomniku.
Pod zamieszczonymi zdjęciami napisał: "Zostały usunięte wszystkie, nawet najdrobniejsze chwasty, które rosły pomiędzy granitowymi kostkami przy pomniku marszałka, misterna praca, ale ile radości i jaki efekt. Będę to kontynuował. Same iglaki także odchwaszczone. Po prawie pięciu latach od odsłonięcia warto byłoby też umyć cokół".
PAP zwróciła się do prezydenta Kalisza z pytaniami, kto powinien dbać o otoczenie obiektu oraz czy miasto planuje przejąć pomnik na własność.
W sprawie dbania o otoczenie pomnika poinformowano, że teren został objęty bieżącym utrzymaniem przez Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Kalisza. "Ponadto teren jest porządkowany przed uroczystościami patriotycznymi oraz po ich zakończeniu" – poinformowała Katarzyna Ciupek z biura prasowego prezydenta Kalisza. Na drugie pytanie odpowiedziano krótko, że "nie ma obecnie planów z tym związanych".(PAP)
Autorka: Ewa Bąkowska bak/ mir/