Nie wojna, nie przemoc, ale ewangelia jest drogą, która prowadzi do dobrej współpracy wielu narodów – mówili w niedzielę na Jasnej Górze przedstawiciele środowisk kresowych, odnosząc się m.in. do chrześcijańskiego dziedzictwa Jagiellonów oraz do zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę.
Wskazując na zbrodnie ludobójstwa, popełniane w Ukrainie przez Rosjan, przedstawiciele Kresowian domagali się upamiętnienia ludobójstwa, którego na Polakach dokonali nacjonaliści ukraińscy w latach 1939-47. Jak argumentowali, ludobójstwo przemilczane odradza się; jeżeli gdzieś zniszczy się pamięć, nie pochowa zmarłych, kolejni władcy będą uznawali, że można mordować, zabijać, niszczyć.
W niedzielę dawni mieszkańcy Kresów Wschodnich II RP i ich rodziny przybyli na Jasną Górę z 28. pielgrzymką swego środowiska. Organizacje kresowe zrzeszone w Światowym Kongresie Kresowian spotkały się też na corocznym Światowym Zjeździe Kresowian.
Mszy dla uczestników pielgrzymki w jasnogórskiej kaplicy Cudownego Obrazu przewodniczył ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - duszpasterz Ormian, historyk, autor książki "Przemilczane ludobójstwo na Kresach", honorowy członek Światowego Kongresu Kresowian. Jak zaznaczył, modlił się za ofiary ludobójstwa na Kresach Wschodnich, a także w intencji uchodźców z Ukrainy i pomagającym im.
W homilii ks. Isakowicz-Zaleski nawiązał do zbliżającej się 450. rocznicy (7 lipca) śmierci ostatniego króla z dynastii Jagiellonów, Zygmunta Augusta. Wskazał na wartości chrześcijańskie towarzyszące rozwojowi potęgi Polski pod władzą dynastii jagiellońskiej. Przypomniał św. Jadwigę Andegaweńską i jej wkład w chrystianizację ówczesnych kresów; uznał, że dzieło to owocuje do dzisiaj.
„Jako Kresowianie i potomkowie Kresowian chcemy dzisiaj szczególnie podziękować Panu Bogu za wszelkie dobro, które przyszło poprzez unię polsko-litewską; które wydało nie tylko świętych i błogosławionych, ale przyczyniło się do rozwoju kultury, tradycji, wiary tak Polaków, jak i Litwinów, jak i: Rusinów, Żydów, Ormian, Łotyszy, Niemców i wielu innych narodowości” – mówił.
„Dzisiaj, kiedy panuje wojna na Ukrainie, która przecież była częścią tej unii polsko-litewskiej, powracamy do tych wartości, aby przypomnieć światu, że nie wojna, nie przemoc, ale ewangelia jest drogą, która prowadzi do dobrej współpracy wielu narodów” – zaznaczył ks. Isakowicz-Zaleski.
„To ewangelia wyznacza szlaki, według których żyją wielcy święci i błogosławieni, ale także zwykli chrześcijanie, niezależnie od języka, niezależnie od tradycji, w jakiej zostali wychowani. Ewangelia jest wspólną wartością dla każdego chrześcijanina” – zaakcentował kapłan.
Wspomniał m.in. zmarłą przed kilkoma miesiącami Janinę Kalinowską, b. prezes Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu, która jako dziecko - po zamordowaniu jej rodziny przez nacjonalistów ukraińskich z UPA - została uratowana przez Sprawiedliwą Ukrainkę.
„Pani Janina nigdy nie wiedziała, jak się naprawdę nazywa, nie znała daty swojego urodzenia. Wychowana w domu dziecka w Zamościu całe swoje dorosłe życie poświęciła pamięci ofiar ludobójstwa. (…) Pani Janina podkreślała dwie sprawy, że nie da się zbudować polsko-ukraińskich na kłamstwie i przemilczeniu; po drugie, bez pochowania ofiar nigdy nie będzie dobrych relacji” – mówił ks. Isakowicz-Zaleski.
„Niestety, pomimo tej ogromnej pomocy, jaką Polska ofiarowała Ukrainie, nadal obowiązuje zakaz ekshumacji i pochówku ofiar. Niestety, wspólne obietnice polityków polskich i ukraińskich są tylko pustymi obietnicami; nic w tej sprawie nie zrobiono. (…) Pochowanie zmarłych to podstawowy obowiązek chrześcijanina. Nie można mówić, że jedne ofiary są ważniejsze, lepsze (…)” – przestrzegł.
„Myślę, że dzisiaj jest taki czas, że tutaj, na Jasnej Górze, trzeba jasno po raz kolejny przypomnieć: panowie i panie politycy z Polski i Ukrainy: musicie podjąć ten trud pochowania ofiar. Potrzebne są czyny. Tu nie chodzi o pomniki, ale o postawienie zwykłych krzyży – to byli chrześcijanie, którzy zginęli często w kościele, podczas mszy św. Nie ma tych krzyży. To jest niezrozumiałe dla każdego z nas” – zaakcentował ks. Isakowicz-Zaleski.
„Dzisiaj, kiedy trwa wojna na Ukrainie, kiedy Ukraińcy są ofiarami ludobójstwa dokonanego przez najeźdźców rosyjskich, być może to jest refleksja dla niektórych: że ci, którzy dzisiaj są świadkami tej zbrodni, mogą powiedzieć, że przemilczenie zbrodni z czasu wojny jest takim samym złem, jak podjęcie tych straszliwych ludobójczych działań” - ocenił.
„Albowiem historia uczy nas, że zbrodnia raz przemilczana, ludobójstwo przemilczane, odradza się. Jeżeli się zadepcze pamięć, nie pochowa zmarłych, w tej czy innej części świata, ponownie kolejni władcy uznają, że można mordować, można zabijać, można zniszczyć – i nie ponosi się za to żadnej odpowiedzialności” – wyjaśnił kapłan.
Zaznaczył, że kierowana przez niego Fundacja im. Brata Alberta opiekuje się wieloma uchodźcami ze wschodniej Ukrainy, którzy są wdzięczni Polakom za to, że przyjęli ich pod swój dach. „Gdy pytają często, w jaki sposób mogą się odwdzięczyć, odpowiadam: pozwólcie nam postawić krzyże na mogiłach Polaków pomordowanych na Ukrainie. Ci zwykli Ukraińcy rozumieją to” – podkreślił.
„Niestety, świat współczesny to nie tylko wojna na Ukrainie, ale także zagłada, w tym chrześcijan, w wielu miejscach świata. Chcemy wyraźnie powiedzieć, jako potomkowie ofiar i potomkowie tych wspaniałych tradycji jagiellońskich, że nie da się niczego dobrego zbudować na wojnie, przemocy, nienawiści, że droga, która nas prowadzi, to droga ewangelii” – wybił.
„Niech towarzyszą nam słowa, które są mottem wszystkich naszych zgromadzeń: nie o zemstę, lecz o pamięć i prawdę wołają ofiary ludobójstwa” – skonkludował ks. Isakowicz-Zaleski.
W niedzielnej mszy dla Kresowian w jasnogórskiej Kaplicy Matki Bożej uczestniczył m.in. minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Wójcik.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ dki/