Do muzeum chodzi się także po to, by zachwycić się sztuką; dlatego skupiliśmy się na przedmiotach świadczących o smaku i urodzie świata starożytnego – wyjaśniła PAP Aleksandra Sulikowska-Bełczowska, kurator nowo otwartej Galerii Sztuki Starożytnej w Muzeum Narodowym w Warszawie.
PAP: Piękna i atrakcyjna musi być teraz Galeria Sztuki Starożytnej, skoro remont czy raczej jej nowa aranżacja trwała blisko dziesięć lat. Jak zatem będzie wyglądać nowa galeria?
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: Galeria zostaje otwarta – jak to mówimy w muzeum – w nowej odsłonie. I jest to rzeczywiście niemal rewolucyjna zmiana. Dawniej, zwiedzający oglądali najpierw część poświęconą starożytnej Grecji i Rzymowi a na końcu były wyeksponowane – zresztą w sposób bardzo malowniczy - zabytki pochodzące z Egiptu. To uległo zmianie. Zdecydowano o tym wiele lat temu; pomysłodawczynią zmiany była ówczesna dyrektor muzeum, pani Agnieszka Morawińska. Postanowiono, że w nowej galerii ten układ zostanie odwrócony i że zwiedzający najpierw zobaczą ekspozycję odnoszącą się do najstarszych etapów historii kultury śródziemnomorskiej, a potem dopiero zapoznają się z kulturami późniejszymi. Została więc tym samym wprowadzona pewna logika.
PAP: Układ chronologiczny?
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: Właśnie w ten sposób, zachowując chronologię, starożytne zabytki znajdujące się w muzeum zostały uporządkowane. Z punktu widzenia edukacyjnego, poznawczego jest to zmiana pozytywna, korzystna. Ale jak wiemy, do muzeum nie chodzi się tylko o to, aby przyswoić sobie pewną wiedzę, ale też by mieć bliski kontakt ze sztuką, by się nią zachwycić. I te nowe ramy galerii, zaprojektowane przez znaną pracownię Nizio Design International, dają możliwość niespiesznego, wrażliwego odbioru sztuki.
PAP: Na czym zatem polega ten nowy sposób eksponowania zabytków?
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: Zasadą kompozycją jest tu pewna gra światłem: ciemności, jasności, półcieni i głębokiego cienia. Poszczególne części galerii są skontrastowane, na przykład Egipt, kojarzący się z wnętrzem piramid, grobowców, jest bardziej mroczną częścią galerii, choć i tu, na początku ekspozycji są jakby odblaski piasku pustyni. Część poświęcona Grecji i Rzymowi jest zdecydowanie jaśniejsza, w dużej mierze rozświetlona sztucznym światłem. Jednak i tu widzowie odnajdą bardziej mroczne miejsca. Jednym z nich jest ostatnia sala rzymska poświęcona głównie czci dla zmarłych.
Wydzielone przestrzenie są poświęcone określonym tematom. Mamy obszerną salę, w której eksponowane są zabytki związane z grobami egipskimi. Pokazywane są tutaj sarkofagi, kartonaże - a nawet można zobaczyć ludzką mumię. Nie wszyscy uważają, że mumie należy eksponować w muzeum; w muzealnictwie trwają od dawna dyskusje na ten temat.
PAP: A jakie jest pani zdanie?
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: Pełnię obowiązki kuratora Zbiorów Sztuki Starożytnej i Wschodnio-chrześcjańskiej; w moich własnych badaniach od lat zajmuję się relikwiami. Według mnie zmumifikowane ludzkie ciało czy ciało zmumifikowanego zwierzęcia to nie są obiekty, które koniecznie należy pokazywać w muzeum. Jednak są i zdania przeciwne. Bez wątpienia, gdy zwiedzający oglądają tego rodzaju obiekty w muzeum, mają kontakt nie tylko z historią i sztuką, ale i ze śmiercią. Stajemy z nią twarzą w twarz. To trudna sprawa, ale muzea są i po to, by inicjować dyskusje dotyczące dopuszczalności albo właściwości pewnych rozwiązań.
PAP: Jakie najcenniejsze a jakie najciekawsze są obiekty w Galerii, to nie zawsze się przecież pokrywa?
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: Zespół najcenniejszych, ale i też najciekawszych obiektów dotyczy wszystkich reprezentowanych w galerii kultur i cywilizacji: Egiptu, Bliskiego Wschodu, Grecji i Rzymu. Wśród tych zabytków jest wiele szczególnie cennych, ważnych i zachwycających. W części poświęconej Egiptowi wskazać można sarkofag, kartonaż i pochodzącą z tego sarkofagu mumię kapłana Hor Dżehuti; zapisany hieroglifami dziesięciometrowy papirus z Księgą Umarłych – takie papirusy są niezmiernie rzadko eksponowane w muzeach ze względu na kruchość materii, ponieważ mamy bardzo dobre warunki do eksponowania tego obiektu postanowiliśmy pokazać go publiczności. Jest tu też portret trumienny młodego chłopca, pochodzący najpewniej z oazy Fajum z II wieku. To jedyny w naszych zbiorach przykład późnoantycznego malarstwa tablicowego, a warto zaznaczyć, że portrety fajumskie, zwłaszcza takiej klasy jak nasz, są rzadko spotykane w innych zbiorach europejskich. Ten niewielki wizerunek chłopca, oddzielnie eksponowany, to jeden z moich ulubionych zabytków.
Do najcenniejszych obiektów należą również, pochodząca z Iranu, złota maska w kształcie głowy byka a także monumentalne rzeźby antyczne z marmuru. Jedną z sal wypełniają zabytki wyrafinowanego greckiego malarstwa wazowego; można tu podziwiać m.in. naczynie z wizerunkiem poetki Safony.
PAP: Jak Galeria Sztuki Starożytnej koresponduje z Galerią Faras, która zawsze stanowiła serce warszawskiego Muzeum Narodowego?
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: To jest naturalne połączenie, tak ze względu na bliskość miejsc, z których pochodzą zabytki, jak na i lokalizacje ekspozycji obu galerii, które znajdują się na parterze muzeum.
Mamy tu kontynuację tematów zarówno w sensie naukowym jak też kulturowym. W Muzeum Narodowym zawsze pamiętamy, że twórcą Galerii Sztuki Starożytnej i twórcą pierwszej Galerii Faras był profesor Kazimierz Michałowski, odkrywca Faras, uczony, któremu i prowadzonym przezeń misjom archeologicznym Muzeum Narodowe zawdzięcza bardzo wiele obiektów znajdujących w zbiorach starożytnych, a także i wschodniochrześcijańskich. Jego postać w sposób naturalny łączy te dwie galerie.
Jeśli chodzi o kwestie kulturowe, to chociaż sztuka z Faras związana jest z chrześcijaństwem, to w szerokim sensie jest to ten sam krąg kulturowy, który reprezentuje sztuka egipska. Swoistym łącznikiem tych światów jest wspomniany tu już portret fajumski.
Galeria Sztuki Starożytnej próbuje pokazać, doprowadzić narrację do momentu, w którym dochodzi w świecie późnoantycznym do współobecności wielu religii - tak się działo w drugim, trzecim, czwartym wieku naszej ery. Nastąpiło wówczas niezwykłe natężenie obecności rozmaitych mistycznych religii i zaczęło się rozwijać chrześcijaństwo.
Zwiedzanie Galerii Sztuki Starożytnej kończy się właśnie obiektami związanymi z chrześcijaństwem.
PAP: Kiedy powstała Galeria Sztuki Starożytnej?
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: Narodziny galerii łączą się z misjami do Edfu, miasta w południowym Egipcie na zachodnim brzegu Nilu w latach 1937-39. To wtedy, w nowym gmachu Muzeum, otwartym w czerwcu 1938 roku, Galeria Sztuki Starożytnej rozpoczęła swój byt. Misje prowadzone były przez prof. Michałowskiego z ramienia Uniwersytetu Warszawskiego. Na mocy porozumienia pomiędzy uczelnią i muzeum, które na szczęście trwa do dziś, obiekty pochodzące z wykopalisk znalazły się w Muzeum Narodowym jako depozyt Uniwersytetu Warszawskiego.
PAP: Jak się konserwuje zabytki pochodzące z tak odległych epok?
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: Cały projekt prowadzony w Muzeum Narodowym, współfinansowany ze środków Unii Europejskiej dotyczył nie tylko nowego wyeksponowania obiektów, nie tylko budowy nowej galerii, ale także przeprowadzenia gruntownej konserwacji wszystkich obiektów.
Konserwatorzy z naszego muzeum, zwłaszcza z czterech pracowni: Konserwacji Sztuki Starożytnej i Kamienia; Konserwacji Ceramiki, Metalu i Szkła; Konserwacji Papieru i Konserwacji Tkanin wykonali olbrzymią, wspaniałą pracę.
PAP: Czego, po zwiedzeniu galerii, dowiemy się o starożytnych kulturach i przede wszystkim o ludziach z tamtych, odległych czasów? Wiem, że to pytanie raczej na książkę…
Aleksandra Sulikowska-Bełczowska: Galeria, jaką właśnie na nowo otworzyliśmy w Muzeum Narodowym, daje możliwość przyjrzenia się z bliska przedmiotom, którymi otaczali się ludzie starożytni: Egipcjanie, Grecy, Cypryjczycy, Rzymianie. Muzea dają taką wyjątkową okazję, dlatego ludzie do nich chodzą. Chcą zobaczyć piękne, unikatowe przedmioty reprezentujące odległe czasy. Ale w naszej galerii zainteresowanie zwiedzających z pewnością obudzą również zwykłe przedmioty, niekoniecznie dzieła sztuki. Ale ich walor polega na tym, że pochodzą sprzed wieków. Pokazujemy na przykład lalki - bawiły się nimi dzieci, ale lalki były też wkładane do dziecięcych grobów. Mamy przedmioty związane codziennym życiem, z gospodarstwem domowym; zwykłe a jednak wyjątkowe, ponieważ ludzie w tamtych czasach dbali o estetykę, piękno prostych przedmiotów, którymi otaczali się, na co dzień.
W muzeum koncentrujemy się właśnie na takich przedmiotach świadczących o smaku i urodzie świata starożytnego.
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
abe/ pat/