Nasi archiwiści fotografują obecnie wydarzenia związane z napływem uchodźców z Ukrainy – rejestracje, przyjazdy i inne ważne momenty tego dziejącego się na naszych oczach dramatu – mówi PAP dyrektor Archiwum Akt Nowych Mariusz Olczak.
Polska Agencja Prasowa: Wiele organizacji zajmujących się popularyzacją historii zapowiada dokumentowanie pomocy udzielanej przez Polaków Ukraińcom, którzy uciekają przed rosyjskim najazdem. Czy Archiwum Akt Nowych planuje podobne działania?
Mariusz Olczak: Już rozpoczęliśmy dokumentowanie tej wielkiej akcji niesienia pomocy. Zadaniem Archiwum Akt Nowych jest m.in. dokumentowanie tego, czym żyją Polacy. Są momenty w polskiej historii, gdy sami czujemy, że wydarzenia wokół nas muszą mieć odzwierciedlenie w zbiorze archiwalnym gromadzonym przez AAN oraz pozostałe archiwa tworzące sieć archiwów państwowych podległych Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. W ostatnich latach zbieraliśmy świadectwa związane m.in. z wydarzeniami po katastrofie smoleńskiej. Nasi pracownicy fotografowali odbywające się wówczas uroczystości i spontaniczne wyrazy żalu oraz żałobę narodową po tragedii, ale także zbierali różnego typu laurki, listy, pamiątki składane np. pod Pałacem Prezydenckim i przy kamienicy przy ul. Czerwonego Krzyża, gdzie swoje prywatne mieszkanie mieli Lech i Maria Kaczyńscy.
Warto dodać, że nasi pracownicy nie tylko dokumentują pomoc udzielaną Ukraińcom, ale poza godzinami pracy również sami pomagają, m.in. na dworcach i w organizowanym ośrodku w Modlinie. W AAN razem z Narodowym Archiwum Cyfrowym prowadzimy też akcję zbierania darów dla uchodźców, do których pierwszy transport został już wysłany.
W ostatnich latach w ramach akcji archiwów państwowych „Archiwum Pandemii” staraliśmy się dokumentować przebieg zarazy koronawirusa. Archiwa w całej Polsce gromadziły nie tylko fotografie, ale również pamiętniki i wspomnienia.
Nasi archiwiści fotografują obecnie wydarzenia związane z napływem z Ukrainy uchodźców - rejestracje, przyjazdy i inne ważne momenty tego dziejącego się na naszych oczach dramatu. Gromadzimy ulotki, plakaty, broszury, które są skierowane do przybywających do Polski Ukraińców. Uważam, że tego rodzaju dokumentacja powinna znajdować się w archiwach państwowych, mimo że przecież dzisiejszy czas jest tak wypełniony różnymi źródłami informacji. Po latach może się zdarzyć, że jakiś fakt będzie udokumentowany w niewystarczającym wymiarze.
W okresie PRL-u oczywiście nie można było prowadzić tego typu społecznych akcji. Tak stało się m.in. w przypadku pomocy udzielanej Węgrom w 1956 r. Władze komunistyczne nie były zainteresowane nagłaśnianiem i rejestrowaniem spontanicznej pomocy, którą nieśli Polacy. Znacznie więcej źródeł świadczy o pomocy udzielonej przez polską emigrację, która mogła robić to, co my teraz robimy, udzielając pomocy Ukraińcom. To niezwykłe, w ilu akcjach pomocowych brała udział Polonia. Zachowaliśmy szereg dokumentów związanych z niesieniem pomocy materialnej mieszkańcom dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, i to nie tylko w okresie komunistycznego zniewolenia, ale również po 1989 r. Ogromną rolę w jej organizowaniu odegrały zarówno powoływane spontanicznie społeczne komitety, jak i polskie parafie rozsiane na całym świecie, które skupiały wokół siebie Polaków.
Warto dodać, że nasi pracownicy nie tylko dokumentują pomoc udzielaną Ukraińcom, ale poza godzinami pracy również sami pomagają, m.in. na dworcach i w organizowanym ośrodku w Modlinie. W AAN razem z Narodowym Archiwum Cyfrowym prowadzimy też akcję zbierania darów dla uchodźców, do których pierwszy transport został już wysłany.
PAP: Niedawno ukazał się pierwszy numer „Rocznika Archiwum Akt Nowych”. Odróżnia się on swoją formą od innych tego rodzaju wydawnictw. Skąd pomysł na jego opublikowanie?
Mariusz Olczak: Archiwa powinny prezentować się także jako żywe i otwarte instytucje kultury. Przedstawianie swojej działalności musi się odbywać na dwóch poziomach: naukowym i popularyzatorskim. Temu pierwszemu służą „Teki archiwalne”, które prezentują teksty źródłowe i artykuły naukowe. „Roczniki” mają pokazywać, co dzieje się wewnątrz Archiwum Akt Nowych, prezentując m.in. najciekawsze archiwalia, które trafiały do nas w ostatnich latach. To otwarcie na osoby, które chcą się dowiedzieć, czym jest AAN. Dzięki „Rocznikom” będą mogły się dowiedzieć, jak wygląda praca w Archiwum, jak wyglądają jego zasoby i kontakty zewnętrzne.
Na portalu www.szukajwarchiwach.gov.pl opublikowaliśmy już zeskanowane m.in. najważniejsze nasze zespoły, jak Tymczasowa Rada Stanu, Gabinet Cywilny Rady Regencyjnej, Kancelaria Cywilna Naczelnika Państwa, Biuro Sejmu RP, Akta Józefa i Aleksandry Piłsudskich oraz Muzeum Józefa Piłsudskiego w Belwederze.
Chcemy pokazać nasze archiwum jako instytucję nowoczesną, taką, która chce pokazywać posiadane zbiory. Myślę, że w kolejnym numerze „Rocznika” pochwalimy się potężnymi fragmentami naszego zasobu, które będą dostępne na naszych stronach internetowych i w portalu „Szukaj w archiwach”, który niezwykle ułatwia dostęp do zbiorów. W tym roku udostępnimy potężny, liczący ponad 60 metrów bieżących zbiór archiwaliów premiera Ignacego Jana Paderewskiego. Wszyscy będą mogli obejrzeć każdą kartkę archiwum tego ojca polskiej niepodległości. Pierwsza część tego zbioru już jest dostępna na tym portalu.
PAP: Jak duża część Archiwum Akt Nowych jest dostępna za pośrednictwem internetu?
Mariusz Olczak: Całość naszego zasobu jest dostępna w pracowni naukowej. Jedynym ograniczeniem są przepisy prawa dotyczące tajemnicy państwowej i danych osobowych. Równocześnie od lat digitalizujemy nasz zasób. Na portalu www.szukajwarchiwach.gov.pl opublikowaliśmy już zeskanowane m.in. najważniejsze nasze zespoły, jak Tymczasowa Rada Stanu, Gabinet Cywilny Rady Regencyjnej, Kancelaria Cywilna Naczelnika Państwa, Biuro Sejmu RP, Akta Józefa i Aleksandry Piłsudskich oraz Muzeum Józefa Piłsudskiego w Belwederze. Zachęcam do zapoznania się ze skanami z nich, a także z innych. Zasób AAN to jednak prawie 40 km archiwaliów. Wśród nich są zespoły równie cenne jak ten Paderewskiego, i które z czasem będą udostępnione szerokiej publiczności.
Proces digitalizacji archiwów jest jednak bardzo skomplikowany i długotrwały. Digitalizacja bibliotek jest znacznie łatwiejsza. Archiwalia wymagają ułożenia niemal każdej kartki czy fotografii bezpośrednio na skanerze. Zanim rozpocznie się skanowanie, zbiory muszą być do tego procesu przygotowane, czyli zakonserwowane, opracowane itd. To powoduje wydłużenie tego procesu, a to sprawia, że niemal nie ma na świecie dużych archiwów, które są w całości zeskanowane. Wyjątkiem jest wspaniałe Główne Archiwum Indii w Sewilli. Pozostałe są dostępne w internecie tylko w niewielkiej części. To wielkie wyzwanie stojące przed wszystkimi archiwami na świecie. Bez wielkich centrów digitalizacji, liczących kilkadziesiąt skanerów, proces ten będzie rozłożony na wiele, wiele lat. Nie ma innej drogi, jeśli chcemy udostępnić szybko na przykład 30 czy 50 proc. zasobu archiwalnego. Staramy się więc obecnie pokazywać najciekawsze i najcenniejsze elementy z naszych zasobów. Pamiętajmy bowiem, że zarówno biblioteki, jak i archiwa zawierają także zbiory niewielkiej wartości poznawczej i mało interesujące.
Niemal codziennie trafiają do nas zbiory prywatne. Mamy największy w Polsce zbiór prywatnych kolekcji archiwalnych, i to tych najważniejszych postaci najnowszej historii, począwszy od Piłsudskiego, Paderewskiego, Sosnkowskiego, Sikorskiego, Wieniawy-Długoszowskiego, Sławka, Grabskiego, aż do Mazowieckiego, Morawieckiego, Romaszewskiego i wielu innych.
PAP: W „Roczniku” możemy też przeczytać o włączaniu do zasobu AAN licznych prywatnych zbiorów archiwalnych przekazywanych przez ofiarodawców. Jak często archiwiści mają okazję włączenia takich dokumentów?
Mariusz Olczak: To permanentny proces. Niemal codziennie trafiają do nas zbiory prywatne. Mamy największy w Polsce zbiór prywatnych kolekcji archiwalnych, i to tych najważniejszych postaci najnowszej historii, począwszy od Piłsudskiego, Paderewskiego, Sosnkowskiego, Sikorskiego, Wieniawy-Długoszowskiego, Sławka, Grabskiego, aż do Mazowieckiego, Morawieckiego, Romaszewskiego i wielu innych. Obecnie naszym celem jest pozyskiwanie zbiorów dotyczących przede wszystkim lat dziewięćdziesiątych, czyli z okresu bardzo nam bliskiego. Uznajemy, że czas zapytać polityków i działaczy społecznych o dokumenty powstające właśnie w tym okresie. Warto podkreślić, że naszymi ważnymi współpracownikami są historycy. Często dostarczają nam wiedzę o różnych zbiorach archiwalnych. Również przekazują nam zbiory, które stały się ich własnością w czasie pracy naukowej.
Z tym zagadnieniem związany jest program prowadzony przez Archiwa Państwowe wspólnie z Ministerstwem Edukacji i Nauki „Bez korzeni nie zakwitniesz”, którego celem jest popularyzowanie wiedzy o archiwach rodzinnych, m.in. poprzez budowanie drzew genealogicznych. Zachęcam wszystkich do budowania własnych drzew genealogicznych. Niemal każda rodzina ma własne archiwum. Duża część przekazywanych do AAN archiwów to właśnie archiwa rodzinne. Ich badanie doprowadza często do zaskakujących odkryć. Przykładem może być spuścizna rodziny Rodowiczów, której przedstawiciele są częścią naszej historii. Wywodzi się z niej zarówno bohater Armii Krajowej Jan Rodowicz „Anoda”, jak i Maryla Rodowicz.
Archiwum Akt Nowych jest odpowiedzialne również za nadzór nad archiwami instytucji centralnych naszego państwa, czyli ministerstw i urzędów centralnych. Ich lista to ponad 240 podmiotów. To bardzo duża odpowiedzialność dla AAN i naszych archiwistów.
PAP: Funkcję dyrektora Archiwum Akt Nowych pełni pan już od ponad półtora roku. Jak podsumowałby pan ten okres?
Mariusz Olczak: Niewątpliwie zaszczytem jest kierowanie instytucją odpowiedzialną za centralny obszar działalności archiwalnej. Wiele udało się już zrobić, ale jednocześnie te miesiące, które upłynęły w cieniu pandemii, wskazały nowe wyzwania w zarządzaniu tą instytucją. Jestem podbudowany postawą pracowników, którzy w tym trudnym okresie byli oddani swojej pracy. Reprezentują nie tylko etos urzędnika, ale również odpowiedzialność za instytucję i powierzone im zasoby, zarówno gdy chodzi o osoby odpowiadające za magazyny, konserwację, ale i inne obszary. Można na nich liczyć także po przysłowiowej godzinie szesnastej. To ważne, że tacy ludzie pracują w AAN przy Hankiewicza 1 w Warszawie. To szczególnie istotne w kontekście wyzwań, które nas obecnie czekają. Pamiętajmy bowiem, że AAN to ludzie, zasób i instytucja.(PAP)
Rozmawiał: Michał Szukała
Autor: Michał Szukała
szuk/ skp /