Donośne uderzenia w turecki bęben już od północy po Wielkiej Sobocie zaczną oznajmiać mieszkańcom Wielopola Skrzyńskiego (Podkarpackie) wieść o zmartwychwstaniu Chrystusa i budzić ich na rezurekcję. Zwyczaj ten, nazywany Meus, nawiązuje do powrotu króla Jana III Sobieskiego spod Wiednia.
Jak powiedział PAP Damian Drąg, kulturoznawca, regionalista, zwyczaj ten praktykowany od kilku wieków, mieszkańcy Wielopola Skrzyńskiego nazywają błędnie Meus, choć jego prawdziwa nazwa to Emaus. Wyjaśnił, że to niezrozumiałe słowo, wywodzące się z obcego języka, było często zmieniane, przekręcane przez niewykształconych ludzi. I właśnie w takiej zmienionej formie przetrwało do dziś.
Tradycja uderzania w bęben miała się narodzić - według podań zachowanych wśród mieszkańców Wielopola – gdy zwycięski król Jan III Sobieski, wracając do kraju po wojnie z Turkami, ofiarował mieszkańcom Wielopola bęben turecki.
„I od tego czasu, na pamiątkę tego wydarzenia, każdego roku dobosz wędruje przez miejscowość i uderzając donośnie w bęben budzi śpiących wiernych w Niedzielę Wielkanocną” – przekazał PAP rzeszowski etnograf Andrzej Karczmarzewski.
Etnografka i muzykolog z Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie Agata Witowicz dodała, że od momentu powstania OSP w Wielopolu Skrzyńskim w 1897 r., bębnistami są strażacy i to oni podtrzymują tę tradycję. „Teraz aktywnie włączyli się również harcerze i strzelcy” - dodała.
Wędrówka z bębnem odbywa się od domu do domu, aby nikt nie zaspał na rezurekcję. Uderzeniom dobosza w bęben towarzyszą pieśni o Zmartwychwstaniu Pańskim, śpiewane przez strażaków, harcerzy, strzelców, a także zgromadzonych mieszkańców.
„Mogę się państwu pochwalić, że bez względu na to czy byłem na studiach czy w wojsku czy to był stan wojenny czy Bóg wie jeszcze jaki stan nigdy jeszcze żadnego Meusu nie opuściłem i tym się chwalę” - wspominał w rozmowie z Telewizją Miejską Rzeszów (2008) Marcin Daniec, satyryk i artysta kabaretowy pochodzący z Wielopola Skrzyńskiego. „To nie jest zwykle uderzanie w bęben, to jest rodzaj czci zmartwychwstałego Pana Jezusa, więc zawsze będę to traktować jak coś szalenie ważnego” – wyjaśnił.
Etnografowie wyjaśniają, że bęben nie cichnie po uroczystości, ale odzywa się także po południu. Tym razem jego uderzenia zwołują mieszkańców Wielopola Skrzyńskiego na uroczystości poświęcone patronce morowego powietrza, świętej Rozalii Pustelnicy oraz ofiarom epidemii cholery, które w XIX wieku wielokrotnie nawiedzały rejon Wielopola.
„Wierni słysząc bęben, gromadzą się przed kościołem, a następnie wyruszają do figury św. Jana Nepomucena, stojącej przy tzw. węgierskiej drodze, zwanej też cesarskim gościńcem, na wzgórzu, gdzie kiedyś witano królewski orszak. Tam następuje przystanek, a do bębnienia przystępują kolejni chętni, z zachowaniem zasady starszeństwa. W tym czasie śpiewane są pieśni wielkanocne i do św. Rozalii” – opisała Witowicz.
A Karczmarzewski wyjaśnił, że podczas tych uroczystości w bęben może uderzać nie tylko dobosz, ale każdy, kto zechce. „Wieść głosi, że waląc w bęben można sobie zapewnić zdrowie przez cały rok. Uderzajmy więc na zdrowie” – zachęcił etnograf.
Następnie procesja wiernych wyrusza na „cholerny” cmentarz, na którym pochowano ofiary epidemii cholery, które w XIX wieku wielokrotnie nawiedzały rejon Wielopola. „Tam przy krzyżu wierni śpiewają w intencji zmarłych litanię do Wszystkich Świętych i odmawiają modlitwę Anioł Pański” – dodał Karczmarzewski.
Zdaniem Drąga, uderzanie w bęben ma w tej tradycji wymiar magiczny, sięgający jeszcze czasów przedchrześcijańskich. Dawniej wierzono bowiem, że każdy okres przesilenia, w tym także przesilenia wiosennego, które przypada mniej więcej w okresie Wielkanocy, był czasem, gdy dusze przodków odwiedzały domy. Nie wolno zatem było w tym czasie hałasować, aby nie wystraszyć i nie przepędzić dusz.
„Ale później należało dać im sygnał, że mogą już odejść, że czas ich odwiedzin się skończył, więc je straszono. Stąd uderzenia w bęben, strzelanie z karbidu. Dzisiaj te wystrzały są na chwałę Jezusa Zmartwychwstałego, na wiwat, ale dawniej takie hałasowanie miało być pożegnaniem, przegnaniem dusz przodków” – wyjaśnił regionalista.
Ponadto, uderzenia w bęben mają wystraszyć dusze zmarłych pochowanych na cmentarzu dla choleryków, aby nie wróciły do wsi. Drąg przypomniał, że na Podkarpaciu zwyczaj zwoływania na rezurekcję uderzeniami w bęben praktykowany jest w kilku miejscowościach, jednak w Wielopolu Skrzyńskim przetrwał on w najbardziej efektownej i barwnej formie.(PAP)
Autorki: Agnieszka Pipała, Zuzanna Piwek
api/ zzp/ pat/