Raport NIK nt. odzyskiwania utraconych dzieł sztuki wynika w dużej mierze z niezrozumienia tematyki i problematyki strat wojennych - powiedziała PAP naczelnik wydziału ds. strat wojennych MKiDN Elżbieta Rogowska. Jak podkreśliła, jest to materia "wysoce nienormatywna".
W czwartek Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport na temat odzyskiwania utraconych dzieł sztuki. Kontrolę przeprowadzono w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz Narodowym Instytucie Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. Ponadto NIK zwróciła się do Komendanta Głównego Policji o przekazanie informacji dotyczących organizacji procesu odzyskiwania utraconych dzieł sztuki w Komendzie Głównej Policji. Kontrola obejmowała lata 2011–2016 (do 19 października 2016 r.).
Z ogólnej oceny kontrolowanej działalności wynika, że "W Polsce nadal nie opracowano strategii restytucji utraconych dzieł sztuki, w tym w wyniku II wojny światowej. Nie wdrożono również w prawie polskim kompleksowych regulacji dotyczących restytucji dóbr kultury, w tym wynikających z postanowień dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (2014/60/UE), co zapewniłoby skuteczniejszą ochronę dziedzictwa kulturowego i zwiększyło możliwości odzyskiwania utraconych dzieł sztuk. Podmioty zajmujące się odzyskiwaniem utraconych dzieł sztuki – MKiDN i MSZ – nie współpracowały prawidłowo ze sobą, a zadania związane z odzyskiwaniem dzieł sztuki realizowały w miarę swoich możliwości organizacyjnych i finansowych. W konsekwencji w ciągu prawie 6 lat odzyskano zaledwie 28 pojedynczych oraz 6 zespołów dzieł sztuki".
W ocenie Rogowskiej raport NIK "w dużej mierze wynika z niezrozumienia tematyki i problematyki strat wojennych". Jak mówi, "nie można porównywać liczby zinwentaryzowanych obiektów, czyli 63 tys. pozycji do liczby odzyskanych dzieł sztuki i z tego wyciągać wnioski, że jest to niska liczba".
Naczelnik wydziału ds. strat wojennych zwraca uwagę, że "wiele strat wojennych zarejestrowanych w +Bazie strat wojennych+ po prostu nigdy nie zostanie odnalezionych, bo w dużej części zostały zniszczone albo pozostają ukryte w prywatnych kolekcjach, więc jest to materia wysoce nienormatywna, ogromnie trudna do skatalogowania, choćby dlatego, że braki w dokumentacji powodują, że wielu zabytków nie da się nigdy opisać, nie uda się odnaleźć ich zdjęć".
Rogowska zauważa, że powodzenie lub niepowodzenie działań restytucyjnych zależy od bardzo wielu czynników takich jak np. braki w dokumentacji. "Nie jesteśmy w stanie przewidzieć liczby odnalezionych obiektów, czasu trwania procesów restytucyjnych i tego czy uda nam się dany obiekt odzyskać bardzo szybko czy nie. Działamy na terenie innych państw, czasami bardzo egzotycznych albo takich, z którymi nie mamy stosunków dyplomatycznych. Oczywiście nasze starania są systematyczne i te sprawy są cały czas podnoszone, niemniej czasem nie udaje się odzyskać utraconych dzieł ze względu np. na bardzo niekorzystne prawodawstwo na danym terytorium, gdzie często prawo cywilne orzeka przedawnienie lub zasiedzenie danego dobra kultury. Rzecz jasna wówczas nie odstępujemy od sprawy, ale prowadzimy bardzo długie procesy sądowe czy negocjacje, w których używamy całego wachlarza argumentów, żeby ten obiekt odzyskać".
Naczelnik wydziału wyjaśnia, że zwrot lub brak decyzji o zwrocie dzieła sztuki to są "bardzo delikatne kwestie dyplomatyczne i zależą np. od temperatury stosunków między państwami". "Oczywiście jesteśmy w stanie prowadzić działania dyplomatyczne obliczone na wiele lat, z nadzieją, że przyniosą one skutek" - dodała.
Najwyższa Izba Kontroli wskazała, że po 1989 r. nie podjęto decyzji o przygotowaniu strategii restytucji utraconych dzieł sztuki, w tym w wyniku II wojny światowej, co utrudniało prowadzenie spójnej polityki państwa w tym zakresie. Odnosząc się do tej kwestii Rogowska przyznała, że "takiej strategii nie przygotowano, ale z bardzo konkretnych powodów - pamiętajmy, że strategia zakłada: cel i z tym nie mamy problemu, plan z tym już jest gorzej, bo nie jesteśmy w stanie oszacować, że w tym roku odnajdziemy tyle i tyle dzieł sztuki, bo to są sytuacje absolutnie nieprzewidywalne – jak np. pojawienie się obiektu na rynku antykwarycznym. Nie jesteśmy też w stanie powiedzieć ile postępowań restytucyjnych uda nam się w tym roku zakończyć, a strategia zakłada także istnienie harmonogramu działań, z którego należy się rozliczyć, a także mierników, które powinny stale rosnąć".
NIK podała, że "w zdecydowanej większości zakończonych postępowań restytucyjnych (90 proc.) informacja o odnalezieniu obiektu pochodziła od osób trzecich i nie była skutkiem bezpośrednich działań podejmowanych przez pracowników ministerstwa".
"W większości postepowań restytucyjnych informacja o tym, że jakiś obiekt został odnaleziony tzn. gdzieś się pojawił - nie mylić z odzyskaniem! - pochodziła od osób z zewnątrz, a twierdzenie, że nie jest to efekt działań urzędników jest twierdzeniem, z którym absolutnie i zdecydowanie nie możemy się zgodzić" - podkreśla Rogowska.
Elżbieta Rogowska: "Wiele obiektów, co do których inne osoby później zgłosiły fakt odnalezienie, my również odnaleźliśmy i wszczęliśmy własne postępowanie restytucyjne. Poza tym zaangażowanie społeczeństwa i osób prywatnych, ale też partnerów instytucjonalnych - takich jak muzea, międzynarodowe organizacje zajmujące się poszukiwaniem i katalogowaniem dzieł sztuki to jest cel zamierzony i to, że te organizacje i te osoby wiedzą, są wyczulone na tę tematykę, to jest to jak najbardziej efekt naszych działań".
Naczelnik wydziału ds. strat wojennych zwraca uwagę, że prowadzą oni szereg działań popularyzujących zarówno same wizerunki utraconych dzieł sztuki, jak i tematykę strat wojennych właśnie po to, żeby tym wszystkim instytucjom i osobom zwrócić uwagę, że jeśli na coś trafią to powinny to zgłaszać do Wydziału ds. Strat Wojennych MKiDN.
Dodaje, że MKiDN monitoruje aukcje dzieł sztuki. "Wiele obiektów, co do których inne osoby później zgłosiły fakt odnalezienie, my również odnaleźliśmy i wszczęliśmy własne postępowanie restytucyjne. Poza tym zaangażowanie społeczeństwa i osób prywatnych, ale też partnerów instytucjonalnych - takich jak muzea, międzynarodowe organizacje zajmujące się poszukiwaniem i katalogowaniem dzieł sztuki to jest cel zamierzony i to, że te organizacje i te osoby wiedzą, są wyczulone na tę tematykę, to jest to jak najbardziej efekt naszych działań" - podkreśla Rogowska.
"To, że wiele zgłoszeń wpływa do nas z zewnątrz, jest jak najbardziej naszym zamierzonym działaniem, jest naszym celem, sprawia, że tworzymy zupełnie świadomie środowisko współpracowników, osób zaangażowanych w tą tematykę właśnie po to, żeby docierały do nas informacje, do których my z natury rzeczy często nie możemy mieć dostępu" - zaznacza Rogowska.
W raporcie NIK pojawił się także zarzut, że współpraca między MKiDN i MSZ nie układała się dobrze. "Nie powstały wewnątrzresortowe dokumenty określające zasady współpracy i kompetencji poszczególnych komórek organizacyjnych zajmujących się odzyskiwaniem utraconych dzieł sztuki. Nie wprowadzono również sformalizowanych uregulowań opisujących tryb i sposób działania w ramach postępowań restytucyjnych. Brak wystarczającej koordynacji działań restytucyjnych MKiDN i Pełnomocnika Ministra Spraw Zagranicznych ds. restytucji dóbr kultury skutkował powielaniem działań, co mogło niekorzystnie wpływać na przebieg prowadzonych spraw oraz wiarygodność strony polskiej na arenie międzynarodowej. Również proces przekazywania spraw z MSZ do MKiDN - w związku z odwołaniem Pełnomocnika Ministra Spraw Zagranicznych ds. restytucji dóbr kultury - nie przebiegał sprawnie" - napisano w raporcie.
"My współpracujemy bardzo dobrze z placówkami dyplomatycznymi i wielokrotnie efekt końcowy, jakim jest zwrot dzieła sztuki jest wynikiem takiej współpracy" - zapewnia Rogowska.
Dyrektor Departamentu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Strat Wojennych MKiDN Jacek Miller dodaje: "wcześniej brakowało rozwiązania ustawowego i dopiero w nowej ustawie o restytucji narodowych dóbr kultury został zapisany jasny podział obowiązków, znacznie bardziej porządkuje się sprawy krajowe"
W ocenie NIK jakość danych w "Bazie strat wojennych" jest niska - brak zdjęć eksponatów, powtarzające się rekordy - a jej struktura niespójna.
Odpierając zarzuty Rogowska powiedziała: "NIK zacytowała ten fragment wprost z audytu zamówionego przez Wydział w związku z potrzebą udoskonalenia bazy strat wojennych, natomiast przywołana niska jakość danych, czytaj: niekompletność danych, wynika bardzo często z tego, że te informacje tylko w takim zakresie są do pozyskania. Zwłaszcza w przypadku kolekcji prywatnych nie jest często możliwe odtworzenie kompletnej wiedzy odnośnie danego dzieła sztuki, gdyż nigdy nie było ono szczegółowo zewidencjonowane czy sfotografowane, jak miało to miejsce w zbiorach muzealnych. Naczelnik wydziału podkreśla, że "nigdy nie poznamy dokładnej liczby strat wojennych, nigdy nie uda nam się w wyczerpujący sposób ich opisać".
NIK podnosi także zarzut, że "w latach 2011-16 odzyskano niewielką w stosunku do strat liczbę dzieł sztuki - 28 pojedynczych oraz 6 zespołów dzieł sztuki. W badanym okresie prowadzono łącznie 67 postępowań dotyczących zwrotu dzieł sztuki, w ramach, których złożono 34 wnioski restytucyjne".
"Mamy postępowania restytucyjne, które toczą się przez cztery tygodnie, mamy takie, które się toczą czternaście lat i więcej. To, że postępowanie restytucyjne trwa długo nie znaczy, że zakończyło się porażką tylko, że cały czas trwa. Myślę, że takim miernikiem jest procent zakończonych postępowań restytucyjnych, a w ostatnim okresie z 24 spraw - 23 zakończyły się sukcesem, tylko w jednym przypadku sprawa została przegrana i niepowodzenie było wynikiem wyroku sądu apelacyjnego, z którym nie możemy już dyskutować, więc nie rozumiemy tego zarzutu o niskiej skuteczności. Domyślamy się, że może to wynikać z liczby zaginionych obiektów do liczy odzyskanych, jednak zwracam uwagę na fakt, że większość opisanych w bazie obiektów już nie istnieje, bo została zniszczona a inne się nie odnajdą".
Kwestia, która w ocenie NIK nie wygląda tak jak powinna, to ilość zatrudnionych osób w MKiDN. "W MKiDN nie zostały zapewnione wystarczające zasoby kadrowe i techniczne komórki zajmującej się odzyskiwaniem utraconych dzieł sztuki. Liczba osób zatrudnionych w Wydziale ds. Strat Wojennych MKiDN (cztery) oraz zasoby techniczne nie są współmierne do zakresu przydzielonych zadań. W konsekwencji nie można było przygotować kolejnych wniosków restytucyjnych (ok. 60), wydłużały się prace nad weryfikacją i uzupełnianiem danych w +Bazie strat wojennych+, utrudnione było upublicznienie danych o wszystkich obiektach w serwisach internetowych" - podała NIK.
Miller odnosząc się do tych zarzutów zaznaczył, że obecnie w Departamencie jest zatrudnionych pięć osób, a w planie, od przyszłego miesiąca, jest zatrudnienie szóstej osoby.
Katarzyna Krzykowska (PAP)
ksi/ pat/