Od soboty skrzyżowanie alej Grand i Flushing w Maspeth, w nowojorskiej dzielnicy Queens, nosi nazwę bohatera II wojny światowej Stanleya Wdowiaka. Rodzina nieżyjącego już marynarza przybyła do USA z Podkarpacia.
W trakcie uroczystości, w której uczestniczyły m.in. córki Wdowiaka Nancy i Patricia, radny miejski Robert Holden mówił o niezwykłej odwadze 19-latka, który w czasie batalii z Niemcami dokonał bohaterskiego czynu.
Amerykański Polak służył jako radiotelegrafista na niszczycielu U.S.S. Pillsbury. Za „nadzwyczajne bohaterstwo i oddanie się służbie narodowi” został uhonorowany przyznanym przez prezydenta USA Krzyżem Marynarki Wojennej. Jest to drugie w hierarchii ważności odznaczenie, jakie może otrzymać marynarz
Jak głosi uzasadnienie wyróżnienia 4 czerwca 1944 roku młody marynarz z grupą kolegów wdarł się na pokład i przechwycił nie zanurzony jeszcze niemiecki okręt podwodny U-505 u przylądka Blanco we Francuskiej Afryce Zachodniej.
„Jego załoga została właśnie wyrzucona za burtę w rezultacie ostrzału z okrętów i samolotów Grupy Zadaniowej 22.3. Istniały wszelkie powody, by sądzić, że pod pokładem znajduje się jeszcze nieprzyjacielski personel podkładający ładunki bombowe. Radiotelegrafista drugiej klasy Wdowiak i dwaj inni zanurzyli się w dół włazu wieżyczki, gotowi do walki z każdym napotkanym nieprzyjacielem – przypomina dokument.
Jak m.in. dodaje pomimo, że wlewała się tam woda Wdowiak pomógł w ratowaniu U-Boota i odholowaniu go na Bermudy. Amerykanie zdobyli dzięki temu niemieckie maszyny szyfrujące enigma, książki kodowe i wiele informacji wywiadowczych.
Holden zaznaczył, że jest dumny z nazwania skrzyżowania imieniem Wdowiaka, który zmarł 14 stycznia 2005 roku.
"Służba pana Wdowiaka jest inspirująca dla nas wszystkich. (…) Lokalizacja została wybrana, ponieważ znajduje się w pobliżu miejsca, w którym mieszkał na Grand Avenue. Wielu jego sąsiadów z entuzjazmem zbierało podpisy popierające to i jestem bardzo szczęśliwy, że mogę spełnić ich prośbę" – twierdził wcześniej radny.
Inni mówcy reprezentujący lokalną społeczność wskazywali też na patriotyzm środowiska z którego wywodził się Wdowiak. Urodził się on na Brooklynie, ale w Maspeth spędził niemal całe życie.
Biorący udział w uroczystość aktywista polonijny Grzegorz Worwa zwrócił uwagę, że wielu Polaków służyło Stanom Zjednoczonym składając ofiarę życia. Jego zdaniem wie o tym niewielu Amerykanów.
„Mają nawet trudności z wymówieniem nazwisk dwóch najsławniejszych bohaterów walki o wolność Ameryki Kościuszki i Pułaskiego. Wdowiak nie był wysokiej rangi oficerem, ale dokonał jako 19-latek bohaterskiego czynu. Możemy być dumni, że z naszego narodu wywodzą się tacy bohaterowie” – podkreślił dodając, że Amerykanie powinni wiedzieć nie tylko z okazji specjalnych wydarzeń o tym jak wielki wkład mieli dla ich wolności Polacy i Polonia.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/wr/