Wszyscy muszą wiedzieć, a zwłaszcza młodzi, że bezpieczeństwo nie jest za darmo, kiedyś ginęli za to ludzie – powiedział szef MEiN Przemysław Czarnek podczas pierwszego Rajdu Martyrologii Poległych Lubelszczyzny z Kocka do Adamowa (Lubelskie).
Minister edukacji i nauki na starcie rajdu przed Pałacem Księżnej Anny z Sapiehów Jabłonowskiej w Kocku stwierdził, że w wydarzeniu bierze udział głównie młodzież, dla której jest to nauka historii przez sport. Jak zauważył, uczestnicy będą zatrzymywać się w miejscach upamiętniających bohaterów i ofiary II wojny światowej i odczytywać wspomnienia świadków historii. "Warto wiedzieć, kto jest upamiętniony na tych pomnikach, pod którymi będziemy składać wieńce i kwiaty" - dodał.
"Wszyscy muszą wiedzieć, a zwłaszcza młodzi, że to nie jest tak za darmo, że się teraz fajnie żyje, jeździ na rowerze i jest bezpiecznie. Jest bezpiecznie, bo ci ludzie zginęli kiedyś właśnie w tym celu" – powiedział Czarnek.
Na pytanie mediów odpowiedział, że zamierza przejechać razem z uczestnikami całą trasę rajdu. "Rocznie robię do 1000 km na rowerze. Ostatnio przejechałem z Elbląga na Westerplatte 70 km w deszczu, więc 30 km z kilkoma przystankami to fajna rzecz. Polecam wszystkim" - zastrzegł.
Organizator rajdu Ryszard Piesak powiedział, że w rajdzie uczestniczy 150 osób, głównie młodzież z siódmej klasy szkoły podstawowej i starsze roczniki. Najstarszy cyklista ma 81 lat.
Opisując trasę przejazdu wskazał, że liczy ok. 32 km i prowadzi przez miejscowości Kock, Talczyn, Nowiny, Bronisławów, Józefów, Zakępie i kończy się w Adamowie. Postoje zaplanowano w pobliżu pomników ofiar niemieckich rozstrzeliwań podczas II wojny światowej. "Odwiedzimy m.in. miejscowość, która została spacyfikowana za podejrzenie współpracy z partyzantami" - wymienił.
Oprócz organizacji radu Piesak przygotował przenośną wystawę poświęconą okolicznym miejscom martyrologii, która będzie prezentowana w szkołach. Wyraził nadzieję, że w przyszłości uda się zorganizować kolejne rajdy.
Na starcie rajdu reporter PAP spotkał 73-letniego Mieczysława Wojeckiego, którego ojciec był wśród osób rozstrzeliwanych przez Niemców w Józefowie. "Niemcy ustawili ludzi parami w rzędzie, żeby za jednym strzałem zabić dwie osoby" - powiedział dodając, że pocisk ominął jego ojca, ale on upadł udając śmierć. "Wydostał się w nocy ze stosu trupów razem z kolegą. Kolega nadział się na żołnierza niemieckiego i zginął. Ojcu udało się uciec" - opowiedział.
Organizatorem rajdu jest Dom Kultury im. Księżnej Anny z Sapiehów Jabłonowskiej w Kocku. Patronem honorowym wydarzenia jest MEiN.
W kwietniu 1940 oraz we wrześniu i w październiku 1942 r. funkcjonariusze Selbstschutzu i 101 batalionu rezerwowego policji z Hamburga rozstrzelali w miejscowościach Talczyn, Nowiny, Bronisławów, Józefów, Zakępie i Budziska kilkaset osób, w tym dzieci.(PAP)
Autor: Piotr Nowak
pin/ mhr/