Żyjąc w kulturze konsumpcyjnej tracimy czasem kontakt z religijnym wymiarem Świąt Bożego Narodzenia – oceniają naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Zamiast nich świętujemy Gwiazdkę – czasem w barze lub klubie, który zaprasza na pasterkę z didżejem.
"Nie powinniśmy się dziwić, że sfera komercyjna stara się dokonać ekspansji w każdym kierunku. Skomercjalizowane są komunie, chrzty, śluby, dlaczego nie miałyby takie być Święta Bożego Narodzenia? Sfera komercyjna przejmuje pewne znaki czy hasła, które wcześniej miały niewątpliwe konotacje kulturowo-religijne. Jeżeli wyjdziemy na ulicę, znajdziemy plakaty klubów i dyskotek, zapraszających na pasterkę w klubie, pasterkę z didżejem. Z jednej strony mamy pojęcie pasterki związane z doświadczeniami naszych ojców i dziadków, z drugiej - znaczenie słowa jest w tym przypadku zupełnie odseparowane od tego, czym naprawdę jest pasterka" – powiedział PAP dr Łukasz Jach z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Śląskiego.
Jego zdaniem, współcześnie świadomość wielu osób na temat religijnego znaczenia określonych świątecznych rytuałów jest często powierzchowna. Świadczy o tym m.in. niechęć do wyrzeczeń w okresie poprzedzającym święta.
"Do Wielkanocy czy Bożego Narodzenia przygotowuje wcześniejszy okres – Wielki Post lub Adwent, zakładające umartwienia, w święta można +popuścić pasa+. Pytanie, na ile to dziś funkcjonuje. Chcemy przeżywać święta, czyli to, co jest przyjemne, ale nie zgadzamy się na to, co jest kulturowo związane z tym świętem, czyli na pewną niedogodność, którą należy przeżyć wcześniej, żeby zasłużyć na święta" – dodał dr Jach.
Dr Łukasz Jach z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Śląskiego zwrócił uwagę, że również w sferze nazewnictwa można zaobserwować oderwanie od religijnych korzeni Świąt Bożego Narodzenia. Stąd "Gwiazdka" czy życzenia "szczęśliwych zimowych wakacji".
Naukowiec zwrócił też uwagę, że również w sferze nazewnictwa można zaobserwować oderwanie od religijnych korzeni Świąt Bożego Narodzenia. Stąd "Gwiazdka" czy życzenia "szczęśliwych zimowych wakacji".
"Polska jest póki co dość homogeniczna, jeśli chodzi o tradycję chrześcijańską czy katolicką. Jeśli jednak pomyślimy, że zbliżamy się kulturowo do Stanów Zjednoczonych czy krajów Europy Zachodniej, to tam mamy do czynienia z wielokulturowością. Pojawia się pytanie, jak świętować w sposób, który jest czytelny dla wszystkich. (…) Odejście od pogłębionego znaczenia święta wywołuje pewien dyskomfort. Kiedy mamy świętować Boże Narodzenie, a Bóg jest tylko jakimś wyrazem, etykietką, niejako rozbrajamy nazwy po to, żeby się z nimi dobrze czuć. Stąd Gwiazdka albo święta zimowe. Świętując w taki sposób nie czujemy dysonansu, że nie jesteśmy związani uczuciowo duchowo z instytucjonalną religią, ale chcielibyśmy sobie poświętować" – tłumaczył psychologiczne mechanizmy tych zmian dr Jach.
Jego zdaniem osoby, które odwiedzają podczas świąt bary czy kluby być może czują się wyłączone z głównego nurtu świętowania. Odczuwając jednak kolektywną potrzebę zbliżania się do ludzi szukają towarzystwa, okazji do rozmowy i podzielenia się spostrzeżeniami w miejscach, które zapewniają możliwość spotkania innych ludzi, ale już bez świątecznego kontekstu.
Dr Jach przywołał też wyniki swoich badań na reprezentatywnej grupie studentów Uniwersytetu Śląskiego, gdzie pytał m.in. o wyznanie. "Część studentów określała się jako chrześcijanie, katolicy, prawosławni, część jako ateiści, natomiast była spora grupa, która miejsce na wpisanie swojego wyznania zostawiała puste, natomiast na następne pytanie, dotyczące wyznania ojca i matki, już odpowiadali. To świadczy o tym, że oni to pytanie rozumieją, natomiast być może nie mają odwagi na nie odpowiedzieć. To są ludzie na rozstajach – z jednej strony nie deklarują się jeszcze jako ateiści, z drugiej nie mają czegoś w rodzaju odwagi, potrzeby określenia się w ramach konkretnego obrządku. Być może zetknąwszy się z bodźcami tego lub innego rodzaju pójdą w tę lub inną stronę" – mówił Łukasz Jach.
Wśród psychologicznych mechanizmów tłumaczących nasze zamiłowanie do intensywnej konsumpcji w okresie świątecznym wymienił też poczucie nieograniczonej władzy, jakie nam daje pieniądz. Jako uniwersalny zasób pozwala nam zaspokoić wiele różnych potrzeb. "Zauważmy jednak, że kontekst religijny nakazuje skonfrontowanie się z jakąś siłą, która jest większa od pieniądza i znowu mamy do czynienia z dysonansem" – zaznaczył dr Jach.
Etnolog dr Grzegorz Odoj powiedział w rozmowie z PAP, że choć żyjemy w kulturze konsumpcyjnej, to nie znaczy, że bezwolnie ulegamy jej mechanizmom. "Nie jest prawdą – są na to liczne badania - że konsumenci są owcami pędzonymi na rzeź. Ludzie zdają sobie sprawę z mechanizmów, z istoty reklamy, wiedzą, że to nie jest obiektywna informacja, wiedzą, że w tym okresie pojawiają się różne manipulacje, ale jakże my lubimy być uwodzeni w tym czasie przedświątecznym" – mówił.
"Święta są odwróceniem, zakwestionowaniem codzienności. To czas nie-pracy, obżarstwa, to codzienność odwrócona, a więc również pewna rozrzutność. Tak zawsze było, tacy jesteśmy, taka jest istota świąt" – podsumował dr Odoj.(PAP)
lun/ pś/