Srebrna pieczęć kancelaryjna Jana Kazimierza Wazy trafiła do zbiorów Zamku Królewskiego na Wawelu. Najnowszy nabytek ma ciekawą historię: inskrypcja i układ herbów na tłoku świadczą o tym, że przyrodni brat Zygmunta Wazy pretendował do szwedzkiej korony
Dla Szwedów te aspiracje Jana Kazimierza było jednym z pretekstów do najazdu na Polskę, zwanego potopem.
"Cieszymy się, bo jest to przedmiot unikatowy. Pieczęcie królewskie byty niszczone po śmierci każdego władcy, dlatego niezwykłe jest to, że ta się zachowała" – mówił PAP dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu prof. Jan Ostrowski.
Pieczęć zaoferował Wawelowi warszawski kolekcjoner i miłośnik heraldyki. Zanim doszło do transakcji zabytek został poddanym bardzo dokładnym oględzinom i konsultacjom ze specjalistami. "Obawialiśmy się, że może to być odlew, ale jest to autentyczny tłok ryty i wybijany" – podkreślił prof. Ostrowski.
Autentyczność pieczęci potwierdzili specjaliści z zakresu historii, sfragistyki i heraldyki oraz badania fizykochemiczne w Laboratorium Archeometalurgii i Konserwacji Zabytków UJ.
Pieczęć wykonał artysta biegły w swym rzemiośle, według reguł właściwych dla dzieł z pogranicza złotnictwa, jubilerstwa i mincerstwa. Powstała ona tuż po koronacji Jana Kazimierza na króla Polski w styczniu 1649 r. Tłok był rzadko używany, służył do pieczętowania dokumentów wysokiej rangi, na przykład nadań tytułów szlacheckich. Jak dotąd ujawniono jeden dokument opatrzony tą pieczęcią, który przetrwał w jednym z muzeów w Szwecji.
Na tłoku widoczne są ślady ręcznego wybijania poszczególnych liter w inskrypcji otokowej. Stwierdzono także szereg drobnych uszkodzeń srebra spowodowanych wycieraniem powierzchni głównie na wypukłościach oraz długotrwałym przechowywaniem w ziemi i wielokrotnym czyszczeniem.
Kierownik działu złotnictwa Dariusz Nowacki podkreślił, że pieczęć Jana Kazimierza jest szczególną pamiątką. "To przedmiot prawie osobistego użytku, jak strój. Tej pieczęci mógł używać sam król albo jego sekretarz. Pieczęć jest też wysokiej jakości dziełem sztuki" - mówił Nowacki.
Jak wyjaśnił aspiracje Jana Kazimierza do tronu szwedzkiego zostały wyrażone w inskrypcji, w której na pierwszym miejscu znalazła się informacja, że Jan Kazimierz jest królem Szwedów, Gotów i Wandalów a dopiero na końcu, że jest władcą Polski i Litwy oraz w widocznym na pieczęci herbie. Tarcza ze szwedzkimi trzema koronami i lwem Folkungów jest większa niż tarcza z herbami Polski i Litwy – białym Orłem i Pogonią.
Po śmierci Zygmunta Kazimierza Wazy w sierpniu 1647 jego przyrodni brat Jan Kazimierz stał się tytularnym spadkobiercą tronu szwedzkiego i najbardziej prawdopodobnym pretendentem do tronu polskiego, mimo intensywnych starań kolejnego brata, Karola Ferdynanda Wazy. Już w kilka dni po śmierci Zygmunta Jan Kazimierz zaczął tytułować się dziedzicznym królem Szwecji i urodzonym królewiczem polskim.
Pokaz pieczęci został zatytułowany "Z pretensjami do szwedzkiej korony". Jest ona prezentowana w Komnatach Królewskich, w sali "Pod Orłem", gdzie wisi portret Jana Kazimierza. Później pieczęć trafi do zamkowego skarbca.
Zwiedzający oprócz niej zobaczą owalny tłok pieczęci gabinetowej Jana Kazimierza (ze zbiorów Muzeum Narodowe w Krakowie – Muzeum Książąt Czartoryskich) oraz okazały srebrny tłok pieczęci większej litewskiej Jana III Sobieskiego z r. 1676 (najcenniejszy tłok zachowany w Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie).
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ itm/