Pogrzeb Jacka Bednarczyka, wieloletniego fotoreportera Polskiej Agencji Prasowej, odbędzie się 10 września w Krakowie. Msza św. żałobna w kaplicy na cmentarzu Grębałów rozpocznie się o g. 13.00 – poinformowała w czwartek rodzina.
Jacek Bednarczyk urodził się 2 grudnia 1961 roku w Krakowie, zmarł 1 września 2021.
Zawodowo zajmował się fotografią od 1985 r., wykonując zdjęcia dla krakowskiej popołudniówki "Echo Krakowa". W 1991 r. rozpoczął pracę w Centralnej Agencji Fotograficznej, przejętej następnie przez Polską Agencję Prasową, dla której pracował nieprzerwanie przez 30 lat.
Fotografował najważniejsze osobistości i wydarzenia z życia Krakowa i świata.
Przyjaciele i ci, którzy mieli okazję z nim pracować, żegnają go w internecie słowami: "Arystokrata wśród fotoreporterów", "Ciepły, pomocny i zawsze uśmiechnięty!", "Wspaniały człowiek", "Klasa sama w sobie".
Przyjaciel Jacka, fotoreporter Marek Lasyk napisał: "O tym, że był chory, wiedzieliśmy od dawna. Ale dawał sobie znakomicie radę. O tym, że od dwóch lat choroba powoli nie pozwalała mu robić tego, co kochał, czyli fotografować – też wiedzieliśmy. Ale o tym, że od miesiąca walczył w szpitalu o życie, wiedziało już niewielu. Nie chcieliśmy robić z tego jakiejś niezdrowej sensacji. Mieliśmy kontakt z jego ukochaną żoną Anią, która mimo dramatycznych chwil miała czas, aby informować nas o jego stanie zdrowia i prosząc o modlitwę. Niby wiedzieliśmy, a jednak kiedy przyszła ta wiadomość, koło 21, wszystkich nas, przyjaciół Jacka, po prostu uderzyło. Zmarł Jacek Bednarczyk mój wieloletni przyjaciel, kumpel po aparacie. Jeśli w tym zawodzie coś potrafię, jeśli zdobywałem jakieś nagrody w konkursach, jeśli wytrzymałem w tym kieracie 20 lat, to jest to jego zasługa".
Dziennikarka Danuta Starzyńska-Rosiecka wspominała: "Razem obsługiwaliśmy w Sztokholmie wręczenie Nagrody Nobla Wisławie Szymborskiej. Wspaniały partner w tym niełatwym zadaniu – świetny fotograf i człowiek. Bardzo smutna wiadomość. Żegnaj Jacenty".
Sekretarz Wisławy Szymborskiej Michał Rusinek napisał: "Pamiętam Go we fraku na przyjęciu noblowskim w 1996 roku. Wspaniały artysta, świetny człowiek. Ależ smutno".
Sam Jacek wręczenie Nagrody Nobla dla poetki wspomniał z powodu dojmującego głodu, którego zaznał podczas przyjęcia wydanego na cześć laureatów.
"Czego tam nie było do jedzenia i jak wykwitnie podane, acz porcje były mikroskopijne! Po całym dniu pracy czułem, że zjadłbym konia z kopytami. Tyle że wówczas, w 1996 roku, nie było aparatów cyfrowych. Było późno, zatem już sam wywoływałem filmy w łazience na muszli klozetowej, suszyłem je suszarką do włosów i za pomocą zainstalowanego sprzętu wysyłałem do Polski. I dopiero wówczas, wpółomdlały z głodu, mogłem wrócić na bankiet" – opowiadał Ewie Kozakiewicz.
Paweł Krawczyk napisał: "Każdego z nas – którzy byliśmy przy nim takim fotograficznym planktonem – traktował równo i z szacunkiem. Jestem pewien że ma dalej ze sobą tę drabinkę i stoi nad nami nadal, tyle że jeszcze wyżej niż zwykle", a Piotr Tumidajski przyznaje: "To On nauczył, że w garniturze trzeba fotografować z szacunku do miejsca (kościół, sale koncertowe). Kończy się pewna epoka".
Dziennikarka Paulina Nawrocka-Olejniczak podkreśliła: "Świetny fotograf, człowiek z niezwykłą klasą, takim urokiem, humorem i grzecznością w starym stylu – w najlepszym tego słowa znaczeniu". "Mało takich ludzi. Coraz mniej. Ciężko mi uwierzyć, że już się nie spotkamy w przelocie, przecież zawsze był tam, gdzie trzeba było być. Szalenie mi przykro, ogromne wyrazy współczucia dla bliskich" – napisała. (PAP)
wos/ joz/