Ochrona dziedzictwa narodowego i kulturowego Ukrainy jest dla nas wszystkich niezwykle istotna – podkreśliła dr Beata Polit, autorka książki poświęconej biżuterii późnoscytyjskiej i sarmackiej z Krymu. Publikacja powstawała w cieniu rodzącego się konfliktu na Ukrainie.
Dr Beata Polit jest pracownikiem Instytutu Archeologii UMCS i Muzeum Narodowego w Kielcach. Początek jej przygody z Krymem miał miejsce, gdy była studentką archeologii UMCS, kilka lat przed rosyjską aneksją. Z Krymu wyjeżdżała ostatnim pociągiem, kiedy „zielone ludziki” zajmowały już strategiczne obiekty na półwyspie. Przez kolejne lata opracowywała obszerną publikację (ponad 3,5 tys. zabytków) poświęconą biżuterii późnoscytyjskiej i sarmackiej. W ubiegłym roku wydała książkę podsumowujące jej wieloletnie badania. Publikacja wzbudziła podziw wśród ukraińskich badaczy, zaskoczonych, że w tak niespokojnych czasach ukazała się praca dotycząca ich terenów i materiałów.
„Przygodę z Krymem zaczęłam jako studentka Instytutu Archeologii UMCS w Lublinie, na długo przed aneksją półwyspu przez Rosję. Miałam możliwość wyjechania na wolontariat, aby uczestniczyć tam w badaniach cmentarzyska sarmackiego datowanego na II-IV wiek po Chrystusie. Miejsce, atmosfera, a przede wszystkim niesamowite zabytki sprawiły, że postanowiłam kontynuować tę przygodę i cyklicznie uczestniczyć w badaniach na Krymie, eksplorując stanowiska archeologiczne związane z tamtejszymi kulturami. Temu tematowi poświęciłam swoją pracę magisterską” – powiedziała PAP dr Beata Polit.
„Następnie profesor Igor Chrapunov zaproponował mi kontynuację badań i skupienie się na problematyce biżuterii związanej ze społecznościami barbarzyńskim na Krymie. Zgodziłam się, nie wiedząc jeszcze wtedy, jak trudne do zrealizowania jest to zadanie” – opisywała.
Przez siedem lat wyjeżdżała na Krym, spędzając tam każdego razu po kilka miesięcy. „Uczestniczyłam w badaniach na różnych cmentarzyskach, odkopując własnymi rękami te fantastyczne przedmioty. Często mieszkałam w namiocie, w lesie, ponieważ wykopaliska archeologiczne prowadzone były daleko od miasta” - powiedziała.
Następnie kontynuowała pracę badawczą w różnych muzeach, robiąc kwerendy, uzupełniając informacje. „Niestety kolekcja krymska nie ma szczęścia, ze względu na zawirowania polityczne i historyczne zbiory są mocno porozrzucane. Zabytki były wywożone m.in. do Petersburga i Moskwy, Kijowa, Symferopola i Sewastopola. Aby opracować temat, musiałam odwiedzić wszystkie te muzea. Z moich działań zrodził się obszerny katalog liczący ponad 3,5 tys. zabytków pochodzących z 42 stanowisk archeologicznych” – dodała.
Prace nad nim kończyła w muzeum w Symferopolu w 2014 roku. Nie obyło się bez problemów. „Żeby mieć dostęp do źródeł muzealnych, musiałam oddać do depozytu swój paszport. W tym czasie na Krym wkroczyły wojska rosyjskie, panował spory chaos, muzeum zostało zamknięte, a ja nie mogłam opuścić miasta bez paszportu. Dopiero po kilku dniach udało mi się odzyskać dokumenty, a z Krymu wyjechałam w zasadzie ostatnim pociągiem. Nikt nie spodziewał się, że już za kilka tygodni powrót na Krym nie będzie możliwy” – wspominała.
„Miałam chwilę zwątpienia, czy uda mi się dokończyć moją pracę. Zgromadziłam jednak duży materiał źródłowy i mogłam kontynuować badania. Ich efektem jest książka, która jest częścią mojego doktoratu i projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki” – poinformowała.
Publikacja, zatytułowana: „Jewellery of the Barbarian Societies from the Crimea in the Sarmatian Period. Earrings, Bracelets, Band, Rings and finger Rings” została wysłana do druku parę dni przed wybuchem wojny na Ukrainie. Na blisko 430 stronach przedstawia około 3,5 tys. precjozów, takich jak kolczyki, bransolety, czy pierścionki, datowane na okres od II w. przed Chrystusem do IV w. po Chrystusie.
„Biżuteria może bardzo wiele powiedzieć o mieszkańcach Krymu oraz ich kontaktach z innymi kulturami. Widzimy tam wpływy greckie, dużo analogi do biżuterii z Krymu znajdujemy również na obszarze Węgier, Rumuni, czyli na terenach zamieszkiwanych przez przedstawicieli kultury sarmackiej” – wskazała autorka.
„Ciekawymi elementami biżuterii były gemmy, czyli półszlachetne kamienie z wygrawerowanymi motywami np. przedstawiającymi bóstwa. Gemmy zdobiły m.in. pierścienie. Znajdowaliśmy też bransolety, których końce były stylizowane na głowy żmii. Pełniły one funkcję amuletów, które miały chronić ich właścicieli przed różnymi złymi mocami” – opisywała.
Zwracała uwagę, że kobiety lubiły przystrajać ciało biżuterią. Przy zmarłych znajdowano kolczyki i bransolety wykonane ze stopów miedzi. Zachowała się także biżuteria wykonana ze złota i srebra, która musiała powstawać w wyspecjalizowanych warsztatach jubilerskich. Najprawdopodobniej znajdowały się one w miastach greckich kolonii nadczarnomorskich, takich jak Chersonez czy Pantikapajon.
Niezwykle popularnymi ozdobami znajdowanymi podczas badań były paciorki wykonane ze szkła, karneolu oraz kryształu górskiego. „Z jednego grobu na Krymie, potrafiliśmy wydobyć więcej paciorków, niż łącznie odkrywano podczas wszystkich badań archeologicznych prowadzonych przez cały sezon w Polsce. Paciorki były noszone nie tylko w formie bransolet, ale także były przyszywane do nogawek spodni, sukienek i rękawów” – dodała dr Polit.
Badaczka zaznaczyła, że Krym to muzeum pod otwartym niebem. „Gdzie nie sięgnie się wzrokiem, znajdują się różnego rodzaju znaleziska archeologiczne, pozostałości, które mówią o historii tego półwyspu. Na stepie są to kurhany, w górach grodziska, pozostałości po średniowiecznych miastach, jak np. Czufut-Kale” – powiedziała.
„Miałam plany, żeby kontynuować badania na Krymie. Niestety historia potoczyła się w taki sposób, że półwysep dla badaczy został zamknięty, pewnie na wiele lat. To bardzo duża strata, ponieważ było to miejsce badane przez wielu naukowców z całego świata. Polacy odgrywali w tych ekspedycjach ważną rolę” – podkreśliła.
„Kolejne moje plany wiązały się z prowadzeniem badań na dwóch późnoscytyjskich cmentarzyskach, oczywiście w ramach współpracy z archeologami ukraińskimi. Mowa tutaj o stanowisku Mologa II zlokalizowanym w rejonie Odessy oraz Krasnyj Majak w obwodzie chersońskim. Niestety wybuchła wojna. Okazało się, że okolice cmentarzyska Krasnyj Majak prawdopodobnie zostały zaminowane, natomiast Mologa częściowo zniszczona. Niestety archeologia również dużo traci przez sytuację w Ukrainie” – zaznaczyła.
Archeolodzy z Ukrainy aktualnie skupiają się na ratowaniu i katalogowaniu zbiorów m.in. z muzeów, które zostały zbombardowane. „Do nieodwracalnych strat doszło m.in. w Chersoniu. Takich przykładów jest niestety bardzo dużo. Ochrona dziedzictwa narodowego i kulturowego Ukrainy jest niezwykle ważna dla nas wszystkich” - zaznaczyła.
Publikacja dr Polit została pozytywnie odebrana w środowisku naukowym w Polsce i na Ukrainie. „Książka dotarła do Kijowa, wzbudziła tam wiele pozytywnych emocji. Badacze z Ukrainy ucieszyli się, że w tych trudnych czasach ukazała się praca dotycząca ich terenów i materiałów” – powiedziała. (PAP)
Autor: Wiktor Dziarmaga
wdz/ aszw/