Pocztówka z 1909 r. z dyskretnie ukrytym listem miłosnym to jedna z najciekawszych wśród zbioru kart pocztowych z początku XX w. w jarosławskim muzeum. Nadawca wykazał się dużą pomysłowością, żeby ukryć na otwartej karcie miłosne wyznanie – ocenił dyr. muzeum Konrad Sawiński.
Na początku XX w. karty pocztowe przeżywały okres popularności. Gdy telefony były rzadkością i można je było spotkać tylko na poczcie i w niektórych urzędach, pocztówki były szybką i stosunkowo tanią metodą przekazywania wiadomości na odległość – zauważył w rozmowie z PAP dyr. Muzeum Kamienica Orsettich w Jarosławiu Konrad Sawiński.
"Jednak miały jedną istotną wadę – listonosz lub inne osoby postronne mogły łatwo przeczytać treść zapisaną na odwrocie kartonika. Z tego względu, jeśli ktoś chciał przesłać notatkę przeznaczoną tylko dla adresata musiał się trochę bardziej postarać" – zwrócił uwagę Sawiński.
Pochwalił się jednocześnie, że w zbiorach Muzeum Kamienica Orsettich w Jarosławiu jest właśnie taka niezwykła pocztówka zawierająca ukryty list miłosny. Wysłano ją z Przemyśla do Jarosławia 24 listopada 1909 r.
"Na pierwszy rzut oka jest to zwykła pocztówka, nieróżniąca się niczym od innych kart z początku XX w. w naszych zbiorach. Jeśli przyjrzymy się bliżej, to odkryjemy, że niepozorny kartonik skrywa w sobie niezwykłą tajemnicę. Być może jest to najpiękniejszy list miłosny, jaki zobaczymy w te walentynki" – ocenił dyrektor jarosławskiego muzeum.
Na awersie pocztówki widnieje rysunek w ozdobnej ramce. Przedstawia wiejską drewnianą chatę. Na drugiej stronie starannym pismem napisano zdawkową wiadomość do "Wielmożnej Janiny Partykówny" zamieszkałej na przedmieściach Jarosławia, w okolicy nazywanej Pasieką: "Dziękuję ślicznie za życzenia oraz zasyłam serdeczne pozdrowienie", z podpisem JG.
"Ta dość konwencjonalna formułka niewiele ma wspólnego z tym, co tajemniczy JG naprawdę chciał przekazać pannie Janinie" – zaznaczył dyrektor muzeum. "Otóż właściwa wiadomość została dyskretnie i bardzo sprytnie ukryta pod znaczkiem pocztowym, naklejonym w prawym górnym rogu kartonika" – wyjawił Sawiński.
Dodał, że po odsunięciu znaczka widać zupełnie inną wiadomość, napisaną drobnymi literami: "Po raz pierwszy w seminarium (chodzi o seminarium nauczycielskie) 10 godz. wieczór siedzę sam jeden. Tak cicho! Och jakie błogie marzenia, niestety smutne. Boś i Ty smutna" – można przeczytać na karcie.
"Ale to nie wszystko"– zapewnił dyrektor muzeum i zdradził, że po dokładnym przyjrzeniu się karcie można zauważyć delikatne nacięcie papieru, zrobione bardzo precyzyjnie w połowie wiadomości ukrytej pod znaczkiem. Po obu jej stronach widać kolejne rozcięcia, biegnące równolegle do siebie wzdłuż dłuższej osi karty, sięgające do jednej trzeciej jej szerokości.
"Nacięcia tworzą jakby szufladkę, niewidoczną od frontu pocztówki, która została sklejona z dwóch osobnych kartoników. W tej skrytce, delikatnie wyciętej w tylnej warstwie karty pocztowej, ukryto liścik napisany na niewielkim prostokątnym kawałku różowego papieru. Obie strony karteczki są starannie wypełnione małymi, ale czytelnymi literami" – kontynuował Sawiński.
W tym dyskretnym liściku Janek (bo tak miał na imię nadawca – inicjały JG) wyznaje miłość "swojej najdroższej Janeczce" i prosi o jak najszybszą odpowiedź na jego oświadczyny.
Dyr. Sawiński zwrócił uwagę, że zakochany Janek wykazał się ogromną determinacją, sprytem i pomysłowością, aby wyznać swojej ukochanej uczucia. I zadbał o to, żeby wiadomość nie dostała się w "niepowołane oczy" i trafiła tylko do adresatki.
"Jak skończyła się ta historia? Jest nam bardzo miło potwierdzić, że panna Janina powiedziała tak. Ślub pary odbył się w 1909 lub 1910 roku" – wyjawił Sawiński.
Dodał, że ta niezwykła pocztówka została ofiarowana jarosławskiemu muzeum 80 lat później przez córkę Janiny i Janka.
Pocztówkę można zobaczyć na wystawie w muzeum w Jarosławiu, w godzinach jego otwarcia. (PAP)
Autorka: Agnieszka Pipała
api/ joz/