Od jesieni nie zabezpieczono wykopu pod badania archeologiczne na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu, to ogromny zarzut do władz konserwatorskich — powiedział PAP prof. Jacek Wierzbicki, szef komisji SNAP. W jego ocenie w wykopie zarywają się profile, ziemia się osypuje, a mur ulega destrukcji.
Prof. Jacek Wierzbicki z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu stoi na czele komisji powołanej przez Stowarzyszenie Naukowe Archeologów Polskich ds. wyjaśnienia nieprawidłowości przy ratowniczych badaniach archeologicznych prowadzonych na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu.
Polska Agencja Prasowa: Byli państwo w Toruniu dwukrotnie i m.in. wizytowali państwo Bulwar Filadelfijski — w tym miejsce, gdzie będą prowadzone badania archeologiczne — najpewniej badania reliktów kompleksu Ducha św. Jakie mają państwo wrażenia z tej wizytacji?
Prof. J.W.: Przede wszystkim i to jest ogromny zarzut w stosunku do władz konserwatorskich, że ten wykop nie został zabezpieczony. To zostało odkryte w listopadzie, a teraz mamy już czerwiec i właściwie przez ponad pół roku mury są odkryte. Cegła wytrzyma dużo, ale zaprawa murarska ulega destrukcji. To są zniszczenia prawie że bezpowrotne. Tam nie ma nic. Ziemia się osypuje, odkryte profile wykopów się zarywają, a sam mur też ulega destrukcji.
PAP: Kto za to odpowiada?
J.W.: To wszystko leży w gestii Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Oni powinni podjąć decyzję, żeby to wszystko jakoś zabezpieczyć — przykryć folią czy jakimkolwiek daszkiem. Chodziło o to, aby to zabezpieczyć przed wpływem warunków atmosferycznych. Największą rolę odgrywa tu woda. Wystarczyłoby proste rozwiązanie, żeby ograniczyć dostęp wody. Wiadomo przecież, że deszcze bardzo szybko rozpuszczają zaprawę wapienną. Szkody są niestety nieodwracalne. Żałuję, że do niej doszło, bo to przecież nie jest wielki mur, a jest to pozostałość po najstarszym kościele w Toruniu lub zabudowaniach, które do niego przynależały albo szpital, bo tam też były przy klasztorze budynki szpitala.
PAP: Spotkali się państwo z Joanną Sosnowską z WUOZ, która w imieniu wojewódzkiego konserwatora zabytków, odpowiada za tę inwestycję. Jak WUOZ tłumaczy brak zabezpieczenia tego terenu?
J.W.: W WUOZ nie widziano potrzeby zabezpieczenia tych murów, uznano, że one wytrzymają. Dawaliśmy przykłady, że zabezpiecza się nawet dziewiętnastowieczne mury, które ulegają szybko destrukcji. To, że mamy tutaj w Toruniu oryginalne gotyckie mury, które stoją lat 600 i nic im nie jest, to dlatego, że stoją osłonięte od wody, przykryte dachem. W tym wykopie pod badania cegła wytrzyma. Znacznie bardziej boję się o zaprawę.
PAP: Wielu znawców tematu mówi, że należało naprawić błędy z lat 70. XX wieku, gdy nie zrobiono badań archeologicznych i narzucić je przed tą inwestycją. Co pan na to?
J.W.: Należało skorzystać z tej okazji i zrobić je przy tej modernizacji. Tak sądzę. Wojewódzki Konserwator Zabytków zbyt pochopnie uznał, że wszystkie relikty starej zabudowy, relikty portu, zostały pogrzebane w latach 70. A teraz jak się okazuje, nie ingerowano wówczas w głąb, ale nawieziono spore ilości piasku i wyrównano bulwar do pewnej wysokości, nasypując go. Średniowieczne i późniejsze relikty jednak w ziemi pozostały. Zbyt pochopnie została podjęta decyzja ze stycznia 2017 roku, zbyt szybko. W niej WUOZ pozwolił na prowadzenie prac na tym terenie bez jakiegokolwiek nadzoru archeologicznego.
PAP: Zna pan przykład innego miasta — z takim dziedzictwem kulturowym, z taką historią, gdzie wydarzyło się coś podobnego?
J.W.: Są takie przypadki. Zawsze jest tak, że włodarze miasta mając ograniczone środki na inwestycje, chcą coś zrobić dla mieszkańców żyjących współcześnie. Zdarza się, że odbywa się to z naruszeniem przepisów i zniszczeniem dziedzictwa archeologicznego. Akurat tak rażącego przypadku, żeby nie było minimum decyzji o wyznaczeniu nadzoru archeologicznego, to ja nie pamiętam. Nadzór to jest minimum. Nadzór nad ruchem każdej łyżki koparki.
PAP: Co my możemy jeszcze ratować na Bulwarze Filadelfijskim?
J.W.: Na dużej części tego terenu już jest etap korytowania pod drogę. Co było tam do odkrycia, a ewentualnie nie zostało zadokumentowane, to już zostało zniszczone. Teraz mamy pozostałości kościoła św. Ducha i to jeszcze można ratować. Nie wiem jednak, czy przewidziany zakres badań wystarczy, a może będą kolejne etapy. Tu jednak trudno wyrokować.
PAP. W WUOZ jest jakaś refleksja w sprawie tego, co wydarzyło się na Bulwarze Filadelfijskim?
J.W.: Pani Sosnowska stwierdziła w czwartek, że po przemyśleniach, po tym, co się stało przez ten czas, gdyby miała ponownie wydawać decyzję z 5 stycznia 2017 roku, to w tej chwili zleciłaby chyba nadzór archeologiczny nad wykonywaniem prac budowlanych. Tak, aby archeolog mógł w każdej chwili interweniować.
PAP: Przyznała się do błędu?
J.W.: Tak można to określić.
PAP: Kiedy możemy się spodziewać raportu komisji SNAP, który ujmie całość kwestii związanych z modernizacją Bulwaru Filadelfijskiego?
J.W. Będzie to druga połowa lipca, a może i połowa lipca. Jeszcze musimy wystąpić o kilka dokumentów do WUOZ, ale mam nadzieję, że nie będziemy na nie musieli czekać 14 dni. Jesteśmy organizacją społeczną i nie jesteśmy zainteresowani, aby trzymać tę opinię w tajemnicy. Opinia zostanie państwu udostępniona. Tak, aby mieszkańcy Torunia znali nasze stanowisko. Jednym z punktów naszego statutu jest troska o dobro dziedzictwa archeologicznego w Polsce. Dlatego odpowiedzieliśmy na prośbę społeczną w tej sprawie i powołana została komisja. (PAP)
Rozmawiał: Tomasz Więcławski
Autor: Tomasz Więcławski
twi/ dki/