„Ścięcie Śmierci” wystawiają co roku w ostatni wtorek karnawału mieszkańcy Jedlińska (Mazowieckie). W tym dniu wójt gminy symbolicznie oddaje władzę dawnym włodarzom miejscowości, a na ulicach pojawiają się przebierańcy zwani kusakami.
W przeddzień Środy Popielcowej bawi się cały Jedlińsk. W barwnym korowodzie idą poprzebierani mieszkańcy, na czele z Rakiem, którego Jedlińsk ma w herbie. Tuż za nim podążają Burmistrz, Wójt, Kat, a za nimi m.in. para młodych, ubrane na ludowo kobiety, niedźwiedź, policjanci czy diablęta z kołatkami.
Po południu na jedlińskim rynku wystawiane jest widowisko "Ścięcie Śmierci". Przedstawienie zwykle gromadzi tłumy miejscowych i przyjezdnych. W spektaklu grają mieszkańcy Jedlińska. Część z nich od lat wciela się w te same postaci. We wszystkich rolach, również kobiecych, tradycyjnie występują mężczyźni.
Tekst obrzędu oparty jest na wierszowanym XIX-wiecznym opisie, którego autorem był b. proboszcz Jedlińska ks. Jan Kloczkowski.
Spektakl opowiada o sądzie nad Śmiercią, która upiła się zapustny wtorek i zgubiła kosę. Pojmana kostucha zostaje skazana na śmierć. Kat wykonuje egzekucję, ścinając jej mieczem głowę. Mieszkańcy Jedlińska świętują ten fakt, bawiąc i tańcząc do północy.
Według etnografów "Ścięcie Śmierci" w Jedlińsku to jedyne takie widowisko w Polsce, kończące okres tzw. kusych dni, czyli od tłustego czwartku do środy popielcowej.
Zwyczaj ścinania Śmierci jest najprawdopodobniej pamiątką po prawie miecza, które posiadał Jedlińsk będąc miastem. Na mocy tego prawa ścinano zbrodniarzy. Gdy prawo to upadło, zaczęto organizować zabawę ludową "Ścięcie Śmierci".
Pierwsza wzmianka o jedlińskim obrzędzie pojawiła się 22 lutego 1860 r. w warszawskiej "Gazecie Codziennej". Był to przedruk listu ks. Kloczkowskiego, który opisywał zapustne widowisko. Osiem lat później wierszowany opis widowiska ukazał się w Kalendarzu Warszawskim. (PAP)
autor: Ilona Pecka
ilp/ agz/