Promocji tradycyjnej pisanki lipskiej wykonywanej techniką batiku szpilkowego służą targi zorganizowane w niedzielę w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej koło Białegostoku.
Pisanka lipska (z rejonu Lipska nad Biebrzą) jest jedną z najbardziej rozpoznawanych pisanek nie tylko w regionie, ale także w kraju i za granicą. Kiedyś wzory nanoszono na gotowane jajka, ale potem na wydmuszki, aby pisanka mogła być trwalsza. Charakterystyczne wzory nanosi się techniką batiku szpilkowego. Rozgrzany wosk nanosi się główką szpilki zanurzoną w wosku. Wzory powstają z charakterystycznych przecinków. Powstają słoneczka, wachlarze, łańcuszki, rozety. Gdy wzór jest naniesiony i wosk zastygnie jajko wkłada się do farb. Kiedyś były to farby naturalne ( np. z opiłek żelaza, cebuli), obecnie są często chemiczne np. do barwienia wełny.
Swoje wyroby na niedzielnych targach prezentuje około dziesięciu twórczyń lipskich pisanek. Są też pojedynczy twórcy tkaniny dwuosnowowej i rzeźbiarz ludowy. Można kupić robione na szydełku serwetki i makatki oraz wykonane ręcznie palmy wielkanocne. Twórcy prezentują swoje wyroby na stoiskach na terenie skansenu PMKL mimo niesprzyjającej pogody.
Kurator targów Wojciech Kowalczuk z PMKL powiedział PAP, że impreza służy promocji wyrobów tradycyjnych, produktów wiernych tradycji. Dodał, że chodzi także edukację i naukę szacunku do tradycji, tak aby odbiorcy potrafili odróżniać właśnie takie wyroby wśród wielu innych komercyjnych, sprzedawanych na licznych jarmarkach.
"Staramy się przede wszystkim pokazywać tradycje. Muzeum do tego zobowiązuje, do pokazywania tego, co jest najlepsze w tej dużej różnorodności jarmarkowej, gdzie się wszystko przeplata. Tam od czasu do czasu można znaleźć coś ciekawego, ale z reguły nie ma miejsc takich, gdzie by była tylko tradycja" - powiedział PAP Kowalczuk. Ocenił, że na takie targi przy muzeum przychodzą głównie świadomi odbiorcy, kolekcjonerzy tradycyjnych wyrobów.
"Jeśli ktoś kupi pisankę będzie miał na świątecznym stole akcent z naszego terenu" - dodał Kowalczuk. Podkreślił przy tym, że muzealnikom i twórcom zależy na tym, aby lipską pisankę odbiorcy potrafili rozpoznać wśród wielu innych.
Wojciech Kowalczuk przypomina, że w latach 70-tych XX w. w Lipsku zawodowo pisanki wytwarzało kilkanaście twórczyń, a do popularyzacji tych pisanek przyczyniła się Cepelia. Pisankarki robiły po 6-8 tys. pisanek rocznie, pisanki te były zamieszczane np. na licznych pocztówkach.
Pisanka lipska jest od 2012 r. wpisana na listę produktów tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa.
Ceniona twórczyni Ewa Skowysz-Mucha, prezes Stowarzyszenia Miłośników Lipskiej Pisanki i Tradycji, która na targach prezentowała swoje pisanki, powiedziała PAP, że trwają starania o objęcie ochroną lipskiej pisanki także w skali UE. Przypomniała, że w Lipsku tradycja pisankarska sięga XIX w., wiele osób w innych regionach odwołuje się do tej tradycji, a taka certyfikowana ochrona lipskiej pisance by się po prostu przydała. Są dokumentowane wzory, które twórczynie czerpią z natury. Oceniła, że ludzie szukają oryginalnych produktów, zgodnych z tradycją i potrafią je docenić.
Przez dwa lata pisankarstwa u pani Ewy uczyła się Anna Kudaj z Lipska, która jest młodym pokoleniem wśród twórców.
"Zawsze chciałam nauczyć się pisać pisanki" - powiedziała PAP pani Anna. Na co dzień jest urzędniczką. Pisaniem pisanek zajęła się, gdy zaczęła mieć więcej czasu, stało się to jej pasją. Zaznaczyła, że choć jest z Lipska, jej rodzina pochodzi z sąsiedniej gminy, nigdy wcześniej nie uczyła się tej sztuki, nie miała takich tradycji w rodzinie. Teraz mówi, że to jej pasja, hobby, zajęcie dające relaks, wciągające i przyjemne, które ma zamiar kontynuować. Dodała, że dopiero stara się o zdobycie statusu twórcy ludowego, pisze lipskie pisanki, sprzedaje wszystkie, które powstaną.(PAP)
autorka: Izabela Próchnicka
kow/ ktl/