Kilkadziesiąt osób w śląskich strojach ludowych – rozbarskich i pszczyńskich – zgromadziło w sobotę nieformalne święto stroju śląskiego. Jak mówili uczestnicy spotkania, ideą jest kultywowanie regionalnej tradycji i wychodzenie z nią do centrów miast.
Po raz pierwszy pomysłodawcy przedsięwzięcia spotkali się cztery lata temu. Uzgodnili, że będą spotykać się w ten sposób co roku – i starać się wychodzić na ulice. W tym roku zebrali się przy katowickim Pomniku Powstańców Śląskich, mieszczącym się obok Ronda gen. Jerzego Ziętka.
„To jest prywatna impreza, happening: robimy sesję zdjęciową, idziemy pokazać te stroje w centrum miasta, na rynku, przy Teatrze Śląskim – żeby je było widać” - powiedział PAP w sobotę jeden z organizatorów przedsięwzięcia Wiktor Franki. Zapewnił, że święto może przyjść w stroju śląskim każdy – niezależnie od organizacji, w jakiej działa, czy jakie ma poglądy.
Jak podkreślił w zaproszeniu na spotkanie patronujący mu poseł do Parlamentu Europejskiego Marek Plura (PO-EPL), ten barwny happening ma podkreślać, że stare górnośląskie tradycje są wciąż żywe i potrzebne w dzisiejszych, nowoczesnych czasach. „Dlatego spotykamy się nie w skansenie, ale we współczesnej przestrzeni publicznej, tam gdzie toczy się codzienne życie” - wyjaśnił.
Wskazał też, że przedsięwzięcie nawiązuje do Międzynarodowego Dnia Ludności Tubylczej na Świecie (9 sierpnia). „Zapraszamy wszystkich, którym bliska jest śląska kultura. Będzie to nie tyle żywa lekcja historii, naszej śląskiej historii, ale przede wszystkim przykład pięknego lokalnego patriotyzmu” - ocenił Plura.
„Pamiyntejcie Ślónzoki: ni ma gańba łoblykać się po ślónsku! Przidzcie ku nom! (Nie ma wstydu ubierać się po śląsku; przyjdźcie do nas – PAP) – zaapelował europoseł.
Charakterystyczne elementy męskiego stroju rozbarskiego – utożsamianego często z ludowym strojem śląskim - to m.in.: bruclik, czyli krótka, dopasowana kamizelka, i wkładana na bruclik kamzela - czyli kaftan. Pod kołnierzykiem białej koszuli wiązana jest chusta - jedbowka.
Dół męskiego stroju to jasne, najczęściej żółte spodnie - wełniane bizoki lub skórzane jelenioki wpuszczane do czarnych, wysokich skórzanych butów. Na głowę zakłada się kanie - opasane wstążką czarne kapelusze z filcu z szerokim rondem i niską główką.
Kobiety na krótkie koszule z cienkiego płótna nakładają gorsety - nazywane wierzcheniami - lub kaftany. Dolną częścią ubioru są długie i szerokie, marszczone spódnice. Alternatywą jest kiecka, czyli spódnica zszyta ze stanikiem.
Na wierzchu jest zapaska - zakrywająca spódnice, ułożona w zakładki, pasiasta lub wzorzysta, często z motywami kwiatowymi. Ozdoby to korale (z przyczepionym krzyżykiem) i szerokie wstążki, często malowane. Panny na głowach panny noszą galandy, czyli strojne wianki ze sztucznych kwiatów, wstążek i koralików.
Rozbark to dzielnica Bytomia - kojarzona prócz strojów rozbarskich, głównie jako miejsce urodzenia słynnego barokowego kompozytora Gerwazego Gorczyckiego.
Zwyczaj noszenia strojów rozbarskich zachował się w okolicznych miejscowościach (m.in. Radzionkowie, Piekarach Śląskich czy Dąbrówce Wielkiej) do lat 70. ub. wieku. Ostatnio jest powoli wskrzeszany – okazjami są m.in. święcenie pokarmów w Wielką Sobotę czy procesje Bożego Ciała.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/