Wielu krakowian i turystów uczestniczyło w poniedziałek wielkanocny w tradycyjnym Emausie, czyli odpuście i jarmarku przy klasztorze sióstr norbertanek na krakowskim Salwatorze. Mieszkańcy Wieliczki i przyjezdni oglądali w tym dniu poczynania Siudej Baby.
Odpust w kościele pw. Najświętszego Salwatora wziął swoją nazwę od miasta Emaus, do którego Chrystus udał się po zmartwychwstaniu; zgodnie z Ewangelią św. Łukasza - na drodze do tego miasta spotkał swoich uczniów.
Odpust odbywa się w wielkanocny poniedziałek w parafii Najświętszego Salwatora obejmującej kościoły przy klasztorze sióstr norbertanek i pw. Najświętszego Salwatora. W tym czasie w ich sąsiedztwie trwa tradycyjny jarmark odpustowy, który przyciąga tłumy zwiedzających.
Jak informuje Małgorzata Sadowska, zastępca dyrektora Krakowskiego Forum Kultury organizującego to wydarzenie, od zeszłego roku jarmark odpustowy Emaus organizowany jest w zmienionej formule, której głównym założeniem jest eksponowanie dziedzictwa kulturowego, utrzymanie tradycyjnego charakteru odpustu i położenie akcentu na wartości tradycyjne, rzemieślnicze, promowanie tego rzemiosła i rękodzielnictwa.
Jarmark trwa od godz. 9 do 17 i bierze w nim udział 110 wystawców. Na straganach dostępne są zarówno wyroby rękodzielnicze, jak i typowy asortyment odpustowy: kolorowe balony i plastikowe zabawki.
Wydarzeniu towarzyszy plenerowa wystawa o historii tego odpustu, warsztaty w ogrodach Zespołu Szkół Ogólnokształcących przy ul. Senatorskiej 35, podczas których powstało wielkoskalowe drzewko emausowe, a także pokonkursowa wystawa tych drzewek w Pasażu Krzysztofory przy Rynku Głównym. Drzewko emausowe, tzw. drzewko życia, to jedna z tradycyjnych zabawek sprzedawanych na kramach podczas odpustu na krakowskim Salwatorze.
Drzewko wykonane jest z kijka, w który wetknięte są drewniane listki, a na czubku umieszczona jest figurka ptaka lub gniazdo z pisklętami. Dawniej przypisywano mu wyjątkowe znaczenie i symbolikę - oznaczało powrót całej przyrody do życia, nawiązywało także do przedchrześcijańskich wiosennych obrzędów zadusznych i wierzeń, według których dusze zmarłych wracają na ziemię pod postaciami ptaków i szukają schronienia w gałęziach drzew.
Tradycja Emaus wywodzi się ze średniowiecza, kiedy w wielkanocny poniedziałek odbywała się procesja religijna z Krakowa do wsi Zwierzyniec. Zwyczaj wychodzenia do kościołów poza miastem był bardzo rozpowszechniony w Europie, zwłaszcza w XVI-XVII w. Na to "ludowe święto" chodzili w XIX w. wszyscy mieszkańcy Krakowa: najbiedniejsi i bogaci.
Z kolei mieszkańcy Wieliczki i okolic mogą się poszczycić inną tradycją, jaką są poczynania Siudej Baby. Siuda Baba to przebrany za kobietę i usmolony sadzami mężczyzna z batem i różańcem z ziemniaków, który tradycyjnie w Wieliczce zaczepia wychodzących z kościoła w drugi dzień świąt wielkanocnych ludzi i oczekuje datków. Jeżeli nie dostanie pieniędzy, strzela z bata i daje do pocałowania ubrudzony sadzami krzyż. Towarzyszy mu usmolony Cygan.
Według podań Siuda Baba była kapłanką słowiańskiej bogini Ledy. Pilnowała świętego ognia i źródełka w chramie na wzgórzu w Lednicy Górnej koło Wieliczki. Siuda Baba pełniła swoją rolę cały rok. Wychodziła tylko raz do roku, z nadejściem wiosny, aby znaleźć następczynię. Czyhała wtedy na dziewicę, która nie mogła się wykupić i zostawała Siudą Babą na następny rok. W zaganianiu ofiar pomagał jej Cygan z batem.(PAP)
autor: Rafał Grzyb
rgr/ drag/