Obraz Maksymiliana Gierymskiego „Zima w małym miasteczku”, dzięki żmudnej pracy konserwatorów z Muzeum Narodowego w Krakowie, odzyskał blask. Efekt prac można oglądać w Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach.
Dzieło Gierymskiego figurowało jako strata wojenna na liście obiektów utraconych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W listopadzie 2017 roku małopolska policja dostała sygnał, że zaginiony obraz znajduje się w Krakowie, w rękach prywatnych.
"Wielką satysfakcją jest, że możemy ponownie cieszyć się tym obrazem. To dzieło bardzo wysokiej klasy artystycznej. Często wydaje się nam, że to, co zginęło w czasie II wojny światowej, to nie były rzeczy istotne, a okazuje się, że ginęły obiekty najcenniejsze" – mówił we wtorek PAP dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie Andrzej Szczerski. Dodał, że skala trudności konserwacji była wyjątkowa, a osiągnięty efekt jest fantastyczny. "Tak spektakularna konserwacja powoduje, że dyskusja o stratach wojennych nabiera nowej aktualności. Cały czas trzeba pamiętać, że historia II wojny się nie zakończyła, bo wciąż mamy do odzyskania mnóstwo dzieł i trzeba mieć otwarte oczy i uszy, żeby ich poszukiwać" – podkreślił.
Odnaleziony obraz był pozbawiony ram. Na szczęście został tak wycięty, że zachowała się cała kompozycja malarska. Przez kilkadziesiąt lat płótno było przechowywane zwinięte w dość ciasny rulon o średnicy ok. 10 cm warstwą malarską do wewnątrz i to spowodowało liczne spękania i odpryski. Konserwatorzy stanęli przed ogromnym wyzwaniem.
"Obraz był naprawdę w dramatycznym stanie. Płótno wciąż się rolowało, osypywała się warstwa malarska i zaprawa, doszło do destrukcji warstw. Wyzwaniem była stabilizacja podobrazia i doprowadzenie do takiego etapu, żeby można było w ogóle manewrować obrazem i przeprowadzić badania" - mówiła konserwator Marzena Sieklucka.
W pierwszym etapie prac konieczne było rozprostowanie i ustabilizowanie płótna, co trwało kilka tygodni. Podklejone zostały miejsca spękań i odspojeń, klej był aplikowany stopniowo, miejsce przy miejscu. Płótno zostało od spodu wzmocnione poprzez dublaż z użyciem żywicy między tkaniną dodaną a oryginalną.
Obraz był badany rentgenem, w świetle podczerwonym i ultrafioletowym oraz metodą XRF. Pobrano także próbki z obrzeży ubytków i zbadano te mikrocząsteczki warstwy malarskiej, które się wykruszyły. Okazało się, że zaprawa jest dwuwarstwowa i podbarwiana co najmniej czteroma rodzajami żółtych pigmentów
Lico obrazu zostało najpierw oczyszczone z zabrudzeń, a dopiero potem ze starych werniksów. "Robiliśmy to używając światła ultrafioletowego i okularów powiększających, miejsce w miejsce, dlatego, że w partiach malowych ciemnymi farbami warstwa malarska była szczególnie wrażliwa i trzeba było kontrolować proces usuwania werniksu" - mówiła PAP główna konserwator Muzeum Narodowego w Krakowie Elżbieta Zygier.
Jak podkreśliła, uzupełnienie ubytków w warstwie malarskiej wymagało ogromnego skupienia i nakładu pracy. "Samo opracowanie warstwy zaprawy, dostosowanie jej faktury i precyzyjne jej włożenie tylko w miejsce ubytku a potem wyretuszowanie znów wymagało okularów powiększających i maleńkiego pędzelka o kilku włosach. To się nazywa retuszowanie naśladowcze. Dopowiedzieliśmy to, co zostało zniszczone. Najważniejszy jest artysta i pokazanie jego warsztatu, a nie warsztatu konserwatora" – powiedziała Zygier.
"Odkrycie oryginalnej warstwy malarskiej było sporym zaskoczeniem, bo obraz nabrał przepięknej tonacji, głębi i przestrzeni" – podkreśliła Marzena Sieklucka.
Obraz ma nową ramę i szybę blokującą promienie UV. Dzieło to wraz z historią jego konserwacji i filmem pokazującym przebieg prac przez najbliższe tygodnie będzie prezentowane w sali wystaw czasowych w Sukiennicach, potem na stałe trafi do Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku. "Zima w małym miasteczku" jest analogiczna do innego obrazu artysty "Wiosna w małym miasteczku". Ukazuje on ten sam fragment ulicy Czerniakowskiej w Warszawie.
Maksymilian Gierymski (1846-1874) był starszym bratem innego wybitnego malarza Aleksandra Gierymskiego i jednym z najbardziej znanych malarzy polskich XIX wieku, związanym z kolonią artystyczną w Monachium. Zmarł w wieku zaledwie 28 lat. "Zimę w małym miasteczku" namalował w 1872 r. Muzeum Narodowe w Krakowie zakupiło ten obraz do swoich zbiorów w 1938 r. W pierwszych dniach II wojny światowej dzieło zostało zarekwirowane i trafiło do budynku Akademii Górniczo-Hutniczej, gdzie mieściła się siedziba rządu Generalnego Gubernatorstwa. Obraz zdobił gabinet Kajetana Muehlmanna, który nadzorował w GG rekwirowanie i wywożenie dzieł sztuki i skarbów kultury, a następnie biuro Wyższego Dowódcy SS i Policji Friedricha-Wilhelma Kruegera. Kiedy w lutym 1945 r. do budynku weszli pracownicy muzeum, pokój był spalony, "Zimy w małym miasteczku" w środku nie znaleziono. Uznano, że obraz spłonął i zaliczono go do strat wojennych.
W 2018 roku osoby oskarżone o przywłaszczenie obrazu Joannę W.-M. i Mariusza M. Sąd Okręgowy w Krakowie skazał na rok więzienia w zawieszeniu. Małżonkowie oskarżeni zostali o przywłaszczenie obrazu o wartości 800 tys. zł, stanowiącego "mienie o znaczącej wartości oraz dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury". Zarzucono im także to, że "dokonali nieumyślnego uszkodzenia obrazu poprzez jego nieprawidłowe przechowywanie". Na oskarżoną sąd nałożył również karę grzywny w wysokości 500 złotych, uzasadniając, że to na niej ciążył większy obowiązek zadbania o los obrazu, gdyż znajdował się on wśród rzeczy przez nią odziedziczonych.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion
wos/ dki/