24.04.2017
Muzeum Historii Polski i Instytut Uniwersytetu Warszawskiego organizują wykład profesora Svena Ekdahla „Modern Battlefield Archaeology at Grunwald”, poświęcony badaniom archeologicznym na polach Grunwaldu, który odbędzie się w poniedziałek, 24 kwietnia, o godz. 17.15 w Sali Kolumnowej Instytutu Historycznego UW, ul. Krakowskie Przedmieście 26/28.
Wstęp wolny, wykład w języku angielskim.
Wykład będzie poświęcony dziejom badań archeologicznych na polach Grunwaldu. Podczas spotkania szczególny nacisk położony zostanie na weryfikację tezy Johannesa Voigta z 1836 dotyczącej dróg marszu obu armii na pole bitwy. Dotychczasowe badania profesora Ekdahla prowadzą do konkluzji, że pole bitwy leżało w innym miejscu niż lokalizacja zaproponowana przez Voigta i jego zwolenników.
We wrześniu 2014 roku z inicjatywy Muzeum Bitwy pod Grunwaldem przeprowadzono badania z użyciem detektorów metalu pól otaczających od południa i wschodu wieś Stębark. Celem była weryfikacja hipotez polskiego badacza Andrzeja Nadolskiego, które stanowią wariant dawnej tezy Voigta. W badaniach wzięło udział 50 osób, głównie Duńczyków, Norwegów, Brytyjczyków i Polaków. Rezultaty tych dociekań nie doprowadziły jednak do lokalizacji pola bitwy.
W związku z tym w sierpniu 2015 roku i we wrześniu 2016 roku podjęto próbę sprawdzenia hipotezy Svena Ekdahla, wedle której główne pole bitwy leżało na południe i wschód od wsi Grunwald. Rezultaty badań okazały się obiecujące. Przedmiotem wykładu będzie omówienie rezultatów tych badań i ich konsekwencji dla naszej wiedzy o bitwie.
Sven Ekdahl to szwedzki mediewista, znawca bitwy i tradycji grunwaldzkiej. Napisał m.in. studium źródłowe „Grunwald 1410. Studia nad tradycją i źródłami” (wydanie niemieckie 1982, polskie 2010), „Die Banderia Prutenorum des Jan Długosz – eine Quelle zur Schlacht bei Tannenberg 1410” (1976).
Źródło: Muzeum Historii Polski
***
PAP: Skąd u szwedzkiego historyka tak wielkie zainteresowanie bitwą pod Grunwaldem i dziejami zakonu krzyżackiego?
Prof. Michał Kopczyński: Bitwa grunwaldzka jest wydarzeniem kluczowym dla dziejów tej części Europy w późnym średniowieczu. Pamiętajmy, że było to jedno z największych starć zbrojnych całej epoki wieków średnich. Zrozumiałe jest więc, że bitwa z 15 lipca 1410 r. przyciąga uwagę historyków, nie tylko z krajów bezpośrednio zainteresowanych, czyli Polski, Litwy, Białorusi czy Niemiec. Równie dobrze może przyciągnąć Szweda. Międzynarodową fascynację Grunwaldem widoczne jest poprzez zainteresowanie badaniami na polu bitwy, w których latem każdego roku bierze udział około pięćdziesięciu badaczy, głównie cudzoziemców przybywających do naszego kraju na własny koszt. Są wśród nich Anglicy, Norwegowie, Duńczycy czy Szwedzi. Na Polu Grunwaldzkim badania z użyciem georadaru prowadzili również Litwini, którzy doszli do dość ciekawych, być może przełomowych rezultatów.
Prof. Michał Kopczyński: Bitwa grunwaldzka jest wydarzeniem kluczowym dla dziejów tej części Europy w późnym średniowieczu. Pamiętajmy, że było to jedno z największych starć zbrojnych całej epoki wieków średnich. Zrozumiałe jest więc, że bitwa z 15 lipca 1410 r. przyciąga uwagę historyków, nie tylko z krajów bezpośrednio zainteresowanych, czyli Polski, Litwy, Białorusi czy Niemiec.
Profesor Sven Ekdahl rozpoczął swoje badania nad bitwą grunwaldzką jeszcze w latach sześćdziesiątych w archiwach zakonu. Odnalazł przełomowy dokument. Takie odkrycia zdarzają się historykom relatywnie rzadko. Był to anonimowy i niedatowany list adresowany do Wielkiego Mistrza, dotyczący jej ważnego epizodu. Ze względu na anonimowość i brak datowania był wcześniej pomijany przez historyków. W liście, jak można wnioskować z jego treści, napisanym przez doświadczonego wojskowego, znajdowała się rada, że gdy krzyżacy po raz kolejny będą walczyć z Polakami i Litwinami, to muszą pamiętać, że ich wojska stosują podstęp. Miałby on polegać na pozorowanej ucieczce z pola bitwy. W pogoni za nimi szeregi ich przeciwników rozpadały się, bo rozpoczynała się niezorganizowana pogoń za wycofującymi się. Autor listów stwierdza w pewnym fragmencie, że tak właśnie było w przypadku „wielkiej bitwy”. To określenie było w ówczesnej Europie absolutnie oczywiste i ponad wszelką wątpliwość oznaczało starcie z 15 lipca 1410 r.
Ten list, a szczególnie to zdanie rzuciło nowe światło na przebieg bitwy. O tak zwanej „ucieczce Litwinów” pisał Jan Długosz, a jego opinia była wielokrotnie powtarzana w polskiej historiografii. Zakładano, że do ucieczki rzucili się słabiej uzbrojeni Litwini po pierwszym starciu z krzyżakami na prawym skrzydle wojsk. Jak złośliwie pisał, znany z braku sympatii do Litwinów Jan Długosz, niektórzy z Litwinów mieli dotrzeć aż do Wilna i tam ogłosili absolutną klęskę wojsk sojuszniczych. Ekdahl w swoim artykule zakwestionował tę wersję wydarzeń. Była to jego pierwsza publikacja i do tego tak istotna. To odkrycie spowodowało, że na resztę kariery naukowej pozostał przy tematyce grunwaldzkiej, podchodząc do niej w sposób charakterystyczny dla skandynawskich historyków, czyli bez jakichkolwiek uprzedzeń i zamiłowań typowych dla polskich historyków. Takim „zamiłowaniem” polskich historyków jest wiara w wersję wydarzeń Długosza, która miała być oparta na przekazie jego patrona prymasa Zbigniewa Oleśnickiego i swojego ojca, którzy brali udział w bitwie grunwaldzkiej. Pamiętajmy jednak, że Długosz pisał o wojnie z krzyżakami długo po jej zakończeniu, gdy bitwa była już mitem. Ekdahl, wolny od tych nawyków spojrzał krytycznie na tę wersję wydarzeń i wybrał do swojej interpretacji źródła najbliższe chronologicznie bitwie i pozostawiając barwne literacko źródła i tradycję długoszową.
Prof. Michał Kopczyński: W liście, jak można wnioskować z jego treści, napisanym przez doświadczonego wojskowego, znajdowała się rada, że gdy krzyżacy po raz kolejny będą walczyć z Polakami i Litwinami, to muszą pamiętać, że ich wojska stosują podstęp. Miałby on polegać na pozorowanej ucieczce z pola bitwy. W pogoni za nimi szeregi ich przeciwników rozpadały się, bo rozpoczynała się niezorganizowana pogoń za wycofującymi się. Autor listów stwierdza w pewnym fragmencie, że tak właśnie było w przypadku „wielkiej bitwy”.
Jedna z jego książek, „Grunwald 1410. Studia nad tradycją i źródłami” została przetłumaczona na język polski, ale z opóźnieniem niemal czterdziestoletnim. Druga z jego monografii, poświęcona sztandarom krzyżackim zdobytym pod Grunwaldem wciąż jest nieprzetłumaczona na język polski. Historyk publikował również w czasopismach i zbiorach studiów. Muzeum Historii Polski w porozumieniu z Ekdahlem chciałoby wydać je w formie książkowej.
PAP: Miejsce bitwy grunwaldzkiej zostało ustalone w roku 1836. Jak Ekdahl doszedł do hipotezy podważającej ten dawny pogląd?
Prof. Michał Kopczyński: W 1836 r. pruski historyk Johannes Voigt, analizując drogę dojścia do pola bitwy wojsk krzyżackich i polsko-litewskich, wyznaczył pole bitwy. Na podstawie tej modyfikowanej później hipotezy wyznaczono znane miejsce upamiętnienia bitwy. W hipotezie Voigta nie zgadzały niektóre szczegóły dotyczące dojścia i położenia słońca. Pamiętajmy, że bitwa zakończyła się stosunkowo późno, ale nie dlatego, że jak pisze Długosz Jagiełło miał problemy z podejmowaniem wszelkich decyzji. Powodem rozkazu króla o odprawianiu kolejnych mszy świętych było oczekiwanie na przesunięcie się słońca, tak aby jego promienie nie świeciły w oczy. Należało więc odtworzyć położenie słońca 15 lipca 1410 r. Jeżeli hipoteza podejścia do pola bitwy przedstawiona przez Ekdahla jest prawdziwa to wszystkie te szczegóły zaczynają układać się w logiczną całość. Jagiełło czekał, aż słońce nie będzie przeszkadzało jego rycerzom. Wymaga to jednak pewnego „przesunięcia” miejsca, w którym rozegrała się bitwa.
Badania z użyciem wykrywaczy metali prowadzone od 2014 r. pod egidą Muzeum Bitwy Grunwaldzkiej zmierzają do wyznaczenia położenia faktycznego miejsca rozegrania bitwy. Oczywiście badacze nie mogą liczyć na odnalezienie zbroi walczących lub mieczy. Pamiętajmy, że po bitwie zwycięska armia oczekiwała tam przez tydzień, a jej żołnierze zajmowali się między innymi zbieraniem drogocennego uzbrojenia. Chodzi więc o odnalezienie „galanterii” militarnej, czyli na przykład grotów strzał i włóczni, które uszły uwadze zbieraczy. Badania przyniosły rezultat: znane nam pole grunwaldzkie jest puste. Poszukiwania objęły więc obszar na południe i wschód od Stębarka. One również nie przyniosły rezultatów. Gdy zaczęto poszukiwania na południe i wschód od wsi Grunwald okazało się, że artefaktów jest znacznie więcej. Te ustalenia potwierdzają litewskie badania georadarowe, które wykazały istnienie w tym rejonie jam grobowych. Kości poległych zostały odkopane w pobliżu kaplicy wybudowanej przez krzyżaków kilka lat po bitwie. Nie oznacza to jednak, że to miejsce było jedynym polem pochówków poległych.
PAP: Ekdahl w swoim wystąpieniu podsumuje więc dotychczasowe ustalenia, czy raczej całość badań na polu grunwaldzkim?
Prof. Michał Kopczyński: Wydaje się, że pewna „masa krytyczna” przesłanek potwierdzających jego hipotezy została przekroczona i może on postawić wniosek, że bitwa rozegrała się w nieco innym miejscu niż dotąd zakładano. Oczywiście mówimy tu o przesunięciu rzędu kilkuset metrów, być może kilometra. To otworzy drogę do kolejnych badań i zmieni naszą optykę, którędy prowadziły drogi do pola bitwy rozgrywanej, ze względu na swój kawaleryjski charakter na dużym obszarze i przez kilka godzin.
Rozmawiał Michał Szukała PAP