Nawet 4,9 mln uczniów może być objętych wsparciem w postaci wyprawki szkolnej - powiedział w poniedziałek wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Bartosz Marczuk. Poinformował, że maksymalny koszt tego programu to 1,5 mld zł.
Wiceminister był pytany w radiu TOK FM o koszty zapowiedzianej przez rząd wyprawki dla dzieci zaczynających naukę we wrześniu tego roku w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych do 18. roku życia.
"Jeżeli chodzi o koszt maksymalny, czyli gdyby objąć tym również maturzystów, absolwentów techników i dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, to jest w okolicach 1,5 mld zł, bo takich dzieci w systemie jest 4,9 mln" - powiedział Marczuk.
Poinformował, że wyprawka nie będzie wydawana w formie bonu. "Rodzice tak czy inaczej (...) wydają pieniądze na wyprawkę, często to jest dla nich wielkie wyzwanie, żeby to +spiąć+ w sierpniu, wrześniu. W związku z tym jak dostają pieniądze, to w naturalny sposób przeznaczą je dla dzieci" - powiedział.
"To jest świadczenie na wniosek, w związku z tym będzie to decyzja indywidualna, czy się o to ubiegać, czy nie" - dodał.
Marczuk był także pytany o zapowiadane minimalne emerytury dla kobiet, które wychowały co najmniej czwórkę dzieci. Poinformował, że ze wstępnych szacunków wynika, że z takiej emerytury skorzysta kilkanaście tysięcy matek.
"Być może nie jest to jakaś ogromna liczba, ale jak spoglądamy na skalę mikro, na tę niesprawiedliwość, która jest w tej chwili, że np. jest jakaś mama, która wychowała dziesięcioro dzieci i teraz są one dorosłe i pracują na nasze emerytury, płacąc składki, podatki itd. i ona zostaje na koniec dnia, jak dobiega wieku późniejszego, bez niczego, to gwarancja, że ona otrzyma 1029 zł minimalnego świadczenia to wydaje się, że to jest bardzo sprawiedliwe" - powiedział Marczuk.
Przypomniał, że będzie to dopłata do minimalnej emerytury, a jedynie w nielicznych przypadkach to przekazanie pełnej kwoty.(PAP)
autor: Olga Zakolska
ozk/ agz/