Tegoroczna podwyżka dla nauczycieli – łącznie ok. 15 proc. – to najwyższa podwyżka, jaką kiedykolwiek otrzymali w ciągu roku budżetowego. Mam nadzieję, że wakacje pozwolą troszkę wyciszyć emocje i spojrzeć bardziej realnie na to, co oferuje rząd – wskazał w czwartek szef MEN Dariusz Piontkowski.
Minister edukacji narodowej był w czwartek pytany w Polskim Radiu 24 o podpisaną przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizację Karty nauczyciela. Nowela wprowadza od 1 września podwyżkę dla nauczycieli i jednorazowy dodatek dla nauczycieli stażystów. Określono w niej również minimalną wysokość dodatku za wychowawstwo.
"Sądzę, że nauczyciele będą zadowoleni, że dostaną dodatkowe pieniądze. Trzeba przypomnieć, że od września będzie to 9,6 proc.; w styczniu było 5 proc. Łącznie ok. 15 proc. w skali jednego roku. To jest najwyższa podwyżka, jaką kiedykolwiek nauczyciele otrzymali w ciągu jednego roku budżetowego" – powiedział Piontkowski.
"Gdyby to przełożyć na realne pieniądze, to nauczyciel dyplomowany w tym roku dostanie zwiększoną pensję o ponad 500 zł. Ta skala podwyżki, myślę, że powinna już robić wrażenie. Wiem, że ktoś machał tysiącem złotych przed oczyma nauczycieli, ale trzeba brać pod uwagę realne możliwości budżetowe" – dodał.
Minister podkreślił jednocześnie, że rozmowy nie zostały zakończone. "My nie mówimy, że zakończyliśmy już rozmowy. Chcemy rozmawiać dalej. Także rozmawiać o wynagrodzeniach nauczycieli, o systemie wynagradzania nauczycieli, także w przyszłych latach" – powiedział.
"Mam nadzieję, że okres wakacyjny pozwoli troszkę wyciszyć emocje i pozwoli nauczycielom spojrzeć bardziej realnie na to, co oferuje rząd, a nie tylko i wyłącznie kierować się emocjami" – dodał.
Wszyscy uczniowie po szkołach gimnazjalnych i podstawowych znajdą miejsce w szkołach średnich, oczywiście nie wszyscy w szkołach pierwszego wyboru – powiedział Piontkowski. Minister wyjaśniał na antenie Polskiego Radia 24, że absolwenci gimnazjów i szkół podstawowych mogli składać wnioski do wybranych szkół średnich. "W tamtym roku najczęściej w dużych miastach były to trzy szkoły, do których można składać aplikację. W tym roku część miast, np. Warszawa zdecydowały, że nie ma żadnych ograniczeń i w zasadzie każdy uczeń może zgłosić aplikację do każdej szkoły, która istnieje w Warszawie" – wskazał.
Zaznaczył, że trzeba pamiętać, iż także w przeszłości nie wszyscy uczniowie znajdowali miejsce w wybranych szkołach, bo np. aplikowali tam, gdzie była większa konkurencja i ich poziom punktów nie wystarczał.
Zapewnił, że "każde dziecko po szkole podstawowej i gimnazjalnej znajdzie swoje miejsce w szkole średniej". "Nie będzie to oczywiście zawsze ta szkoła, którą wybrali sobie na początku" – dodał.
"Tak samo było w poprzednich latach. (…) Jeśli jest jakieś liceum, które jest popularne w danym mieście, to nie wszyscy się do niego dostawali" – zaznaczył.
Szef MEN podał w czwartek, że szkoły średnie przygotowały ponad 830 tys. miejsc dla absolwentów gimnazjów i szkół podstawowych; łącznie to ponad 100 tys. więcej miejsc niż uczniów. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
ktl/ mhr/