Powszechna edukacja regionalna powinna być ważnym elementem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, a różnorodność regionów jest polską siłą i bogactwem, a nie zagrożeniem – mówili uczestnicy piątkowej debaty w Katowicach, apelując o budowę systemu takiej edukacji.
Specjalnym gościem spotkania, zorganizowanego przez śląskich regionalistów oraz naukowców i studentów z koła politologów Uniwersytetu Śląskiego, był prezydent Słupska Robert Biedroń. Polityk ocenił, że postawy nacjonalistyczne oraz próby dominacji większości nad mniejszościami są tendencjami, których należy się obawiać.
„Politycy, którzy dzisiaj wygrywają wybory, w skali globalnej, doprowadzili do tego, że zamazywanie różnić religijnych, etnicznych i dominacja większości nad mniejszością stała się raczej standardem, a nie wyjątkiem. Te tendencje nacjonalistyczne (…) będą coraz bardziej wyraźne i są widoczne; tego powinniśmy się bardzo obawiać. Co temu może przeciwdziałać? Edukacja regionalna (…), czyli rozmowa o tym” – mówił Biedroń.
Jego zdaniem zrozumienie tego, że różnorodność – pod wieloma względami - jest integralną częścią społeczeństwa - to obecnie jedno z największych wyzwań dla Polski. „Brak tego zrozumienia prowadzi do tych wszystkich konfliktów, które - szczególnie dzisiaj, w dobie kryzysu - są też bardzo podsycane” – dodał prezydent Słupska, ubolewając, że „politycy dzisiaj nie mają odwagi akcentować różnorodności i na różnorodności budować swojej tożsamości”.
Posłanka Nowoczesnej Monika Rosa jako przykład ubiegania się o formalne uznanie różnorodności i śląskiej tożsamości wskazała złożony przez jej partię projekt ustawy, uznającej „ślonskom godkę” za język regionalny. W poprzedniej kadencji parlamentu podobny projekt, poparty ponad 140 tys. podpisów, nie został uchwalony.
„To, jak większość potraktuje mniejszość świadczy przede wszystkim o tej większości. Następuje kolejna próba budowania centralnego państwa; takiego kolektywu, gdzie każdy obywatel ma być taki sam, tak samo wyglądać i w to samo wierzyć - to się, niestety, dzieje na naszych oczach. To są pewnie lata wielu zaniedbań, ale efekt mamy jaki mamy: mamy antyuchodźczość, antyukraińskość, antyśląskość i antyodmienność. Ale mam nadzieję, że jeszcze tylko dwa lata” – powiedziała posłanka.
Henryk Mercik, członek zarządu woj. śląskiego, a zarazem lider tworzącej się Śląskiej Partii Regionalnej ocenił, że władze – nie tylko obecnie, ale także w minionych latach – mają dla środowisk regionalnych komunikat: „nas nie interesuje, kim jesteście, jakie jest poczucie waszej tożsamości itd. Ale jesteśmy tak ważni, że to my wam powiemy, kim macie być”. Według Mercika każdy region „zasługuje na regionalną formację polityczną, która nie będzie traktowała tego regionu jako trampoliny tylko i wyłącznie do centrali”.
W ocenie Mercika, dobra edukacja regionalna - historyczna i kulturowa - jest kluczem do poznania własnych korzeni oraz historii miejsca, w którym żyjemy. „Moim zdaniem edukacja regionalna powinna służyć do budowy świadomego obywatelskiego społeczeństwa; obywateli, którzy nie tylko znają historię miejsca, w którym mieszkają, ale są z tej historii dumni, są nią zainteresowani. Duma z tej historii nakazuje im aktywnie uczestniczyć w codziennym życiu tej społeczności. Edukacja regionalna powinna spełniać taką rolę” – powiedział.
„Bardzo mi zależy na tym, żeby to, co nazywamy edukacją regionalną stało się w skali regionu systemem. I żebyśmy nie ograniczali tego pojęcia do śląskiej części województwa; ci, którzy mieszkają w tych nie śląskich częściach, również oczekują edukacji regionalnej (…). Edukacja regionalna ma być skierowana do wszystkich mieszkańców województwa, ale nie wszyscy mają otrzymać to samo – to ma być dedykowane dla różnych miejsc” – dodał Mercik.
Śląskim miastem, gdzie w szkołach prowadzona jest edukacja regionalna, jest Rybnik. Jego prezydent Piotr Kuczera ocenił, że choć w przeszłości tego typu edukacja prowadzona była głównie w domach rodzinnych, dziś także samorząd może i powinien zajmować się tym, m.in. wspierając oddolne inicjatywy w tym zakresie.
Podczas debaty Biedroń namawiał obecnych, by – jak mówił – byli dumni ze swoich miejscowości. „Bądźcie dumni z waszych miejscowości, nie mówcie nigdy że to jest zadupie. Każda z tych miejscowości ma bogatą historię (…). Szczególnie teraz, kiedy zaczynamy odkrywać tą naszą tożsamość, historię naszych przodków, warto to podkreślać” – powiedział, przekonując, że każde miasto można pokazać w sposób atrakcyjny.
„Dzisiaj, jak jeżdżę po Polsce, ludzie mówią: zrób nam drugi Słupsk (…). Słupsk nie zmienił się aż tak bardzo w ciągu trzech lat, ale zmieniła się narracja, opowieść o Słupsku. To samo może być z innymi; trzeba zacząć od zmiany tego, jak opowiadamy o naszych miastach, budować dumę z naszych miejscowości” – zachęcał.
Podczas sesji pytań uczestnicy spotkania namawiali Biedronia na start w wyborach prezydenckich oraz pytali o możliwość budowania przez prezydenta Słupska własnego zaplecza politycznego, np. partii. Biedroń zachęcał natomiast do oddolnych inicjatyw – także odnośnie dopominania się o interesy Śląska.
„Wydaje mi się, że problem nie jest w tym, że ma przyjechać ktoś na białym koniu i zrobić coś, co będzie idealne. Większym wyzwaniem, i chyba bardziej skutecznym jest, jak wykorzystać to, co dzisiaj jest, do tego, żeby realizować interesy poszczególnych grup społecznych” – mówił.
„Oczywiście można głosować na Biedronia, można mieć nadzieję, że przyjedzie Biedroń na białym koniu, zrobi śląski językiem regionalnym i będzie nam się tutaj cudownie żyło - pewnie tak się nie stanie. Oczywiście, mógłbym was oszukiwać, powiedzieć, że tak, ja wam wszystko załatwię i tak dalej. Wolałbym, żebyśmy wspierali raczej społeczeństwo obywatelskie; żebyśmy wspierali to co jest, budowali to oddolnie, a później zobaczyli, co z tego wyjdzie” – dodał prezydent Słupska.
„Załóżcie komitet, startujcie na Śląsku. Ja się do was przyłączę w pewnym momencie, ale róbcie to. Nie oczekujcie, że politycy załatwią wszystkie wasze sprawy” – podsumował Biedroń, przytaczając przy tym opinie swojego partnera o tym, że „ludzie nie lubią słuchać, że powinni sami coś robić, sami się organizować, bo liczą na rycerza na białym koniu”.
Biedroń podarował organizatorom katowickiego spotkania przetłumaczoną na „ślonskom godkę” preambułę konstytucji, a sam otrzymał czapkę z napisem „chachor”. „To urwis, człowiek, który nie boi się iść pod prąd” – tłumaczył regionalista Łukasz Kohut. Wcześniej Biedroń nagrał film, w którym mówił po śląsku. (PAP)
autor: Marek Błoński
mab/ pad/