Nowa podstawa programowa do szkoły podstawowej pełna jest bałaganu i chaosu, a dzieci i młodzież uczy jedynie odtwórczego podejścia - ocenił w czwartek Rafał Grupiński (PO).
Przewodniczący sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży powiedział w radiowej Trójce, że jest załamany po zapoznaniu się z nową podstawą programową. "Jestem załamany generalnie, jako wieloletni nauczyciel i także współtwórca programu dla szkół średnich i szkół zawodowych" – stwierdził.
"Kierunek jest taki: uczeń zna, uczeń wymienia, uczeń przytoczy, uczeń umie napisać, uczeń potrafi zrozumieć. To jest szkoła z lat 60-tych poprzedniego wieku, szkoła odtwórcza kompletnie, szkoła w której pomieszane są elementy programu" – dodał. W ocenie Grupińskiego, podstawa programowa "pełna jest bałaganu, chaosu, a uczy dzieci i młodzież jedynie odtwórczego podejścia".
Pytany, czy jeśli PO doszłoby do władzy, to powrócą gimnazja, a podstawa zostanie zmieniona, odparł, że byłaby to kwestia poważnej decyzji. "Jeśli system będzie przewrócony, to bez wątpienia warto się będzie zastanowić, jak najmniej boleśnie przeprowadzić ponowne zmiany usensawniające. Podstawy programowe na pewno będą musiały być zmienione, bo inaczej będziemy mieli fatalny poziom naszej młodzieży i przyszłych pokoleń" - powiedział.
Minister edukacji Anna Zalewska podpisała we wtorek rozporządzenie dot. nowej podstawy programowej, które będą obowiązywały w szkole podstawowej od września. Podstawa programowa kształcenia ogólnego to rozporządzenie ministra edukacji, w którym jest opisane, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym. Programy nauczania i podręczniki muszą być z nią zgodne. Nauczyciel ma obowiązek realizacji treści zawartych w podstawie. MEN podkreśla, że nowa podstawa jest nowoczesna, ale szanuje przeszłość i historię.
Grupiński przypomniał w czwartek, że PO uczestniczy w zbiórce podpisów pod wnioskiem o referendum oświatowe. "Bierzemy w tej sprawie aktywnie udział, w każdym powiecie mamy pełnomocnika do spraw referendum edukacyjnego" – przekazał.
Pytany, czy referendum ma sens i może doprowadzić do cofnięcia zmian, odparł, że "wierzy w pewien sens protestu, który wyraża się poprzez składanie podpisów pod wnioskiem". "Nie podejrzewam, żeby PiS chciał to referendum przegłosować w Sejmie" – dodał.
W skład komitetu inicjatywy obywatelskiej wchodzą przedstawiciele partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych. Inicjatorem akcji jest Związek Nauczycielstwa Polskiego. W referendum Polacy mieliby odpowiedzieć na pytanie: "Czy jest pan/pani przeciwko reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?". Aby złożyć obywatelski wniosek o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum, jego inicjatorzy muszą zebrać co najmniej 500 tys. podpisów. Uchwałę w sprawie referendum ogólnokrajowego Sejm podejmuje większością głosów. (PAP)
ktl/ wkt/