Powiedzieliśmy, że nie będziemy paktowali z komunistyczną władzą, będziemy budowali polskie państwo od początku, co ostatecznie kiedyś przywróci nam niepodległość - mówił Antoni Macierewicz, jeden z założycieli KOR na lekcji historii w Pałacu Prezydenckim.
Lekcja historii odbyła się w piątek w 40. rocznicę powstania Komitetu Obrony Robotników. Poprowadziła ją Justyna Błażejowska, autorka książki "Harcerską drogą do niepodległości. Od Czarnej Jedynki do Komitetu Obrony Robotników". Uczestniczyli w niej uczniowie szkół średnich m.in. z Płocka, Radomia i Nowego Sącza.
Podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski przypomniał, że lekcje historii w Pałacu Prezydenckim to cykl spotkań, które odbywają się, ponieważ "są takie rzeczy w przeszłości, których wspólnie powinniśmy się uczyć". "Ponieważ coś mówią o nas, o teraźniejszości, a jednocześnie ta nauka odbywa się z korzyścią dla naszej przyszłości" - zaznaczył.
Szef MON Antoni Macierewicz mówił, że on i Piotr Naimski są jedynymi żyjącymi założycielami KOR. "Środowisko 1. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej +Czarnej Jedynki+ było tym, które zainicjowało akcję pomocy robotnikom natychmiast, gdy doszło do represji (...) rzecz polegała wówczas na tym, że Polska była okupowana przez Związek Sowiecki, a jego reprezentantem na terenie Polski (...) była formacja, która się nazywała partią polityczną, ale była w istocie aparatem przemocy sowieckiej zwanym PZPR" - mówił.
Wspominał bunt przeciwko tej partii najpierw Żołnierzy Niezłomnych, później podczas manifestacji, demonstracji studenckich w 1968 r. i "w systematycznych buntach pracowniczych, robotniczych". "Wreszcie przyszedł rok 1976 (...) często mówimy o Radomiu, Ursusie, przypominamy Płock, czasami mówimy o Nowym Targu, Nowym Sączu. Ale w istocie było to 76 największych skupisk pracowniczych w całej Polsce. Blisko 200 tys. ludzi wówczas strajkowało, w istocie w buncie przeciwko komunistycznej opresji" - powiedział szef MON.
Wspominał, że nastąpiły wówczas straszliwe represje, a zakres "torturowania i spychania do więzień był olbrzymi". Wtedy właśnie - mówił - zareagowało środowisko 1. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej, które od lat przygotowywało wychowanków, że przyjdzie moment, kiedy będą potrzebni, by podjąć jawną walkę o niepodległość. "Wtedy z ulgą powiedzieliśmy +tak, teraz jest ten moment+ (...) przyszedł czas działania. Związany on był w koniecznością zorganizowania wielkiej akcji pomocy tysiącom ludzi, którzy dla naszego dobra zaryzykowali własnym życiem, strajkując, wychodząc na ulice, walcząc z komunistyczną władzą dla niepodległości Polski, ale także dla naszego codziennego życia (...) Dlatego solidarność z tymi robotnikami była naturalnym wymogiem" - podkreślił.
Opowiadał, że 23 września 1976 r. - gdy oficjalnie zakładano Komitet Obrony Robotników - nie było go w Warszawie. "Znajdowałem się w więzieniu w Radomiu, gdzie regularnie jeździliśmy na procesy robotników. By wiedzieli, że nie są sami, że solidaryzują się z nimi ludzie z innych grup społecznych, że ich bliscy będą mieli opiekę. I regularnie nas po tych procesach zamykano do więzienia. Dlatego mnie nie było tego 23 września, ale to już była tylko formalność: apel był napisany, ludzie przygotowani, grupy harcerzy i studentów jeździły do miejsc, gdzie trzeba było zorganizować lekarstwa, adwokatów, jakąkolwiek pomoc" - opowiadał Macierewicz.
"Powiedzieliśmy, że nie będziemy poprawiali socjalizmu, nie będziemy paktowali z komunistyczną władzą (...) będziemy budowali polskie państwo od początku, od związków zawodowych, związków studenckich, niezależnych gazet, kształcenia, a także innych instytucji społecznych, które ostatecznie kiedyś przywrócą nam niepodległość i pozwolą odbudować państwo polskie" - mówił Antoni Macierewicz.
Jak wspominał, struktura organizacyjna powstała "dosłownie na korytarzu sądowym" podczas jednego z pierwszych procesów. "Jedni zajęli się zbieraniem pieniędzy, inni załatwianiem adwokatów, trzeci drukowaniem podziemnych gazet, czwarci kontaktami z zagranicznymi dziennikarzami. I tak powstała podziemna struktura, która kierowała jawną pomocą. I kiedy SB już tak dalece atakowała naszych kolegów jeżdżących na procesy i z pomocą, i konieczna była jakaś zewnętrzna struktura ich chroniąca, powstał pomysł, by powołać komitet, który będzie apelował zarówno do obywateli o pomoc, jak i do ludzi z innych krajów. Taka była geneza powołania KOR" - mówił.
"Powiedzieliśmy, że nie będziemy poprawiali socjalizmu, nie będziemy paktowali z komunistyczną władzą (...) będziemy budowali polskie państwo od początku, od związków zawodowych, związków studenckich, niezależnych gazet, kształcenia, a także innych instytucji społecznych, które ostatecznie kiedyś przywrócą nam niepodległość i pozwolą odbudować państwo polskie" - mówił Macierewicz.
Piotr Naimski, wspominając tamten okres, opowiedział o maju 1977 r., kiedy dowiedzieli się, że w Krakowie zabito Stanisława Pyjasa. "To był moment, kiedy odczuliśmy grozę sytuacji, ale też uświadomiliśmy sobie, że ta chwila wymaga nadzwyczajnego wysiłku i determinacji, bo jeżeli nie uda nam się przerwać tego, co zaczęła SB, my będziemy następni" - relacjonował.
Opowiedział też o dniu, kiedy jechali z Warszawy na mszę żałobną do Krakowa i zostali po drodze "wyłapani" przez SB. "Zgromadzono nas na komisariacie na Dworcu Centralnym, było nas wielu, bo łapano wszystkich, którzy się tylko do nas zbliżyli. Panowała atmosfera przygnębienia i wstał Antoni Pajdak (jeden ze skazanych w tzw. procesie szesnastu - PAP) i zaczął opowiadać o tym, jak w 1945 r. został zwabiony do Milanówka przez bezpiekę rosyjską, wywieziony do Moskwy, jak był sądzony, jak siedział w więzieniu. Wszyscy słuchaliśmy, także milicjanci. Wykład trwał bardzo długo i Pajdak całą historię tego czasu nam wtedy opowiedział. To był wielki człowiek" - podkreślił.
Komitet Obrony Robotników to jedno z najważniejszych ugrupowań opozycyjnych w PRL-u. Stał się on intelektualną i organizacyjną podstawą dla Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", pierwszego za "żelazną kurtyną" niezależnego związku zawodowego.
KOR był reakcją na represje, które w 1976 r. spotkały robotników z Radomia, Ursusa i Płocka. Głównym celem Komitetu było niesienie pomocy prawnej i finansowej represjonowanym przez peerelowskie władze robotnikom i ich rodzinom. Żywiołowe protesty (strajki, wiece i demonstracje uliczne) wybuchły w Polsce 25 czerwca 1976 r. po ogłoszeniu dzień wcześniej przez premiera Piotra Jaroszewicza drastycznej podwyżki cen żywności.
23 września 1976 r. 14 osób ogłosiło "Apel do społeczeństwa i władz PRL", informując o powstaniu KOR-u. Sygnatariusze wzywali do: przyjęcia do pracy wszystkich zwolnionych, ogłoszenia amnestii dla skazanych i więzionych za udział w strajkach, ujawnienia rozmiarów zastosowanych represji i ukarania osób winnych łamania prawa.
Apel podpisali: Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Ludwik Cohn, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, Jan Józef Lipski, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Antoni Pajdak, Józef Rybicki, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, ksiądz Jan Zieja i Wojciech Ziembiński. Nieco później dołączyli do KOR-u: Halina Mikołajska, Mirosław Chojecki, Emil Morgiewicz, Wacław Zawadzki, Bogdan Borusewicz, Józef Śreniowski, Anka Kowalska, Stefan Kaczorowski, Wojciech Onyszkiewicz i Adam Michnik.
W 2006 r. w 30. rocznicę powstania KOR-u, w Pałacu Prezydenckim prezydent Lech Kaczyński odznaczył nieuhonorowanych dotąd założycieli KOR, współpracowników Komitetu, "cichych bohaterów".(PAP)
akn/ mow/