Uczniowie nadal noszą zbyt ciężkie tornistry i plecaki, dlatego, że nie mogą zostawić książek i zeszytów w szkole - wynika z raportu NIK. Zastrzeżenia kontrolerów budzi też zły stan techniczno-sanitarny obiektów szkolnych oraz np. zbyt ciasne sale.
W raporcie Najwyższej Izby Kontroli można też przeczytać, że w ponad połowie skontrolowanych szkół nie zablokowano w komputerach dostępu uczniów do treści, które mogą stanowić zagrożenie dla ich prawidłowego rozwoju.
NIK skontrolowała - od 7 kwietnia do 5 lipca 2016 r. - 60 szkół publicznych: 30 szkół podstawowych i 30 gimnazjów w sześciu województwach: kujawsko-pomorskim, małopolskim, opolskim, podkarpackim, podlaskim i świętokrzyskim. Na podstawie ankiet NIK uzyskała również dane dotyczące organizacji pracy uczniów oraz warunków lokalowych z prawie 7 tys. spośród 19 tys. szkół z terenu całej Polski.
Na zlecenie NIK Sanepid zważył tornistry i plecaki 19,7 tys. uczniów we wszystkich skontrolowanych szkołach. Okazało się, że waga blisko połowy tornistrów (45 proc.) przekraczała zalecany ciężar, czyli 10 proc. masy ciała ucznia (w niemal 9 proc. przekraczała 15 proc. masy ciała). W skrajnym przypadku plecak ucznia ważył prawie połowę jego masy ciała. Jak zauważa Izba oznacza to, że w podobnych warunkach teczka do pracy dorosłego mężczyzny ważyłaby ok. 35 kg.
Według NIK, przyczyną takiego stanu rzeczy było głównie niezapewnienie uczniom możliwości pozostawienia w szkole części przyborów lub podręczników szkolnych lub zorganizowanie tej możliwości w sposób niefunkcjonalny, co stwierdzono w 32 szkołach.
Z kolei w trzech szkołach, w których można było zostawić książki w szafkach, kontrolerzy stwierdzili niedopuszczalne praktyki pobierania z tego tytułu opłat (od 10 do 40 zł za rok szkolny). W jednej ze szkół wykryli, że 200 metalowych szafek przez osiem miesięcy składowano w podziemiach szkoły, zamiast udostępnić uczniom.
Komentując tę część raportu rzeczniczka prasowa MEN Anna Ostrowska przypomniała, że dyrektor szkoły ma prawny obowiązek zapewnienia uczniom możliwości pozostawienia części podręczników i przyborów szkolnych w pomieszczeniach szkolnych. "Kontrole służb sanitarnych wykazały, że przeciążenie tornistra często powoduje wkładanie do niego rzeczy, które wcale nie są konieczne do nauki na zajęciach szkolnych (gry, zabawki, albumy z naklejkami, itp.). Zatem w tym przypadku ważne jest wzmocnienie nadzoru pedagogicznego nad szkołami, co uwzględniliśmy w prawie oświatowym. Apelujemy również do rodziców, by sprawdzali, co ich dzieci noszą w plecakach szkolnych" - zaznaczyła.
W raporcie napisano też, że wszystkie skontrolowane szkoły zapewniły uczniom możliwość korzystania z komputerów z dostępem do Internetu. NIK podkreśla jednak, że ponad połowa szkół (37 placówek), wbrew ustawowym wymogom, nie zabezpieczyła dostępu uczniów do treści, które mogą stanowić zagrożenie dla ich prawidłowego rozwoju (np. do materiałów pornograficznych). Część szkół (19 placówek) skuteczne zabezpieczenia wdrożyła dopiero w toku kontroli.
Z raportu wynika także, że dzieci uczyły się w za ciasnych salach. W 47 z 60 szkół część zajęć dydaktycznych odbywała się w pomieszczeniach, w których na jednego ucznia przypadała powierzchnia mniejsza niż 2 m kwadratowe. W 19 szkołach uczniowie podczas części zajęć dydaktycznych mieli do dyspozycji 1,5 m kw. i mniej. W skrajnym przypadkach – Gimnazjum nr 1 w Rzeszowie i SP w Zespole Szkół w Nowym Wiśniczu – powierzchnia na 1 os. wynosiła 1,1 m kw.
Jak informuje Izba, przeprowadzanie lekcji w za małych salach potwierdzają dane pozyskane z 7 tys. szkół. W 64 proc. szkół część zajęć odbywała się w salach, w których powierzchnia nie przekraczała 2 m kw., z czego w przypadku 46 proc. powierzchnia ta mieściła się w przedziale 1,5-2 m kw., a w przypadku 16,5 proc. – od 1 do 1,5 m kw., a w 1,4 proc. szkół – nie przekraczała 1 m kw.
"Prowadzenie lekcji w takich warunkach jest nie tylko niekomfortowe, ale nie gwarantuje również pełnego bezpieczeństwa na przykład, w sytuacji nagłej ewakuacji uczniów" - zauważa NIK.
W przypadku najmłodszych uczniów, tj. z klas I-III, większość skontrolowanych szkół podstawowych (26 z 30 kontrolowanych) zorganizowała warunki ich pobytu w sposób adekwatny do wieku. "W pozostałych, wbrew zaleceniom Ministra Edukacji Narodowej nie wydzielono w salach dydaktycznych m.in. części rekreacyjnej lub też organizowano zajęcia na piętrach bez toalet" - zaznaczono.
NIK zwróciła też uwagę, że stan sanitarno-techniczny budynków i sposób zagospodarowania przyległego terenu większości skontrolowanych szkół (ta było w prawie 70 proc. placówek) nie zapewniał uczniom w pełni bezpiecznego pobytu (m.in. przewody elektryczne umieszczone na ścianie budynku, za śliskie schody lub w złym stanie technicznym).
Nie wszystkie szkoły zapewniły także pełne bezpieczeństwo uczniów podczas zajęć sportowych. Najczęściej stwierdzono nieprawidłowy stan urządzeń rekreacyjno-sportowych: nawierzchnia boisk 10 szkół (17 proc.) była nierówna, w trzech szkołach część bramek nie była trwale przymocowana, a ich konstrukcja była niestabilna – NIK zwraca uwagę, że może to prowadzić do tragicznych wypadków. W 9 placówkach część zajęć wychowania fizycznego odbywała się w miejscach do takich zajęć nieprzystosowanych, tj. na korytarzach szkoły.
Jak podała NIK we wszystkich przypadkach zagrożenia życia uczniów (w 5 z 60 skontrolowanych szkół), w wyniku działań kontrolerów, dyrektorzy szkół podjęli stosowane działania jeszcze w toku kontroli.
Według Izby stan techniczno-sanitarny szkół jest następstwem zarówno niewłaściwego zarządzania szkołami, jak i zaniedbań w zakresie finansowania placówek oświatowych, uwarunkowanych możliwościami organów prowadzących. Zdaniem NIK "niezbędna jest poprawa staranności w zarządzaniu szkołami ze strony dyrektorów, jak również stały nadzór uprawnionych organów nad zapewnieniem uczniom bezpiecznych i higienicznych warunków nauki. Niezbędne będzie też zwiększenie środków finansowych przez organy prowadzące na uzupełnienie wyposażenia szkół, remonty oraz modernizacje". (PAP)
dsr/ malk/