Realizacja podstawy programowej nie powinna wiązać się z nakładaniem na uczniów dodatkowych pozaszkolnych obciążeń – uważa rzecznik praw dziecka Marek Michalak. W piśmie do minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej wskazał na potrzebę analizy podstaw programowych.
Michalak zwrócił uwagę, że często otrzymuje prośby o interwencję w związku z delegowaniem przez nauczycieli na uczniów i ich rodziców części zadań związanych z kształceniem. W wystąpieniu generalnym do szefowej MEN wskazał w szczególności na obowiązkowe prace domowe "w niepokojącej ilości", a także zadawanie uczniom tematów nieprzerobionych na lekcji, do samodzielnego opracowania.
Rzecznik ocenił, że taka praktyka ma bezpośredni wpływ na ograniczenie prawa dzieci do czasu wolnego, zabawy i rozwijania własnych zainteresowań, a także przyczynia się do postępującego przemęczenia uczniów.
"Bezdyskusyjną w tej kwestii sprawą jest fakt, że obowiązkiem nauczycieli i dyrektora szkoły jest zadbanie o stworzenie uczniom warunków do harmonijnego rozwoju. Nauczyciele argumentują jednak, że obciążenie uczniów wynika z zakresu treści zawartych w podstawie programowej" - tłumaczył RPD.
"Nawet przy dobrej organizacji pracy i przy poprawnie przygotowanym i realizowanym programie nauczania nie mają możliwości przerobienia i utrwalenia z uczniami w sposób rzetelny wszystkich niezbędnych treści bez konieczności wymagania od ucznia samodzielnej pracy w domu po zajęciach" - dodał.
Według Michalaka podstawa programowa "powinna stanowić trzon, minimum niezbędnych treści, pozostawiając dzieciom i nauczycielom przestrzeń do ich poszerzania adekwatnie do indywidualnych potrzeb i możliwości danej grupy uczniów". Jego zdaniem "nadmierne rozbudowanie szczegółowych wymagań w ramach wielu przedmiotów w rzeczywistości ogranicza tę przestrzeń i raczej nie sprzyja indywidualizacji procesu kształcenia".
RPD poprosił o opinię prof. Krzysztofa Konarzewskiego, który porównał obecną podstawę programową z obowiązującą przed rokiem szkolnym 2017/2018. Z ekspertyzy wynika, że podstawa zawiera tyle samo lub więcej wymagań szczegółowych, o podobnym poziomie trudności.
"Wynika z niej również, że znaczną część wymagań starej podstawy programowej przepisano, a w wielu miejscach wprowadzono jedynie drobne zmiany leksykalne, ignorując fakt, że poprzednia podstawa programowa była planowana dla uczniów średnio o dwa lata starszych i mających za sobą trzyletni kurs propedeutyczny, a aktualnie została przeznaczona dla uczniów młodszych, którzy otrzymali zaledwie roczny kurs propedeutyczny" - napisał rzecznik.
RPD zwrócił się do MEN z pytaniem, czy resort dokonał wcześniej wyliczenia czasu niezbędnego do przekazania uczniom wiedzy i wyćwiczenia umiejętności w odniesieniu do poszczególnych wymagań zawartych w podstawie programowej. Poprosił także o przekazanie informacji, czy dokonano porównania tych danych do liczby godzin zajęć z danego przedmiotu, a jeżeli tak, to czy wyliczenia te uwzględniają potrzebę indywidualizacji procesu nauczania, rozwijania zainteresowań uczniów i konieczność zaplanowania lekcji powtórzeniowych i sprawdzianów.
Michalak poprosił także o przekazanie uzasadnienia do każdego z poszczególnych wymagań zawartych w obecnie obowiązującej podstawie programowej kształcenia ogólnego dla drugiego etapu edukacyjnego szkoły podstawowej, w kontekście ich znaczenia dla realizacji ogólnych celów procesu kształcenia i wychowania dzieci w Polsce. MEN ma 30 dni na odpowiedź na pismo rzecznika.(PAP)
autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ wus/