Jest kwestią otwartą, czy habilitacje w polskim systemie szkolnictwa powinny pozostać; jeśli tak, to powinny istnieć również habilitacje wdrożeniowe - mówił w czwartek podczas Kongresu 590 wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Gowin wziął udział w panelu "Nowoczesne uczelnie - współpraca z biznesem. O wyzwaniach jakie stoją przed uczelniami". Jak ocenił, jednym z sukcesów jego resortu okazały się doktoraty wdrożeniowe, jednak - dodał - nie udało się wprowadzić wdrożeniowych habilitacji.
"Jest oczywiście sprawą otwartą, czy habilitacje powinny pozostać w polskim systemie, ale jeżeli mają pozostać, to dlaczego niby miałyby być tylko doktoraty wdrożeniowe? Habilitacje wdrożeniowe też powinny się pojawić, tymczasem to wywołało zmasowany sprzeciw polityczny i środowiska akademickiego" - mówił. "To jest jednak miara pewnych barier mentalnościowych, które trzeba pokonać" - dodał.
Jak powiedział Gowin, po wejściu w życie Konstytucji dla Nauki niewiele już będzie można osiągnąć zmianami legislacyjnymi, a jedynie np. pod kątem zmiany mentalności czy zmian organizacyjnych.
Szef MNiSW odniósł się także do krytyki projektu Ustawy 2.0 przez przedstawicieli nauk humanistycznych. "Tym humanistom przeszkadza, że tam będzie coś, co zdeprecjonuje nauki humanistyczne. Tylko humaniści, jako deprecjonujące dla siebie, uważają to, że tak dużo się mówi o wdrożeniowym aspekcie nauki. To, że tak dużo uwagi - mniej w ustawie, a więcej w debatach publicznych - wokół tych ustaw o innowacyjności poświęca się temu, że nauka powinna służyć gospodarce, a nie być wieżą z kości słoniowej" - stwierdził.
Gowin ocenił, że polskie uczelnie zmieniają się na korzyść, jednak m.in. w Azji dzieje się to dużo szybciej, dlatego należy przyspieszyć tempo zmian.
Wśród wyzwań swojego resortu na drugą połowę kadencji rządu wymienił m.in. zintegrowanie zmian w szkolnictwie, wykorzystanie dużych centrów badawczych (takich jak wrocławskie EIT+).
Wicepremier stwierdził, że miarą sukcesu reform w szkolnictwie wyższym może być to, że polskie uczelnie będą na tak wysokim poziomie, że będą zapewniać polskim przedsiębiorcom "rąk i umysłów" do pracy nie tylko polskich studentów, ale i zagranicznych.
Uczestnicy panelu chwalili m.in. wprowadzenie doktoratów wdrożeniowych oraz ustawę o innowacyjności i projekt ustawy 2.0, które ich zdaniem przyczyniają się do lepszej współpracy środowisk akademickich i biznesowych.
Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak stwierdził, że te rozwiązania zaowocują jednak dopiero w przyszłości. Jak dodał, współpraca między przedsiębiorcami i naukowcami jest istotna i może przynieść pozytywne projekty szczególnie na poziomie lokalnym.
Wiceprezes Grupy Azoty Grzegorz Kądzielawski zaznaczył, że w spółce jest obecnie najwięcej doktorantów, którzy realizują doktoraty wdrożeniowe. Ocenił, że współpraca nauki i biznesu rozwija się coraz lepiej, jednak wciąż istnieją pewna obszary problematyczne, jak chociażby kwestia mobilności zawodowej i elastyczności przedsiębiorstw na zmieniające się i pojawiające wciąż nowe profesje.
Rektor Politechniki Śląskiej prof. Arkadiusz Mężyk ocenił, że nadal istnieje pewna nieufność środowisk naukowych wobec przedsiębiorców i przedsiębiorców wobec naukowców, co - jego zdaniem - wynika z niewiedzy. Podkreślał, że nie ma jednego modelu funkcjonowania nauki i biznesu, lecz przełamaniem we wzajemnych relacjach tych dwóch środowisk określił doktoraty wdrożeniowe.
Prezes Krakowskiego Parku Technologicznego Wojciech Przybylski stwierdził natomiast, że polskie przedsiębiorstwa dopiero dojrzewają - zarówno w sensie "mentalnym" jak i "technologicznym" do świata nauki. Dodał, że w jego ocenie na światowym rynku innowacyjności nie ma takiego miejsca, w którym model połączenia nauki i biznesu odpowiadałby za większą część rynku innowacji. "To zawsze jest mniejsza część rynku, tak jest i będzie w Polsce, nie niedługo, tylko zawsze" - powiedział Przybylski.
Wiceprezes Stowarzyszenia Top 500 Innovators dr inż. Krystyna Malińska oceniła, że w modelu kariery naukowej brakuje naukowcom "odwagi", by współpracować z firmami np. na stażach przemysłowych i naukowych. Jak podkreśliła ten element powinien znaleźć się jako wymóg na dalszej ścieżce kariery naukowej.
Kaźmierczak stwierdził, że kształcenie w Polsce trwa zbyt długo, dlatego należałoby przywrócić tzw. piąty poziom nauczania - szkoły policealne oraz szkoły zawodowe.
"My nie mamy czterech lat, żeby kogoś uczyć. To, co minister Krystyna Łybacka zrobiła i rząd SLD, czyli ten obłęd scholaryzacji, zniszczenie szkolnictwa zawodowego, zniszczenie tego piątego poziomu, nauczania policealnego jest kompletnym absurdem" - mówił.
"W działaniach, które trzeba podjąć koniecznie, tj. kwestia osiedlenia emigrantów z Ukrainy, Białorusi, Wietnamu w jakieś istotnej liczbie w Polsce, bo to, co w tej chwili się dzieje, to jest trochę tak jak z reprywatyzacją w Warszawie - nie widać braków na rynku pracy, Ukraińcy mogą wjeżdżać bez wiz, więc obojętnie ilu ich tu wjedzie - nie ma problemu, potem oni wyjadą i zobaczymy, co się zacznie dziać" - stwierdził Kaźmierczak.
Również Kądzielawski ocenił, że Grupie Azoty brakuje wykwalifikowanych pracowników, stąd spółka stara się wspierać szkoły zawodowe.
Z kolei prof. Mężyk zaznaczył, że Politechnika Śląska wprowadza tzw. kształcenie dualne, w wyniku którego studenci muszą realizować zajęcia praktyczne w wymiarze sześciu miesięcy w ciągu roku. Jak ocenił należałoby przemyśleć, czy w Polsce nie warto byłoby skorzystać z modelu amerykańskiego np. poprzez wprowadzenie szkół kształcących przed studiami, czyli college.
Założenia projektu tzw. Ustawy 2.0 Gowin przedstawił we wrześniu podczas Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie. Zapowiedział wówczas, że chce zaaplikować polskiej nauce "silny impuls rozwojowy". Zaznaczył, że projekt ustawy został wypracowany wraz ze środowiskiem akademickim, a prace nad nim z udziałem ok. 7 tys. naukowców, doktorantów, studentów, przedstawicieli administracji uczelni, trwały prawie dwa lata. (PAP)
autor: Mateusz Roszak
mro/ hgt/