380 tysięcy dolarów przeznaczyła w tym roku Polsko-Słowiańska Unia Kredytowa (PSFCU) na stypendia dla polonijnej młodzieży w Stanach Zjednoczonych. Pomoc otrzymało 222 maturzystów i 117 studentów.
Licząca 40 lat instytucja finansowa ma 17 oddziałów w stanach Nowy Jork, New Jersey i Illinois. Zrzesza ok. 92 tys. członków i dysponuje niemal 1,9 mld dolarów w aktywach.
PSFCU przychodzi w sukurs swoim młodym członkom kończącym szkoły średnie i kształcącym się na wyższych uczelniach. Przez ostatnie 16 lat wyasygnowała na ten cel łącznie ponad cztery miliony dolarów. Ze stypendiów, przyznawanych obecnie w kwocie od 1000 do 5000 USD, skorzystało w tym czasie niemal 3,5 tys. osób.
Podczas środowej uroczystości w siedzibie Unii na nowojorskim Greenpoincie z udziałem stypendystów i ich rodziców dyrektor wykonawczy Unii Bogdan Chmielewski podkreślił, że w dziele wspierania edukacji jego instytucja współpracuje blisko także z Centralą Polskich Szkół Dokształcających w Ameryce oraz Instytutem Józefa Piłsudskiego.
"Program stypendialny istnieje już od 2001 roku, czyli jest to już 16. edycja. W tym roku przeznaczono rekordową kwotę 380 tys. dolarów. Cieszę się, że ten program się rozwija nie tylko w sensie finansowym. Korzysta z niego coraz więcej osób" – dodał.
Program stypendialny PSFCU jest ciągle wzbogacany. Przed trzema laty dołączono do niego kategorię "Wschodząca Gwiazda Naszej Unii" obejmujący jednostki mające udokumentowane osiągnięcia w zakresie nauki, sportu, muzyki, sztuki i przywództwa.
W tym roku zainicjowano wspólnie z amerykańskim konglomeratem General Electric oraz Kancelarią Prezydenta RP edycję podróży studyjnych po Polsce. Dziesięciu studentów w ciągu dziesięciu dni odwiedziło czołowe firmy, instytucje gospodarcze i kulturalne, oglądało zabytki itp. Kulminacją pobytu było spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą.
W trakcie środowej uroczystości przedstawiciele kierownictwa Unii, a także konsul generalny RP w Nowym Jorku Maciej Golubiewski zwracali uwagę na znaczenie edukacji w procesie wzmacniania roli społeczności polskiej w Stanach Zjednoczonych. "Ważny jest nasz język, tradycje, wartości" - podkreślił konsul w rozmowie z PAP. Według niego, „jeśli jednak nie będzie osób z dobrym wykształceniem, a później na poziomie elit nie będą one tych pięknych tradycji i wartości propagować", to nie przebiją się z tym do środowiska amerykańskiego.
Podkreślił, że ponieważ koszty kształcenia na wyższych uczelniach są w USA bardzo wysokie, tym cenniejsze są takie inicjatywy jak ta kontynuowana od lat przez PSFCU. Dyplomata podkreślił również, że przyznawane stypendia budują zarazem więź w obrębie wspólnoty.
Przewodnicząca komisji stypendialnej dr Katarzyna Kowalska mówiła o kryteriach przyznawania pomocy finansowej. Należą do nich osiągnięcia w nauce, działalności pozaszkolnej, związki ze społecznością, której służy Unia, jak też potencjał i dojrzałość kandydatów.
Kowalska powiedziała PAP, że o stypendia starała się w tym roku młodzież z różnych uczelni. Od szkół pomaturalnych typu community college po prestiżowe uczelnie zrzeszone w elitarnej Lidze Bluszczowej. Dziesięciu studentów wywodziło się właśnie z tych elitarnych szkół. Były też dwie osoby kształcące się w Europie: w Poznaniu i Edynburgu.
"Niektóre podania od studentów dosłownie +zbijają z nóg+. Raz może to być ktoś, kto studiuje na elitarnej uczelni i już w liceum osiągnął wiele. Działał mocno poza szkołą i ma niesamowite sukcesy akademickie. Kiedy indziej może do być podanie od osoby, która przyjechała tutaj, wychowała samotnie dwójkę dzieci, pracuje w pełnym wymiarze godzin i wraca na studia, by przeskoczyć np. z pozycji salowej na pozycję pielęgniarki. Zdaje sobie sprawę, że będzie ją czekało kilka lat nauki, ale jest zmotywowana i wie, dlaczego to robi" – tłumaczyła Kowalska.
Jedną ze studentek, która otrzymała stypendium w najwyższej wysokości, pięciu tysięcy dolarów, jest urodzona w Ameryce i mieszkająca na Brooklynie Melania Bis. Wybrała kierunek rachunkowość finansowa na należącym do Ligi Bluszczowej Cornell University.
"Do nauki nakłaniali mnie rodzice. Przyjechali z Polski, nie mieli nic, ale doszli do dobrej pracy. Mam też dwie starsze siostry, które przyjechały z Polski i dostały się na Ivy League. Jedna pracuje na Wall Street, druga jest doktorem. Także ich praca i poświęcenie motywują mnie, żeby osiągnąć coś w życiu" – przekonywała.
Melania ma ambitne plany. Zamierza po ukończeniu nauki na Cornell University studiować administrację biznesu (MBA) na Harwardzie. Później chce przez 5–7 lat pracować na Wall Street, a następnie założyć własną firmę.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ cyk/ malk/