Rozwiązanie siłowe i barbarzyństwo systemowe; to także kpina z procesu legislacyjnego - tak w czwartek wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński ocenił rządową propozycję zmian dotyczącą matur. Granatem chce się ugasić pożar, nikt nie myśli o skutkach - podkreślił.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował w środę, że rząd zajmie się projektem ustawy przewidującej, że w szkołach, w których rady pedagogiczne nie podejmą decyzji o dopuszczeniu uczniów do matury, prawo takie będzie przysługiwać dyrektorowi szkoły, a w szczególnych przypadkach organowi prowadzącemu. W czwartek przed południem projektem ma się zająć Sejm, a wieczorem Senat. Po tych pracach ustawa ma trafić do Kancelarii Prezydenta.
"To jest po pierwsze kpina z procesu legislacyjnego. Tak się nie tworzy i nie przyjmuje prawa. Po drugie to jest dowód na to, że granatem chce się ugasić pożar, skutki będą bardzo bolesne dla wszystkich. Bo burzy się system oświaty, w tym system egzaminowania. Jestem przekonany, że rządowi naprawdę brakuje wyobraźni. Nie można zamiast argumentów używać siły. Bo to jest rozwiązanie na pewno siłowe i to jest barbarzyństwo systemowe" - mówił w TOK FM Baszczyński.
Wiceprezes ZNP dodał też, że nastroje wśród protestujących nauczycieli są coraz gorsze. "Jesteśmy coraz bardziej wkurzeni, coraz bardziej zniesmaczeni, bo te pomysły świadczą o tym, że tak naprawdę rząd nie ma żadnego pomysłu poza rozwiązaniami siłowymi" - powiedział.
Dopytywany o konsekwencje rządowych rozwiązań Baszczyński powiedział m.in., że zamykają one uczniom możliwość odwołania się od oceny. Jak mówił projekt ten będzie przedmiotem dyskusji w parlamencie, gdzie pracują także posłowie i senatorowie będący nauczycielami. "Jeżeli podniosą rękę za takim rozwiązaniem to to jest hańba dla tych, którzy to zrobią. I mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie wolno dopuścić do takiej sytuacji, ja chcę wierzyć, że pan prezydent, który ma żonę nauczycielkę, nie podpisze takiej ustawy, bo ona jest w swoich skutkach groźna. To nie jest metoda na rozwiązanie problemu" - ocenił Baszczyński.
Wiceprezes ZNP powiedział też, że przedstawiciele związku nie wezmą udziału w planowanych na piątek obradach okrągłego stołu dotyczącego edukacji w Polsce. "Nie wybieramy się (tam) przede wszystkim dlatego, że nie dostaliśmy zaproszenia (...). To jest istotne, choć ważniejszą sprawą jest na pewno fakt, że nie o taki okrągły stół nam chodziło (...). To jest farsa (...). Ten okrągły stół niczego nie rozwiąże, bo nie może rozwiązać" - mówił Baszczyński, podkreślając, że dyskusja o oświacie w Polsce powinna toczyć się w gronie ekspertów, a nie przypadkowych osób, które zarejestrowały się do obrad na Stadionie Narodowym.
Wiceprezes ZNP odniósł się również do czwartkowych doniesień "Dziennika Gazety Prawnej", który opisał kolejne propozycje PiS dla nauczycieli. Kluczowym elementem ma być właśnie zwiększenie czasu pracy – nawet do 24 godzin tygodniowo. Jednocześnie, na rok lub dwa, proponuje się przywrócenie w Karcie nauczyciela przepisu, który pozwoliłby nauczycielom odejść na wcześniejszą emeryturę po 30 latach pracy, w tym 20 lat w oświacie (z tzw. kredą), niezależnie od wieku. "To są rozwiązania, o których trzeba rozmawiać i zapewne będziemy rozmawiać" - skomentował Baszczyński.
Od 8 kwietnia trwa ogólnopolski strajk nauczycieli zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej Solidarności.
Matury powinny się rozpocząć 6 maja. Rok szkolny dla uczniów ostatnich klas szkół ponadgimnazjalnych kończy się 26 kwietnia, czyli w najbliższy piątek. Tego dnia maturzyści powinni otrzymać świadectwa ukończenia szkoły, bo jej ukończenie jest warunkiem dopuszczenia do egzaminu maturalnego. Zakończenie roku szkolnego powinno zostać poprzedzone wystawieniem przez nauczycieli ocen i zatwierdzeniem ich przez rady pedagogiczne klasyfikacyjne. Nie odbyły się jednak one dotąd w części szkół ze względu na strajk nauczycieli. (PAP)
nno/