Robimy wszystko, by dzieci ze specjalnymi potrzebami były włączane do społeczności szkolnej – zapewniła w piątek w Poznaniu szefowa MEN Anna Zalewska. Minister odniosła się do zarzutów, że resort chce uniemożliwić dzieciom z niepełnosprawnościami naukę w szkole.
Nauczanie indywidualne może być prowadzone w domu ucznia albo w szkole. Z tej formy kształcenia korzystają np. dzieci w trakcie leczenia onkologicznego, po operacjach, z obniżoną odpornością, także dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Ministerstwo Edukacji Narodowej - w najnowszym projekcie rozporządzenia - proponuje rezygnację z tej formy w szkołach i przedszkolach.
W ocenie rodziców dzieci z niepełnosprawnościami jest to pozbawianie dzieci kontaktu z rówieśnikami. Protestują rzecznicy praw obywatelskich i praw dziecka oraz opozycja, która twierdzi, że rozporządzenie niweczy długoletnie osiągnięcia edukacyjne tzw. edukacji włączającej.
Szefowa resortu edukacji powiedziała, że przygotowane zmiany idą w "dokładnie odwrotną stronę" niż twierdzą krytycy. Zapewniała, że nie chodzi o wyłączenie dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi (z powodu niepełnosprawności) ze szkoły, tylko o takie zorganizowanie nauki, by były dla nich jak najkorzystniejsze.
"My mówimy - autyzm, asperger czy specjalna potrzeba nie jest chorobą. Jesteście w szkole i tak dostosowujemy rytm pracy, indywidualizujemy naukę, że jeżeli masz słabszy dzień, będziesz mógł być w domu" - tłumaczyła minister. Zapewniła, że na kształcenie dzieci ze specjalnymi potrzebami ministerstwo przeznaczyło 6,5 mld zł w subwencji oświatowej.
"Samorządowi nie wolno dotknąć tych pieniędzy. Nie może ich zabrać np. do liceum ogólnokształcącego, do szkoły zawodowej a już na pewno nie na drogę. Edukacja włączająca ma polegać właśnie na tym, że dziecko ma być w szkole. Robimy wszystko, żeby dziecko – razem z nauczycielem, rodzicem, byli włączeni do społeczności szkolnej" - powiedziała szefowa MEN.
Poinformowała, że resort pracuje nad ograniczeniem biurokracji związanej z kształceniem dzieci z niepełnosprawnościami.
"Pracujemy nad projektem, który wyeliminuje kilka orzeczeń – nie może być tak, że rodzic jest skazany na zdobywanie w różnych miejscach różnego rodzaju orzeczeń po to, żeby nimi zaświadczać o specjalnej potrzebie swojego dziecka – chcemy doprowadzić do jednego orzeczenia" – wyjaśniła.
W poniedziałek odbędzie się spotkanie w Centrum Dialogu Społecznego, podczas którego przedstawiciele MEN będą rozmawiać z zainteresowanymi po to, aby móc ewentualnie wprowadzić do projektu rozporządzenia poprawki. (PAP)
rpo/ bos/