„Józio, chodź do domu” – to tytuł filmu, którego bohaterem jest Josef Wilf, syn ocalonych z Holokaustu. Wilf dwa, trzy razy w miesiącu modli się na grobie Oskara Schindlera. Premiera dokumentu odbędzie się w czwartek w Fabryce Oskara Schindlera w Krakowie.
Josef Wilf, który na co dzień pracuje jako przewodnik turystyczny w Izraelu, przyjedzie na premierę do Polski. Przy okazji zwiedzi Kraków, pierwszy raz w życiu pojedzie też do Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Po kilku dniach pobytu w Krakowie uda się do Warszawy, gdzie w poniedziałek weźmie udział w pokazie dokumentu „Józio, chodź do domu" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
Po projekcjach w Krakowie i Warszawie odbędzie się spotkanie z bohaterem dokumentu.
Reżyser obrazu Marcin Chłopaś spotkał Josefa Wilfa podczas wycieczki do Izraela w 2011 r. „Josif Wilf był naszym przewodnikiem. Płynnie mówił po polsku. Jest otwartym człowiekiem i dosyć chętnie mówił o sobie. Dowiedziałem się, że mimo iż przedstawia się +Józio z Wałbrzycha+, to w tym Wałbrzychu nie był od 1957 r." - opowiadał PAP reżyser.
Okazało się też, że niedługo po wycieczce Chłopasia do Izraela, Wilf przyjedzie do Berlina na konferencję naukową. „Była to okazja, aby zabrać Józefa do Wałbrzycha i nakręcić film" - wspominał reżyser. W 2011 r. Wilf po raz pierwszy od 54 lat odwiedził Wałbrzych.
Josef Wilf urodził się dwa lata po wojnie, jest synem ocalonych z Holokaustu polskich Żydów, którym po wojnie nie udało się ułożyć życia w Polsce. Nagonka antysemicka w latach 1956-59 wypędziła z Polski ok. 50 tys. Żydów, w tym rodzinę Wilfów.
„Józio, chodź do domu" to opowieść o chłopcu, który dowiaduje się, że jest Żydem i nie bardzo wie, co to znaczy. A gdy emigruje z rodziną do Izraela dowiaduje się, że Żydem nie jest.
Zdjęcia po realizacji trafiły na półkę. „Za dużo emocji, bym mógł to ogarnąć od razu. Musiałem chyba dojrzeć, przeżyć swój własny wstrząs, żeby potrafić zrobić z tego opowieść dla widzów" - powiedział autor filmu, który zmontował reportaż dopiero w 2016 r. Zdaniem Chłopasia film - ze względu na sytuację polityczną na świecie oraz ze względu na rosnące napięcia rasowe - dziś jest bardziej aktualny niż sześć lat temu. (PAP)
bko/ agz/