Historię żołnierza AK i WiN, Antoniego Dołęgi, który ukrywał się do 1982 r., przedstawia film dokumentalny zrealizowany przez oddział TVP w Lublinie. W niedzielę film zaprezentowano na przedpremierowym pokazie w miejscowości Popławy-Rogale (Lubelskie).
W Popławach-Rogalach, niedaleko Łukowa, w czerwcu tego roku odnaleziono szczątki ludzkie, najprawdopodobniej Dołęgi. Według okolicznych mieszkańców ukrywał on się do końca życia. Zmarł w 1982 r., został pochowany po kryjomu.
W fabularyzowanym filmie dokumentalnym pt. „Polski nie zniszczy nic na świecie – historia chorążego Antoniego Dołęgi” przedstawione zostały relacje i świadectwa ludzi, którzy znali Dołęgę, współpracowali z nim, ukrywali go w swoich gospodarstwach przez kilkadziesiąt lat. Film zawiera też rekonstrukcje wydarzeń z życia Dołęgi, przestawione z udziałem potomków ich uczestników.
Na pokaz filmu w remizie strażackiej w Popławach-Rogalach licznie przybyli okoliczni mieszkańcy. Dopiero przed kilkoma miesiącami zaczęli oni mówić o historii Dołęgi.
„Ta historia mogła ujrzeć światło dzienne dopiero niedawno, po pełnym odzyskaniu wolności. Przedtem było wiele zakłamania, ludzie bali się głośno mówić o tym, co wiedzą, liczyli się z konsekwencjami od ówczesnych władz. To się zmieniło kilka lat temu i ta historia zaczyna ożywać, czy raczej być odtajniona” – powiedział wójt gminy Trzebieszów, Mirosław Szekalis.
„Historia mojego wuja jakby wraca na swoje miejsce. Udało się odnaleźć miejsce jego pochówku, czekamy na zakończenie identyfikacji szczątków. Wiemy już, że będzie godny pochówek. To wielka dla nas satysfakcja po kilkudziesięciu latach poszukiwań” – mówił wnuk siostry Dołęgi, Ronald Werelich, który od kilku lat poszukiwał jego grobu.
„To jest bardzo ważne, by mówić, że byli ludzie, którzy naprawdę wierzyli w wolną Polskę. Możemy dziś swobodnie myśleć i mówić, to jest najcenniejsze” – dodał Szekalis.
Autorka filmu, Bogna Bender-Motyka z lubelskiego oddziału TVP, podkreśliła, że Dołęga był ostatnim ukrywającym się żołnierzem podziemia.
„Antoni Dołęga przysiągł przed ołtarzem Matki Boskiej w kościele w Trzebieszowie, że nigdy się nie ujawni i dotrzymał słowa. To był człowiek honoru. On miał świadomość, że dopóki się nie podda, to ta mała niepodległość trwa. Był ostatnim ukrywającym się. Ukrywał się wśród swoich, nie pod zmienionym nazwiskiem gdzieś na Ziemiach Odzyskanych, bo takich ludzi było wielu” – powiedziała Bender-Motyka.
„Dołęga nie przetrwałby, gdyby nie ludzie, którzy dawali mu schronienie. On przetrwał dzięki temu, że tutaj wartości były traktowane poważnie i do tej pory są” – dodała dziennikarka.
Wnuk siostry Dołęgi, Ronald Werelich, który od kilku lat poszukiwał jego grobu, powiedział, że cieszy się, że z prezentacji filmu o jego krewnym w rodzinnych stronach. „Film pokazuje tej społeczności, jacy są ważni. Bez nich nie byłoby historii mojego wuja, jego ukrywania się” – powiedział.
„Historia mojego wuja jakby wraca na swoje miejsce. Udało się odnaleźć miejsce jego pochówku, czekamy na zakończenie identyfikacji szczątków. Wiemy już, że będzie godny pochówek. To wielka dla nas satysfakcja po kilkudziesięciu latach poszukiwań” – dodał Werelich.
Rodzina Dołęgi, pochodząca spod Łukowa, przeniosła się po wojnie na Pomorze. Byli przekonani, że Dołęga zginął w latach 50. ubiegłego wieku, bo nie utrzymywał z nimi żadnych kontaktów. Ojciec Ronalda Werelicha w latach 70. przyjeżdżał do Łukowa, szukał miejsca pochówku Dołęgi, rozmawiał z mieszkańcami, ale niczego się nie dowiedział.
Antoni Dołęga urodził się w 1915 r. w Łukowie. Przed wojną ukończył szkołę podoficerską przy 84 pułku piechoty w Pińsku. W stopniu kaprala walczył we wrześniu 1939 r. W czasie okupacji działał w konspiracji. W 1944 r. wcielony został do 2 Armii Wojska Polskiego. Walczył w jej szeregach do maja 1945 r., kiedy to z grupą żołnierzy zdezerterował pod Budziszynem i wrócił w rodzinne strony.
Tam Dołęga nawiązał kontakt z oddziałem zbrojnym por. Józefa Matusza ps. Lont, działającym w łukowskim obwodzie WiN. Patrole z tego oddziału organizowały akcje wymierzone przeciwko nowej władzy, opierając się o szeroko rozbudowaną siatkę współpracowników. W 1951 r., po śmierci Lonta, dowództwo oddziału, który liczy wówczas niespełna 20 osób, przejął Dołęga.
Kolejne zasadzki, obławy i działania agenturalne UB doprowadziły do wykruszenia się żołnierzy Dołęgi. Kilku ostatnich ujawniło się w 1955 r. Dołęga pozostał w ukryciu. Przenosił się z miejsca na miejsce, korzystając z pomocy mieszkańców. Nie podejmował już żadnych akcji zbrojnych. Posługiwał się kilkoma pseudonimami: Znicz, Pijak, Mały Franio, a także Kulawy Antek. Nogę stracił na skutek obrażeń powstałych w wyniku wypadku z bronią.
Zbigniew Kopeć (PAP)
kop/ akw/