W marcu 2014 r. rozpocznie się w Gdańsku produkcja pierwszego na świecie pełnometrażowego filmu będącego animacją malarską. Obraz będzie opowiadał o życiu i zagadce śmierci XIX-wiecznego malarza holenderskiego Vincenta van Gogha.
80-minutowy film pt. "Loving Vincent" będzie się składał z ok. 56 tysięcy klatek malowanych jako obraz na płótnie.
"Nie każda z tych klatek będzie nowym, odrębnym obrazem. Technicznie będzie to wyglądać tak, że powstanie pierwsza klatka, a później malarz będzie malował już tylko poszczególne zmiany w ruchu postaci. Po zakończeniu produkcji pozostanie ponad tysiąc obrazów" - powiedział PAP Sean Bobbitt, prezes zarządu BreakThru Films, firmy, która zrealizuje film.
Wyjaśnił, że do tej pory powstawały krótkie animacje malarskie; "Loving Vincent" zaś będzie pierwszym na świecie filmem tej kategorii o pełnym metrażu.
Bobbitt zapowiedział, że w filmie ożywionych zostanie ponad 100 obrazów van Gogha.
"Film ma opowiadać o artyście oczami ludzi, których on sam malował. Postacie z jego obrazów będą mówić o pasji van Gogha do sztuki. Kiedy zmarł w kieszeni jego koszuli znaleziono list, w którym napisał, że +Mogą za nas mówić tylko nasze obrazy+. Artysta malował osoby, które dobrze znał, nie był portrecistą na zamówienie" - wyjaśnił Bobbitt.
"Każdy z bohaterów filmu będzie namalowany tak, jakby zrobił to sam van Gogh, ze wszystkimi cechami portretu artysty takimi jak kolor, ślad pędzla, faktura, różne deformacje. Sam rys twarzy nie będzie jednak zgodny 1:1 z dziełem van Gogha, tylko podobny do oblicza naszego aktora" - wyjaśniła reżyserka.
Powstającą animację szef BreakThru Films nazywa "dokumentem kryminalnym".
"Będzie to bowiem rodzaj śledztwa w sprawie przyczyn śmierci van Gogha. Czy rzeczywiście, jak się powszechnie uważa, targnął się na swoje życie, czy może stał się jednak ofiarą zabójstwa. Nie próbujemy rozstrzygać, która z tych wersji jest prawdziwa. Opowiadanie o ostatnich dniach jego życia ma służyć bardziej temu, aby lepiej poznać los tego artysty" - wyjaśnił Bobbitt.
Reżyserem i pomysłodawcą filmu jest malarka i reżyserka Dorota Kobiela. "Do tej pory miałam głównie doświadczenie związane z malarstwem i zawsze chciałam przenieść ten rodzaj sztuki na język filmowy" - powiedziała PAP.
Scenariusz filmu o van Goghu Kobiela przygotowuje we współpracy z poetą i prozaikiem Jackiem Dehnelem.
"Scenariusz miał już chyba z osiem przepisywań. To naprawdę duże wyzwanie. Chodzi bowiem o to, żeby opowiedzieć historię, po części znaną, w sposób nowy i wciągający na tyle, aby utrzymać ciekawość widza przez kilkadziesiąt minut. Teraz jest już na finalnym etapie, czekamy jeszcze na konsultacje z Muzeum van Gogha w Amsterdamie. Zależy nam bowiem bardzo na realizmie tego filmu, stąd też duża część scenariusza oparta jest na prawdziwych zdarzeniach i faktach" - podkreśliła Kobiela.
W filmie wystąpi ok. 10 aktorów, głównie z Wielkiej Brytanii. Jak wyjaśnił Bobbitt, zdjęcia z nimi będą kręcone w Londynie.
"Każdy z bohaterów filmu będzie namalowany tak, jakby zrobił to sam van Gogh, ze wszystkimi cechami portretu artysty takimi jak kolor, ślad pędzla, faktura, różne deformacje. Sam rys twarzy nie będzie jednak zgodny 1:1 z dziełem van Gogha, tylko podobny do oblicza naszego aktora" - wyjaśniła reżyserka.
W pracy nad filmem dobiega obecnie końca etap przedprodukcyjny. Z rekrutacji ogłoszonej kilka miesięcy temu wyselekcjonowano ok. 30 malarzy, głównie absolwentów ASP, którzy w styczniu przejdą w Gdańsku jeszcze finalne szkolenie. Nabór plastyków do pracy przy filmie przeprowadzi też Centrum Technologii Audiowizualnych we Wrocławiu.
"Ważna w tym filmie będzie na pewno spójność. Każdy z malarzy ma przecież własną wrażliwość i styl. Dla nich zapewne może być pewnym wyzwaniem stłumienie swojego artystycznego +ja+ i podporządkowanie się stylistyce filmu" - odpowiedziała Kobiela, zapytana, jakie trudności spodziewa się przy tworzeniu filmu.
Trwają też ostatnie negocjacje związane z finansowaniem dzieła. Budżet filmu oszacowano na ok. 20 milionów dolarów. Dwa miliony złotych na produkcję "Loving Vincent" przeznaczył Polski Instytut Sztuki Filmowej.
"Naszym celem jest skończyć film w takim terminie, aby miał swoją premierę na festiwalu filmowym w Cannes w 2015 r." - powiedział Bobbitt.
BreakThru Films zostało założone przez producenta Hugh Welchmana w Londynie w 2001 r. Polska siedziba firmy początkowo mieściła się w Warszawie, natomiast teraz główne studio znajduje się w Gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym.
Firma może się pochwalić produkcją "Piotrusia i wilka" nagrodzonego w 2008 r. Oscarem w kategorii krótki film animowany. To film lalkowy, stanowiący ekranizację baśni muzycznej Sergiusza Prokofiewa. W pracy nad nagrodzoną animacją brało udział łódzkie studio Se-ma-for. Spółka producencka Welchmana zrealizowała też m.in. film pełnometrażowy "Latająca maszyna" (2011), będący połączeniem nowoczesnej animacji ze zdjęciami aktorskimi; przygodową opowieść śladami polskiego kompozytora Fryderyka Chopina. (PAP)
rop/ as/