Gdyby nie obalono rządu Jana Olszewskiego, Polska byłaby w innym miejscu. Był to polityczny zamach stanu i zdrada ideałów demokracji, wolności i suwerenności; zablokował on marzenia Polaków o pełnej demokracji i suwerennej Polsce na kolejne kilka lat – powiedział w TVP Info prezes IPN dr Karol Nawrocki.
"Upadek rządu Jana Olszewskiego zablokował marzenia Polaków o pełnej demokracji i suwerennej Polsce na kolejne kilka lat. To jedno z najważniejszych wydarzeń historycznych okresu transformacji ustrojowej po 1989 r. Z całą pewnością był to polityczny zamach stanu i zdrada ideałów demokracji, wolności, suwerenności i oderwania się od wpływów Związku Sowieckiego i Rosji" - mówił w niedzielę w TVP Info Nawrocki.
"Komunizm w Polsce nie skończył się w Polsce 4 czerwca 1989 r. Prezydentem Polski był komunistyczny zbrodniarz Wojciech Jaruzelski, a w rządach zasiadali m.in. Czesław Kiszczak i Florian Siwicki. Wybór Jana Olszewskiego na premiera w pierwszych, w pełni wolnych wyborach dawał nadzieję, że szybciej będziemy w pełni wolni i suwerenni, a transformacja przyspieszy" - zauważył prezes IPN.
"Lech Wałęsa - tajny współpracownik służb PRL - i Donald Tusk byli jednymi z głównych aktorów nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. Pomimo upływu 31 lat dziś widzimy to także w bieżącej polityce. Po tych 31 latach w IPN nadal zajmujemy się sprawami lustracji. Gdyby tamten rząd nie został obalony, w latach 90. wyborcy mieliby świadomość, na kogo oddają swoje głosy - wskazał Nawrocki.
Jak zaznaczył, "wpływy rosyjskie w Polsce to nie jest kwestia ostatnich 30 lat czy kilku dekad". "Sięgają one znacznie dalej, nawet do XVIII wieku. Każda próba wyjaśnienia rosyjskich wpływów jest dobrym rozwiązaniem. Otwarta jest kwestia, jak zrealizować to pod względem legislacyjnym, technicznym i formalnym" - zauważył prezes IPN.
Według niego, "w sytuacji, gdy trwa wojna, badanie takich wpływów może przynieść Polsce tylko pozytywne rozwiązania". "Trzeba podjąć to ryzyko: jest korzystne dla bezpiecznej i demokratycznej Polski, w której dziś żyjemy. Gdyby nie obalono rządu Olszewskiego, Polska byłaby w innym miejscu. Kwestie lustracyjne powinny być wyjaśnione w latach 90. Na początku tamtej dekady Polsce groziło pozostawienie sowieckiej agentury operacyjnej. Pamiętamy propozycje Lecha Wałęsy o stworzeniu pokracznej struktury - +NATO-bis+" - podkreślił.
"Jeśli prezydent Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy lustracyjnej o korpusie pracowników administracji cywilnej, to przed IPN pojawi się zadanie lustracji ok. 40 tys. osób, którzy mogli współpracować z organami bezpieczeństwa PRL. To pokazuje, że misja premiera Olszewskiego kończy się dopiero po ponad 30 latach. Jednak kilka miesięcy funkcjonowania jego rządu sprawiło, że dzięki tamtym ideałom, IPN i obecna władza może dokończyć pewne procesy. Choć, dziś, gdy słyszałem prezydenta Wałęsę atakującego Annę Walentynowicz podczas marszu i odnoszącego się do swojej agenturalnej współpracy w niejasnych słowach, miałem w sercu trwogę, czy tego typu postawa nie powinna już minąć" - ocenił Nawrocki.
4 czerwca 1992 r. upadł rząd Jana Olszewskiego pierwszy gabinet w Polsce po 1945 r. w Polsce wyłoniony przez Sejm po całkowicie wolnych wyborach. Główną przyczyną jego odwołania była kwestia lustracji polityków - wielu z nich było uwikłanych we współpracę ze służbami PRL oraz konflikt pomiędzy szefem rządu a prezydentem Lechem Wałęsą. O upadku rządu zadecydowały także podziały w środowisku "Solidarności".
5 czerwca 1992 r. pełniącym obowiązki premiera został przedstawiciel PSL Waldemar Pawlak. Kilkanaście miesięcy później, 19 września 1993 r. odbyły się wybory parlamentarne, w których zwyciężył Sojusz Lewicy Demokratycznej, składający się głównie z byłych członków komunistycznej PZPR. Utworzyli oni koalicję z PSL. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ par/