Lwów, Stanisławów, Tarnopol, Brzeżany i Borysław - to miasta opisane w I tomie cyklu "Kresowa Atlantyda" autorstwa znawcy Kresów, prof. Stanisława S. Niciei. Kresowe Atlantydy to ok. 200 miast na wschodzie, które Polska straciła po przesunięciu granic na zachód.
"Kresowa Atlantyda" to opowieść szkatułkowa - historia napisana krótkimi, pełnymi anegdot opowiadaniami o miastach i miejscach, opowiedziana życiorysami ich mieszkańców pełnymi sukcesów, porażek, dramatów, a czasem skandali. Jak choćby ten związany z małżeństwem Wołodkiewiczów, których grób znajduje się na cmentarzu Mikulinieckim w Tarnopolu.
„Włodzimierz Wołodkiewicz był sekretarzem rady miasta, znanym człowiekiem w Tarnopolu. Wdał się w namiętny romans ze swoją współpracownicą. Huczało o nim całe miasto. Gdy o zdradzie dowiedziała się żona Wołodkiewicza, nie mogąc znieść upokorzenia wzięła pistolet, poszła do ratusza i zastrzeliła tam niewiernego męża, a potem siebie. Spoczęli razem, w rodzinnej mogile” - opowiedział w rozmowie z PAP historyk i długoletni rektor Uniwersytet Opolskiego prof. Stanisław Nicieja, który Kresami zajmuje się od ponad 30 lat.
Jest też w książce dramatyczna historia szanowanego nauczyciela jednego z renomowanych tarnopolskich gimnazjów, Nicefora Sadowskiego, który w 1935 r. odebrał sobie życie. „Ale zanim się powiesił napisał kredą na ścianie swojego pokoju +Ridi, pagliaccio!+. Co miał na myśli Sadowski pisząc te słowa - tę tajemnicę zabrał ze sobą do grobu i długo nad nią głowili się śledczy” - stwierdził autor „Kresowej Atlantydy".
Są też w książce historie postaci z pierwszych stron gazet sprzed lat. Np. fragment biografii urodzonego w Brzeżanach marszałka Polski Edwarda Śmigłego - Rydza – człowieka, który z nizin społecznych doszedł na szczyty władzy i popularności. Śmigły był synem kowala i sprzątaczki, a w wieku 10 lat został sierotą. Przygarnął go i wychował znany brzeżański lekarz, a wielką wojskową i polityczną karierę wywróżyła mu w młodości podobno chiromantka z Brzeżan.
"Kresowa Atlantyda" to opowieść szkatułkowa - historia napisana krótkimi, pełnymi anegdot opowiadaniami o miastach i miejscach, opowiedziana życiorysami ich mieszkańców pełnymi sukcesów, porażek, dramatów, a czasem skandali.
Pierwszy tom ”Kresowej Atlantydy” to następstwo 77 artykułów, które ukazały się w ostatnich latach m.in. w „Nowej Trybunie Opolskiej”, „Gazecie Lubuskiej”, „Głosie Szczecina” czy "Rzeczpospolitej", odbijając się szerokim echem wśród Kresowian i ich potomków.
„Gdy te artykuły zaczęły się ukazywać dostawałem setki listów, e-maili i telefonów. To była siła, która zmobilizowała mnie do pracy”- przyznał prof. Nicieja. - Stałem się dla setek ludzi adresem, który ocala od zapomnienia ich rodzinne strony”.
Książka to jednak przede wszystkim efekt wielu lat badań autora. Setki zawartych w niej ilustracji i opowieści to wynik wieloletnich poszukiwań w archiwach, bibliotekach czy na jarmarkach i targach staroci, gdzie Nicieja skupował zdjęcia, stare gazety, pocztówki.
Ile ma być w sumie tomów cyklu o kresowych Atlantydach straconych przez Polskę w następstwie II wojny światowej - tego prof. Nicieja jeszcze nie wie. Dziesięć, może piętnaście. Przyznał natomiast, że nad pierwszym tomem pracował z poczuciem, że jest spóźniony i musi się spieszyć.
„Odeszły już bowiem bezpowrotnie dwa pokolenia świadków tamtej epoki, zabierając ze sobą swoją pamięć i swój świat. Bez nich nikt go nie odtworzy” – podsumował.
Drugi tom ”Kresowej Atlantydy” ma się ukazać na początku 2013 r. Poświęcony będzie dawnym polskim uzdrowiskom i letniskom na Kresach. M.in. Truskawcowi, gdzie - jak opowiedział prof. Nicieja - ludzie nie tylko leczyli kamienie żółciowe wodą Naftusią, ale też bawili się, grali w karty, romansowali. „To właśnie w Truskawcu miał miejsce wielki romans twórcy +Sklepów cynamomowych+ Bruno Schulza i autorki +Medalionów+ Zofii Nałkowskiej” - wyjaśnił historyk z Opola.
„Polska historiografia pełna jest martyrologii, opowieści o przegranych bitwach i powstaniach. Chciałbym trochę zmienić te proporcje” - powiedział PAP prof. Stanisław Nicieja. (PAP)
kat/ ls/