O przegranej III Rzeszy na europejskim froncie podczas II wojny światowej nie przesądziła przegrana Niemiec w bitwie pod Stalingradem w 1943 roku, ale „szaleńcze” decyzje podjęte przez Hitlera dwa lata wcześniej, przede wszystkim decyzja o zaatakowaniu przez Niemcy Związku Radzieckiego w 1941 roku - pisze Andrew Nagorski w książce „1941. Rok w którym Niemcy przegrały wojnę”.
Atak na ZSRR i japoński atak 7 grudnia 1941 roku na bazę amerykańskiej marynarki wojennej w Pearl Harbor na Hawajach spowodowały, że prezydent USA Franklin D. Roosevelt, mimo izolacjonistycznych nastrojów w kraju, mógł podjąć bardzo ryzykowną politycznie decyzję o wypowiedzeniu przez Stany Zjednoczone wojny Niemcom.
Zdaniem Nagorskiego wydarzenia 1941 roku były nie tylko „początkiem końca” nazistowskich Niemiec, ale swoistym prologiem zimnej wojny.
„W 1941 roku, kiedy nawet nie było wiadomo, czy Moskwa przetrwa niemieckie uderzenie, czy Stalin razem ze swoim rządem nie będzie musiał uciekać do Kujbyszewa, gdzie ewakuowano już wcześniej wiele ministerstw, Stalin i jego ambasador w Londynie Iwan Majski w negocjacjach z rządem Sikorskiego (Rządem RP na uchodźstwie - PAP) domagał się zachowania granic wytyczonych na podstawie paktu niemiecko-sowieckiego Ribbentrop-Mołotow. Myślę, że Stalin wyczuł, że nie tylko (premier Wielkiej Brytanii) Winston Churchill, ale także (prezydent USA Franklin) Roosevelt desperacko chciał, żeby Związek Sowiecki pozostał w sojuszu z nimi. Stalin, który był w rozpaczliwej sytuacji, zachowywał się tak, jakby to oni - Churchill i Roosevelt - byli w rozpaczliwej sytuacji” - stwierdził autor.
Nagorski uważa, że nie sposób zrozumieć relacji pomiędzy Stalinem, Churchillem i Rooseveltem bez zrozumienia tego, co się stało w Polsce we wrześniu 1939 roku. Wspomina, że doświadczenia Polski zaatakowanej w 1939 przez dwa totalitarne państwa są częścią jego osobistej historii i historii jego rodziny. Dziadek Andrew Nagorskiego - Zygmunt Nagorski senior - pracował w Rządzie RP na uchodźstwie; jego ojciec Zygmunt Nagorski walczył w kampanii wrześniowej, a po przedostaniu się do Szkocji wstąpił do jednostki spadochronowej.
Nagorski, w przeszłości długoletni korespondent amerykańskiego tygodnika „Newsweek” m.in. w Moskwie, w Berlinie i w Warszawie, przyznaje, że książka oparta na nieznanych do tej pory materiałach wiele zawdzięcza jego dziennikarskim doświadczeniom. „Zawsze staram się dotrzeć do jeszcze żyjących osób, które były świadkami opisywanych wydarzeń” – powiedział. Podczas pracy nad książką, w 2016 roku, Nagorski dotarł do 103-letniej wówczas, ale „nadal pełnej energii”, Walentyny Janty-Połczyńskiej, która w czasie II wojny światowej była osobistą sekretarką i tłumaczką premiera Rządu RP na uchodźstwie gen. Władysława Sikorskiego.
Urodzony w Edynburgu Nagorski, częsty gość w Polsce, jest przewodniczącym Rady Dyrektorów pozarządowej Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.
Polskie tłumaczenie książki Nagorskiego ukaże się nakładem wydawnictwa Rebis pod koniec listopada.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
tzach/ kib/ kar/